Mariusz Sepioło Jak się studiuje z domu
Wyludnili akademiki, stancje, stracili dorywcze prace i kontakt z przyjaciółmi. Z przymusu wrócili na garnuszek rodziców. Z dorosłych znów stali się dziećmi.
Ania nie wiedziała, że życie można zapisać w Excelu. Teraz nawet czas wolny podzielony ma na kolumny. Kurs online z marketingu internetowego, obejrzeć „Dom z papieru”, przeczytać książkę po angielsku, pomalować pokój, umyć okna – to zadania na teraz.
Razem z Agatą do domu rodzinnego wróciła jej siostra. Z mężem i dzieckiem. Siostra od kilku miesięcy jest na macierzyńskim, szwagier pracuje zdalnie; wrócili, bo w pandemii nie mogli się utrzymać w dużym mieście. – W domu jest nas w sumie piątka, w tym małe dziecko. To nie działa dobrze na psychikę – mówi Agata.
Maciek, od kiedy znowu jest w domu, nawet dziewczyny na noc nie może zaprosić. Musi rodzicom udowadniać, że ciągle jest ich małym Maćkiem, grzecznym chłopcem ze wzorowym zachowaniem na świadectwie. – Rodzice ciągle myślą, że kładę się spać o 22.00, nie piję alkoholu i nie uprawiam seksu.
Z powodu pandemii tysiące studentów wróciło do rodzinnych domów ze stancji, wynajmowanych pokojów, mieszkań, akademików. Z dnia na dzień musieli się przystosować z powrotem do życia, które lata temu porzucili. Część w akademikach została, część nadal wynajmuje mieszkania, wydając na czynsze ostatnie kieszonkowe. Bo pandemia zabrała też dorywcze prace w gastronomii, handlu i usługach.
Obiadki pod nos
Podobne, mniejsze i większe problemy dotyczą niemal każdego z 1,23 mln studentów (tylu było w Polsce w poprzednim roku akademickim). Trzy czwarte z nich studiuje na uczelniach publicznych. W ośmiu największych miastach akademickich i stanowią ponad 16 proc. ludności. Pół miliona co roku szuka lokalu na wynajem, niemal 100 tys. mieszka w publicznych akademikach.
Teraz za dnia słuchają zdalnych wykładów, po południu jedzą obiad przy tym samym komputerze. Włączają go
wieczorem, żeby ponarzekać ze znajomymi. Rano znowu leżą w łóżkach, zwinięci w kłębek, zakryci kołdrą. Próbują przetrwać.
Na początku był chaos. – Nie szło się zorientować, co się dzieje, co będzie z zajęciami, czy potrwa to dłużej, czy nie – opowiada Asia, studentka socjologii. – Okres sesyjny był zwariowany i stresujący: gubienie się w mailach, terminach, formach zdawania. Obawa, czy nagle nie wyłączy się komputer.
Właśnie pisze licencjat i nie może korzystać ze zbiorów bibliotek. Otrzymanie skanów trwa długo i wymaga skomplikowanej procedury. Czuje się „rozleniwiona i wyobcowana”, bo mieszkanie stało się dla niej miejscem nauki, pracy, spotkań, spania, jedzenia. Jej mózg musi się przestawić z kojarzenia sypialni wyłącznie z łóżkiem.
Maciek studiuje geodezję na trzecim roku w Krakowie. Pochodzi spod Łodzi, gdzie mieszkał aż do matury i rozpoczęcia studiów, od połowy marca mieszka tam znowu. – Początek był miły, nie powiem. Obiadki pod nos – opowiada. – W czerwcu uczelnia zarządziła, że część zajęć odbędzie się stacjonarnie, więc na trzy tygodnie wróciłem do Krakowa. I ten okres utwierdził mnie w przekonaniu, że chciałbym do życia studenckiego wrócić jak najszybciej. Czas spędzony w domu to katorga.
Studiują, ale nie są studentami
Najgorsza jest monotonia. Zajęcia z półtorej godziny rozciągnięto do 2 godzin i 15 minut. A do tego ściśnięto w planie, żeby kurs zrealizować do początku grudnia. Dzień Maćka wygląda więc tak: pobudka, śniadanie, zajęcia przy kompie do późnego wieczora. Wieczorem projekty do zrobienia na zaliczenie. Chwila dla siebie i spać.
Klaudia (ekonomia w Krakowie) wróciła do rodzinnego domu w marcu, przekonana, że tylko na dwa tygodnie. Wytrzymam – myślała. Wtedy jeszcze mieszkanie z rodzicami nie działało jej na nerwy. Kupiła duży tablet, postawiła na biurku. Mebel przestawiła tak, żeby przed oczami nie mieć okna, tylko ścianę (łatwiej się skupić). W pokoju, który wygląda jak z czasów liceum, postawiła jeszcze sztalugę do malowania, ale malowała rzadko, bo nie miała motywacji.
