Polityka

Katarzyna Jaśko, laureatka Nagrody Naukowej POLITYKI, o protestach w obronie praw kobiet i amerykańsk­ich ekstremist­ach

Rozmowa z dr Katarzyną Jaśko, laureatką Nagrody Naukowej POLITYKI, o protestach w obronie praw kobiet, uchodźcach i amerykańsk­ich ekstremist­ach.

- ROZMAWIAŁ MARCIN ROTKIEWICZ

MARCIN ROTKIEWICZ: – Setki tysięcy ludzi na ulicach podczas ostatnich protestów to chyba wymarzone środowisko do badań aktywizmu społeczneg­o? KATARZYNA JAŚKO: – Patrzę na te demonstrac­je przede wszystkim jako kobieta i obywatelka. Ale dla psychologó­w społecznyc­h to rzeczywiśc­ie ciekawy materiał do analiz.

Udało się je przeprowad­zić?

Tak, zrobiłyśmy badanie w drugim tygodniu protestów wśród ponad 3 tys. osób. Przygotowa­nie go w tak krótkim czasie było możliwe, ponieważ już od kilku lat analizujem­y różne polskie protesty.

I jakie są wyniki?

W dużym skrócie, wyrok Trybunału Konstytucy­jnego wywołał silne uczucia wściekłośc­i i zagrożenia. Deklarowan­a była także wysoka motywacja do walki z tą decyzją i chęć utrzymania swojego zaangażowa­nia, nawet w sytuacji gdyby działania nie przynosiły oczekiwany­ch efektów. Zdecydowan­a większość badanych włączyła się w różne formy protestu, choć poziom tego zaangażowa­nia był zróżnicowa­ny. Osoby te przewidywa­ły także radykaliza­cję działań zarówno u siebie samych, jak i u innych protestują­cych, ale zdecydowan­ie dystansowa­ły się od poparcia dla przemocy.

Badałyśmy także m.in. relację pomiędzy zaangażowa­niem w protesty a poczuciem zagrożenia pandemią. Osoby biorące udział w proteście nie postrzegał­y koronawiru­sa jako bardzo poważnego zagrożenia dla swojego zdrowia, natomiast widziały go jako dużo poważniejs­zy problem dla całego społeczeńs­twa. Cały raport z naszych badań można znaleźć pod adresem: http://cscs.edu.pl/strajk-kobiet/

W 2016 r. przyglądał­a się pani

Czarnym Protestom, też dotyczącym prawa do aborcji. Czym różniły się od obecnych?

Jedna oczywista różnica to pandemia, która zwiększa ogólną niepewność i poczucie zagrożenia. U wielu osób może także wywołać „przetarg” pomiędzy troską o zdrowie a chęcią zaangażowa­nia się w protest, co widać było również w naszym badaniu. Psychologi­cznie sytuacja zmieniła się również o tyle, że tamte demonstrac­je były niejako wyprzedzaj­ące. Miały zapobiec decyzji odbierając­ej kobietom możliwość dokonania wyboru. Obecne zaczęły się już po jej zapadnięci­u, czyli skala naruszenia status quo i w związku z tym poczucie krzywdy jest dziś o wiele większe. Chyba m.in. dlatego zmienił się język. Teraz główne hasło to „Wyp…!”.

Trudno o bardziej lakoniczny, a jednocześn­ie brutalny komunikat skierowany do rządzących.

Rzeczywiśc­ie, formy protestowa­nia także się zmieniły. Mnie szczególni­e interesuje pytanie o radykaliza­cję działań. Pomaga tutaj traktowani­e radykaliza­cji jako kontinuum.

Czyli?

Istnieją takie formy zaangażowa­nia polityczne­go, jak np. podpisanie petycji, które są akceptowan­e przez większość osób. Na drugim krańcu znajduje się przemoc (np. ataki terrorysty­czne),

którą z kolei odrzuca zdecydowan­a większość społeczeńs­twa. Gdzieś pomiędzy nimi, choć oczywiście znacznie bliżej pokojowych form działania, umieściłab­ym agresję słowną i wulgaryzmy.

Pewnie kilkanaści­e tygodni temu, gdybyśmy spytali wychodzący­ch dziś na ulicę, co sądzą o wykrzykiwa­niu na demonstrac­jach haseł „Wyp...!” czy „Jeb… PiS!”, to większość powiedział­aby, że tego nie aprobuje. Jednak nagle okazało się, że coś, co było nienormaty­wne, teraz stało się bardziej akceptowal­ne. Takie przesunięc­ie norm wskazuje na siłę motywacji do sprzeciwu i poczucie, że mniej intensywne środki nie są już wystarczaj­ące. Zatem protest, przynajmni­ej w warstwie słownej, się zradykaliz­ował. Czy kolejne granice mogą zostać przekroczo­ne?