Dwa tygodnie minęły, a pandemia trwała. – Nigdy dużo z nimi nie rozmawiałam, nie chwaliłam się, co u mnie. Po powrocie to nasze milczenie stało się dotkliwe. Mijamy się i mówimy sobie „cześć”, rzadko cokolwiek więcej – mówi Klaudia. – Słyszę też: „Tylko pijesz tę kawę, a nigdy jej nie kupisz”.
Rodzice postanowili Klaudii dawać różne „bojowe zadania”. Na przykład wykopać drzewo w ogrodzie. Więc Klaudia kopała. W przerwie między zajęciami.
– Zajęcia zdalne? Niektórzy prowadzący je ogarniają, inni są w tym beznadziejni. Jest lepiej, jeśli pozwalają sobie pomóc. My sami robienie projektów przez Facebooka mamy już opracowane do perfekcji – mówi Ania studiująca we Wrocławiu.
Gorzej z kolokwiami i egzaminami. Na wiosnę, w poprzednim semestrze, były u Ani testy wielokrotnego wyboru. Teraz dział prawny uczelni doszedł do wniosku, że muszą być egzaminy ustne. A na ustnych można ściągać, mieć odpowiedzi wydrukowane i powieszone na ścianie. Ciężko jest też robić badania do magisterki. Ludzie nie chcą umawiać się na spotkania i wywiady. Coraz bardziej niechętnie wypełniają ankiety.
Adam z informatyki w Poznaniu mówi, że zajęcia zdalne nie mogą zastąpić normalnych. – To zupełnie inny poziom motywacji. Nie wspomnę już o zajęciach praktycznych, np. obsługa programów komputerowych. Trudno cokolwiek wyjaśnić w takiej formie – mówi. Szymon z Katowic od początku października podczas wykładów słyszał co drugie słowo, bo sąsiad z góry robił w mieszkaniu remont. Kłopoty są też z techniką, internetem, dźwiękiem, kamerką.
Dr Małgorzata Bednarska z poradni psychologicznej dla studentów Politechniki Wrocławskiej podkreśla, że zdalne zajęcia mają duże konsekwencje. – Nie każdy czuje się dobrze w takim kontakcie. Zwykła wypowiedź na forum grupy lub napisanie maila do prowadzącego może powodować napięcie – tłumaczy Bednarska, która udziela teleporad i zdalnych konsultacji.
Życie na kamerce
O pomoc proszą studenci z różnymi problemami: od potrzeby wygadania się i sprawdzenia „czy wszystko ze mną okej” po przypadki z zaawansowaną depresją czy nerwicą lękową. Bednarskiej zdarza się polecać wizytę u psychiatry, bo w niektórych przypadkach skuteczna może być tylko farmakologia.
Jedna z pacjentek poskarżyła się, że nie jest już licealistką, a jeszcze nie jest studentką. – Studenci pierwszoroczni rozpoczęli studia, ale nie zdążyli poznać grupy, nawiązać relacji i kontaktów z wykładowcami. Są studentami, ale nie żyją jak studenci – mówi Bednarska.
Agata z powodu lockdownu zrezygnowała z pokoju w akademiku. Od wiosny, kiedy wróciła do domu, jej siostra ciągle ma o coś „spinę”. – Albo w środku mojego wykładu wchodzi do pokoju, coś mi przynosi. Wtedy ja muszę rozwinąć się z wszystkich kabli, zdjąć słuchawki, żeby podejść do drzwi. I tak jest nieźle, jeśli może się uczyć. Nie ma na to czasu, kiedy zajmuje się dzieckiem siostry.
– Domownicy narzucają mi swój styl życia, całkowicie sprzeczny z moim. Jakbym do swojego nie miała prawa. Na każdym kroku muszę się tłumaczyć. Szwagier ma do mnie wąty, bo „jestem za głośno”, a sam traktuje nas jak służące. No, szlag mnie trafia. Lekarstwem na wszystko jest mój pies. Chodzę z nim na spacer i wtedy odpoczywam.
Maciek odpoczywa z trudem, długo nie może zasnąć. Jego znajomi zostali w mieście, gdzie i tak nigdzie nie wychodzą, bo pandemia wszystko zamknęła. Inni mieszkają rozsiani po Polsce. Zostaje tylko telefon i Messenger, ale ile można gadać na kamerce?
– Lubię ze znajomymi wypić więcej niż jedno piwo – mówi Maciek. – U rodziców w domu większe imprezy nie wchodzą w grę. Rodzicom nie podoba się nawet to, że późno chodzę spać. W nocy nadrabiam filmy, rozmawiam ze znajomymi. Kładę się o 2.00, przez co budzę tych, którzy zasypiają o 23.00. Mama budzi mnie o 7.00. Nikt się nie wysypia. Mówią, że studia to najlepszy czas w życiu człowieka. My ten czas właśnie tracimy.
Adam postanowił czasu nie tracić i zdalnie wyprawił urodziny. – Trochę się nad tym napracowałem. W aplikacji stworzyłem kilka pokoi, żeby rozdzielić różne grupy znajomych. Był nawet toast dokładnie w godzinę mojego urodzenia! Zrobiłem też ankietę online o sobie. Okazało się, że ludzie wiedzą o mnie całkiem sporo.
Maciek przed pandemią miał, jak mówi, „relację z jedną koleżanką”. Ale przez brak spotkań wszystko się posypało. – Jak poznawać ludzi, jeśli siedzi się w domu? Jak się przygotować do dorosłego życia, mieszkając na kupie z rodzicami?
Zupa nad klawiaturą
W domach trwa wojna pokoleń. I wygląda na to, że pierwsze bitwy wygrywają starsi. Parę lat temu Edyta (psychologia, Kraków) co chwilę by krzyczała: „Nie mam prywatności, chcę zamek w drzwiach!”. Teraz nawyki rodziców wywołują w niej tylko lekką irytację. – Parę lat temu miałam jeszcze poczucie: „To MÓJ pokój w moim domu”. Teraz to „mój pokój w domu moich rodziców”. A to różnica.
Klaudia ma obecnie dwie rzeczy na głowie: studia i wyrzuty sumienia. Bo z jednej strony wie, że musi się przyłożyć. Z drugiej ciągle myśli, czy nie
robi za mało, nie alienuje się od reszty rodziny? A może zamiast jeść obiad o 16.00, powinna usiąść ze wszystkimi, przyzwyczajonymi do posiłku o 14.00? W domu Klaudii właśnie trwa remont. – Nie wiem, czy im pomagać między zajęciami, czy jednak mogę się tym nie przejmować? – zastanawia się. – Ale chyba nie mogę, bo tata powiedział, że skoro „nie mam żadnych obowiązków”, to na pewno mam czas.
Napięcia dotyczą nie tylko młodych. – Syn ze studiów wrócił zupełnie inny – opowiada Marek, ojciec studenta czwartego roku administracji w dużym mieście. On sam po technikum poszedł do pracy, potem założył firmę i wszystkiego się dorobił. – Najgorsze, że zaczyna nas pouczać. Mówi, co mamy oglądać w telewizji, a co jest głupie. Sam zdecydował, że zaoszczędzi na mieszkaniu, a teraz mam wrażenie, że wszystko go wkurza. My z żoną też już mamy dość. Czy syn stał się obcy? W pewnym sensie tak. Kiedy widzę, jak niesie zupę do komputera i je nad klawiaturą, to nie poznaję człowieka.
Zmiana trybu
Psycholodzy z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego przeprowadzili w maju badania nad lękiem Polaków spowodowanym pandemią. Okazało się, że poziom lęku znacznie wzrósł, szczególnie w grupie osób od 18 do 24 roku życia. „Każdy układa sobie pomysł na rzeczywistość, ale to oznacza, że buduje fasadę. I ta fasada nagle się rozpadła. Utraciliśmy przywołane już przeze mnie poczucie bezpieczeństwa. Świat okazał się inny, niż nam się wydawało. Runęły fundamenty naszego myślenia” – mówił dziennikarzom wrocławskiego „Głosu Uczelni” prof. Tomasz Pawłowski z Katedry Psychiatrii Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu.
Zagrożenie depresją i nerwicą wśród studentów jest szczególnie duże. Jak twierdzi Agata Igielska z Poradni Rozwoju Osobistego na Uniwersytecie Przyrodniczym we Wrocławiu, młodzi są „kruchej konstrukcji psychicznej, często niedojrzali, nieprzygotowani na trudne sytuacje czy większy stres”.
Depresja Ani zaczęła się po tym, jak spiętrzyły się różne problemy. – Po wybuchu pandemii straciłam pracę w hotelowej recepcji. Potem chwilę pracowałam w barze, ale knajpa upadła, zanim podpisałam umowę – mówi. Nie zrezygnowała z mieszkania, które wynajmuje w Krakowie. Przyznaje, że jej nie stać, ale jakoś próbuje: udziela korepetycji z matematyki. Rano zajęcia zdalne, potem korki online. Starcza na opłacenie mieszkania i dołożenie rodzicom do rachunków.