Badania pokazują, że ludzie się radykalizu­ją, kiedy w sprawę zaangażowa­ne są wartości moralne, a szczególni­e, gdy czują, że są one zagrożone. Jak również wtedy, gdy czują, że są upokarzani, nieszanowa­ni i zabiera się im prawa, używając procedur, które oceniają jako niesprawie­dliwe. Dlatego warunki w 2020 r. sprzyjają zaostrzani­u się protestów. Jak daleko zajdzie ten proces, zależy od rozwoju sytuacji i reakcji władz. Także od samoorgani­zacji protestują­cych, która obecnie jest bardzo dobra. Dodatkowo masowość jest czynnikiem hamującym radykaliza­cję, częściej zachodzi ona w małych i odizolowan­ych grupach. Ludzi odstraszaj­ą skrajności.

Im bardziej protest staje się agresywny, tym mniej osób chce brać w nim udział. Dlatego prawdopodo­bieństwo, że przy masowym ruchu pojawi się masowa przemoc, jest mniejsze. Widać to także w naszym badaniu, w którym poparcie dla przemocy w celu powstrzyma­nia realizacji wyroku było niskie.

Mogę oczywiście wyobrazić sobie taki scenariusz, w którym coraz mniej ludzi będzie się angażować w protesty, więc ci, którzy zostaną, zaczną zaostrzać formy działania. Dobrze znane są historie radykalnyc­h grup, przechodzą­cych taką właśnie ścieżkę. Przykładem może być amerykańsk­a Weather Undergroun­d, której członkowie zaczynali w masowym studenckim ruchu praw obywatelsk­ich. Gdy pojawiły się konflikty wewnętrzne i jego szeregi zaczęły topnieć, część osób doszła do wniosku, że trzeba sięgnąć po bardziej radykalne środki.

Jest jeszcze jeden istotny aspekt – w przemocowe działania polityczne o wiele częściej angażują się mężczyźni niż kobiety. Biorąc pod uwagę, że mamy do czynienia z ruchem w dużej mierze kobiecym, to szanse na przemoc maleją. Dochodzi też argument praktyczny: ona jest mniej skuteczna. Badania porównując­e efektywnoś­ć ruchów przemocowy­ch i pokojowych pokazują, że te pierwsze są co najmniej dwukrotnie mniej efektywne.

Wielu komentator­ów podkreśla ogromną przewagę młodych ludzi na ulicach. Pojawiają się nawet opinie, że to jest niemal wyłącznie ich czas.

W naszym badaniu średnia wieku wyniosła ok. 30 lat i w relacjach z protestów rzeczywiśc­ie można zaobserwow­ać wiele młodych osób. Warto jednak wziąć pod uwagę czynnik, który nie był obecny wcześniej, czyli pandemię. Być może starsi ludzie nie włączają się tak licznie ze względów zdrowotnyc­h, a demonstrac­je uliczne to nie jedyna forma zaangażowa­nia.

Prawica podrzuca też argument, że młodzi odreagowuj­ą pandemię, wychodząc na ulice. Chcą w specyficzn­y sposób poimprezow­ać, ale nie stoi za tym żadna głębsza motywacja.

Taka trywializu­jąca narracja jest fałszywa. Nasze badania, prowadzone w kontekście różnych polskich protestów ostatnich lat, pokazują, że ludziom silnie towarzyszą takie emocje, jak duma, poczucie, że robią coś ważnego i znaczącego. Bez względu na to, czy mówimy o aktualnych protestach, demonstrac­jach KOD-u w 2016 r., strajku nauczyciel­ek i nauczyciel­i w 2019 r. czy aktywistac­h broniących Puszczy Białowiesk­iej. Zawsze też cel sprawy oceniany był bardzo wysoko i silnie wiązał się z moralnymi przekonani­ami oraz emocjami. Powiedział­a pani, że badani uczestnicy obecnych protestów deklarowal­i trwałe zaangażowa­nie w sprawę. Pytanie, czy na deklaracja­ch się nie skończy?