Tęskni za finansową niezależnością. Za własnymi oszczędnościami na koncie. Za brakiem lęku, co będzie, jeśli straci pracę. Za życiem studenckim. Zdarza jej się leżeć w łóżku cały dzień i płakać. Dzwoniła do przychodni, ale przepisane suplementy na poprawę nastroju na nią nie działały. – Nie mam z kim porozmawiać. Mam przyjaciółkę, której dużo mówię, ale ona też ma swoje życie i swoje problemy.
Studenci muszą o swoich nawykach zapominać, bo przecież wchodzą na cudzy grunt. Adam z trybu „ciągły bieg” nagle musiał się przestawić na tryb „siedzenie ze starymi w domu”. Tymczasem ludzka psychika łatwo się do czegoś przyzwyczaja. Za to odzwyczaja z trudem. – Studenci, którzy po latach wracają do domu, nie są już dziećmi, którymi byli jeszcze parę lat temu. Mają swoje życie, plany na przyszłość, pracę. Wielu rodzinom trudno tę przemianę zrozumieć i zaakceptować – mówi dr Bednarska. Według psychoterapeutki konsekwencje takiego przymusowego powrotu dla każdego będą inne. Dużo zależy od tego, jak relacje rodzice–dziecko układały się wcześniej.
Pandemia jest szkłem powiększającym, tłumaczy psycholog. Lepiej przez nie widać, kim naprawdę jesteśmy.
Na ścisk
Szymon został w mieszkaniu wynajmowanym w Krakowie ze znajomymi. – Mieszkanie jest dwupokojowe, ja dzielę pokój z dziewczyną. Wszyscy mamy zajęcia zdalne. Często w tym samym czasie. Wtedy jedno z nas przenosi się do kuchni – opowiada. – Całe dnie spędza się w jednym pomieszczeniu, w obecności tych samych osób. Po tygodniu jesteśmy zmęczeni, nie mamy ochoty na nic.
Czasem wychodzi na spacer, żeby dać innym odpocząć od siebie. Ale i tak skutki życia „na kupie” odczuwają wszyscy. – Jesteśmy podenerwowani, niektórzy mają symptomy depresyjne, nie mają ochoty podnosić się z łóżka, spędzają w nim całe dnie – mówi Szymon.
– Jak słyszę, że teraz ktoś ma czas „na rozwijanie swoich zainteresowań”, to myślę, że nie mam nawet ochoty podnieść się z łóżka, a co dopiero coś rozwinąć – mówi Marta, która wynajmuje z chłopakiem mieszkanie we Wrocławiu. Ma stypendium i alimenty na dziecko. Nie jest wiec najgorzej, ale nie jest też łatwo. Właściciel mieszkania okazał się wyrozumiały i obniżył czynsz.
W tym roku chciała zacząć dorabiać w gastronomii, ale przez pandemię takiej opcji nie było. W wakacje z grupą znajomych wyjechała na zbiory jabłek i gruszek do Belgii. Przez pięć tygodni stała przy drzewkach i zrywała owoce. Trochę euro wpadło.
Adam informatyk stracił pracę na kasie, teraz dorabia zdalnie w marketingu. Traci motywację, więc mniej wyrabia.
Zatrzymany serial
A co będzie, kiedy pandemia się skończy? – Sporym problemem dotykającym studentów jest poczucie zagubienia, lęk o przyszłość. Jeszcze na wiosnę spodziewali się, że przerwa potrwa chwilę, że odpoczną, odeśpią i wrócą na ścieżkę, którą kiedyś wybrali. Teraz słyszę coraz więcej pytań: Co dalej? Gdzie mam mieszkać? Za co? Jak obronię dyplom? Co będę robił, kiedy już go obronię? W młodym wieku mamy szczególnie dużo pytań. Pandemia tych pytań jeszcze dołożyła – mówi psycholog Małgorzata Bednarska.
Klaudia uważa, że po wszystkim „będzie już inna”. – Będę doceniać możliwości rozwoju, angażować się w projekty, spotykać się ze znajomymi, chodzić na treningi – mówi. – Mieszkanie z rodzicami uświadomiło i uświadamia cały czas, kim nie chcę być.
Asia pójdzie ze znajomymi do Klubu Kulturalnego przy Szewskiej, bez żadnych ograniczeń, na wieczór z karaoke.
Maciek wyjdzie na miasto i wypije więcej niż jedno piwo.
Marta wsiądzie w tramwaj i pojedzie na swój wydział, tam przesiedzi parę godzin i wróci do mieszkania po całym dniu nieobecności. Na razie siedzi w mieszkaniu, uczy się i dla relaksu ogląda seriale. Ostatnio „The Crown”. Odświeżyła też sobie „Plotkarę”. Ale w 17. sezonie pojawił się wątek pandemii. Wtedy kliknęła „stop” i zamknęła komputer.
MARIUSZ SEPIOŁO