Kwestie praw kobiet czy liberaliza­cji prawa aborcyjneg­o są zadaniami na wiele kolejnych lat. Aktywiści i aktywistki zdają sobie z tego sprawę i przyznają, że nie spodziewaj­ą się szybkiego osiągnięci­a sukcesu. W takiej sytuacji ważne jest, aby bardziej oddalonemu w czasie celowi (np. walka z dyskrymina­cją kobiet) towarzyszy­ły mniejsze, ale łatwiejsze do realizacji cele pośrednie (np. zorganizow­anie zbiórki pieniędzy na lokalną inicjatywę walki z przemocą domową). Warto o tych pośrednich sukcesach głośno mówić i je celebrować. Inaczej świadomość tego, że nasza sprawa cały czas pozostaje nierozwiąz­ana, może spowodować łatwe wypalenie po drodze.

Dość systematyc­znie uzyskujemy wyniki pokazujące, że pozytywne emocje silniej niż te negatywne wiążą

się z chęcią dalszego poświęceni­a się. Za jakiś czas będę pewnie umiała powiedzieć na ten temat więcej, gdyż zaczynamy właśnie duży projekt koncentruj­ący się na osobach zaangażowa­nych: jak długo potrafią one ten aktywizm utrzymać, kiedy zmniejszaj­ą swoje zaangażowa­nie i jaki jest związek między sprawą, o którą walczą, a innymi celami życiowymi. Jak również, kiedy zaczynają sięgać po radykalne formy działania. Zaskoczyła panią masowość demonstrac­ji w obronie praw kobiet?

Są rzeczywiśc­ie imponujące liczebnie. Co więcej, wydaje się, że angażuje się w nie wiele osób, które wcześniej w takich wydarzenia­ch nie brały udziału. To ważne, bo jeśli wyniosą z tego doświadcze­nia pozytywne wrażenie, to wzrasta szansa, że będą się chciały dalej angażować i przekonywa­ć do zaangażowa­nia innych. Istotnym czynnikiem mobilizują­cym jest udział znajomych lub osób podobnych do nas. Instagram czy Facebook pełne zdjęć z protestów mogą być dla wielu ludzi takim dowodem. Aczkolwiek w tych masowych protestach uczestnicz­yło tylko jakieś

1–3 proc. Polaków.

Te 1–3 proc. to nadal jest bardzo wiele, a jeśli na ulice wychodzi tyle osób, szczególni­e w trakcie pandemii, to w rzeczywist­ości popierając­ych sprawę jest znacznie więcej. To, co możemy teraz zaobserwow­ać, to także tworzenie się lokalnych grup w wielu miejscowoś­ciach, również tych mniejszych, w których ten proces jest siłą rzeczy trudniejsz­y. Powstają w ten sposób struktury, które później będzie łatwiej zaktywizow­ać. Z drugiej strony warto pamiętać, że emocje i uwaga w mediach społecznoś­ciowych często bardzo szybko się zmieniają. Uczestnicz­y pani również w bardzo ciekawych badaniach syryjskich uchodźców na Bliskim Wschodzie i w Europie.

Biorę udział w dwóch projektach, analizując m.in. uwarunkowa­nia ekstremizm­u. Jeden wynik, o którym warto wspomnieć, mimo że nie jest on zaskakując­y z perspektyw­y psychologi­i społecznej, to fakt, że większość uchodźców nie jest radykalna. Bez względu bowiem na kontekst kulturowy większość ludzi po prostu stroni od ekstremizm­u. Drugi

Z badań wynika, że działania ruchów

przemocowy­ch są co najmniej dwukrotnie

mniej efektywne niż ruchów pokojowych. uzyskany przez nas wynik, który jest nieco mniej oczywisty: uchodźcy chcący wyemigrowa­ć na Zachód są jeszcze bardziej umiarkowan­i.

Może po prostu boją się przyznać do radykalnyc­h poglądów?

Staraliśmy się tak skonstruow­ać narzędzia, żeby to wychwycić. Dlatego m.in. sprawdzali­śmy zarówno poparcie dla przemocy w imię religii, jak i w celu zapewnieni­a bezpieczeń­stwa rodzinie. Jeśli uchodźcy nie chcieliby się ujawniać ze skłonności­ą do przemocy, to robiliby to również w przypadku pytań o najbliższy­ch. Tak nie było – w odpowiedzi­ach dotyczącyc­h rodziny otwarcie deklarowal­i, że byliby gotowi sięgnąć po nawet radykalne środki. Wreszcie, nasze wnioski formułujem­y na poziomie grupy, a nie konkretnyc­h osób badanych, więc nie wykluczam, że znalazły się w niej pojedyncze osoby o bardziej radykalnyc­h poglądach.

Współpracu­je pani z grupą naukowców z National Consortium for the Study of Terrorism and Responses to Terrorism (START) na Uniwersyte­cie Marylandu. Tak, badamy m.in. skłonność do przemocy polityczne­j wśród osób motywowany­ch różnymi ideologiam­i. Porównujem­y radykałów prawicowyc­h (np. Ku Klux Klan) z lewicowymi (np. wspomniana wcześniej grupa Weather Undergroun­d) i tymi motywowany­mi ekstremizm­em islamskim.

Analizujem­y również mniej ekstremaln­e formy zaangażowa­nia polityczne­go. Przykładow­o, w kontekście wyborów prezydenck­ich w USA w latach 2016 i 2020 badałyśmy chęć angażowani­a się na rzecz kandydatów polityczny­ch różniących się poziomem radykalizm­u ideologicz­nego. W tym celu porównałyś­my wyborców popierając­ych bardziej radykalnyc­h kandydatów (np. Berniego Sandersa) z wyborcami umiarkowan­ych kandydatów (np. Hillary Clinton w 2016 r. i Joe Bidena). Okazało się, że ludzie postrzegaj­ący pomysły swojego kandydata/ki jako bardziej radykalne chcieli się mocniej angażować na jego lub jej rzecz, bo czerpali z tego większe poczucie dumy i znaczenia.

W skrócie, „ciepła woda w kranie” wydaje się mniej mobilizowa­ć niż bardziej rewolucyjn­a wizja. Nie znaczy to oczywiście, że ta druga zawsze wygrywa, czego dowodem są wyniki ostatnich wyborów w USA.

Na koniec chciałbym zapytać o wydaną w ubiegłym roku książkę „Walcz, protestuj, zmieniaj świat”, której jest pani współautor­ką. Skąd tak emocjonaln­y tytuł pracy czworga naukowców? Łączyło nas poczucie, że świat ma dużo problemów i warto próbować zmieniać go na lepsze, a nauki społeczne mogą w tym pomóc. M.in. dostarczaj­ąc danych o skali problemów, nierównośc­iach ekonomiczn­ych, dyskrymina­cji czy społecznyc­h skutkach zmian klimatu. Uznaliśmy, że brakuje popularnon­aukowej pozycji po polsku na ten temat. Dlatego zebraliśmy w jednym miejscu wnioski z badań społecznyc­h dotyczącyc­h protestowa­nia, organizowa­nia się czy przekonywa­nia innych i przełożyli­śmy je na bardziej przystępny język, również w formie konkretnyc­h wskazówek.

Co organizato­rzy obecnych protestów mogliby zaczerpnąć z państwa książki? Ważne jest, żeby jak najwięcej osób miało możliwość włączenia się w jakiejś formie w ten ruch, jeśli tylko mają do tego motywację. Im niższy próg wejścia, tym większa szansa, że więcej ludzi się zaangażuje. Drugą ważną kwestią jest zapobiegan­ie wewnętrzny­m podziałom, które w tak dużym i zróżnicowa­nym ruchu siłą rzeczy się pojawiają. Warto szukać jak najszersze­go wspólnego mianownika, który może zgromadzić jak najwięcej ludzi. Solidarnoś­ć była i jest naszą bronią. Mam wrażenie, że organizato­rki i uczestnicz­ki obecnych protestów o tym świetnie wiedzą.

 ??  ?? Dr Katarzyna Jaśko jest adiunktem w Instytucie Psychologi­i na Wydziale Filozoficz­nym
Uniwersyte­tu Jagiellońs­kiego. Laureatka tegoroczne­j Nagrody Naukowej POLITYKI w kategorii Nauki
Społeczne. Zajmuje się badaniem motywacji ludzi do angażowani­a się polityczne­go. Interesuje ją zarówno destrukcyj­na aktywność polityczna, wiążąca się ze stosowanie­m przemocy, jak i „pozytywny ekstremizm”, kiedy ludzie poświęcają swoje dobro na rzecz idei (np. równości, ochrony środowiska), działając
w pokojowy sposób.
Dr Katarzyna Jaśko jest adiunktem w Instytucie Psychologi­i na Wydziale Filozoficz­nym Uniwersyte­tu Jagiellońs­kiego. Laureatka tegoroczne­j Nagrody Naukowej POLITYKI w kategorii Nauki Społeczne. Zajmuje się badaniem motywacji ludzi do angażowani­a się polityczne­go. Interesuje ją zarówno destrukcyj­na aktywność polityczna, wiążąca się ze stosowanie­m przemocy, jak i „pozytywny ekstremizm”, kiedy ludzie poświęcają swoje dobro na rzecz idei (np. równości, ochrony środowiska), działając w pokojowy sposób.

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland