Mizerski na bis
Opozycja zarzuca wicepremierowi Kaczyńskiemu, że nie wiadomo, czym się w rządzie zajmuje. Opozycja nie jest pewna, czy on sam to wie, gdyż sprawia wrażenie trochę odklejonego od rzeczywistości, co świadczy o jego słabnącym przywództwie i kto wie, czy nie jest wykorzystywane do manipulowania wicepremierem poprzez wytworzenie w nim mylnego wrażenia, że zajmuje się czymś bardzo ważnym.
Wicepremierowi wmówiono np., że nadzoruje policję, chociaż szef MSWiA Mariusz Kamiński publicznie zapewnia, że policją kieruje on. Jarosław Kaczyński nie nadzoruje także prokuratury i sądownictwa, pozostających pod osobistą kontrolą ministra Zbigniewa Ziobry, o którym wiadomo, że prokuraturą i sądownictwem nie zamierza się z nikim dzielić. Mówi się, że jeśli wicepremier Kaczyński miałby w rządzie czymś kierować, to co najwyżej premierem Morawieckim, chociaż nie jest pewne, czy ambitny Ziobro odda mu kierownictwo w tej sprawie.
Chcąc znaleźć sobie jakieś zajęcie, Kaczyński postanowił zająć się ochroną kościołów oraz sprawami bezpieczeństwa, stanowiącymi ważny obszar działania rządu. Jak wiadomo, rząd od pięciu lat konsekwentnie wzmacnia bezpieczeństwo Jarosława Kaczyńskiego, na skutek czego obecnie pilnuje go całodobowo prywatna firma ochroniarska złożona z byłych żołnierzy GROM, a także piesze i zmotoryzowane patrole policji z kilku dzielnic Warszawy oraz funkcjonariusze po cywilnemu. Skutek jest taki, że z wicepremierem trudno nawiązać bezpośredni kontakt nawet niektórym posłom jego własnej partii, o ile nie mają akurat szczęścia być jego odkryciami towarzyskimi. Gdy taki poseł chce zamienić z wicepremierem dwa słowa, musi wiele miesięcy czekać na zaproszenie, a gdy go w końcu nie otrzyma, musi zagłosować przeciwko jakiejś ważnej ustawie, zostać zawieszonym w prawach członka klubu PiS, a następnie zagrozić opuszczeniem klubu oraz utworzeniem własnego koła w Sejmie.
Słyszałem, że Jarosław Kaczyński jest tak szczelnie izolowany, gdyż boi się ludzi. Uważam, że zupełnie niepotrzebnie, bo osoby, które miały okazję z nim porozmawiać, są nim zachwycone. Poseł Ardanowski, były minister rolnictwa i przeciwnik „piątki dla zwierząt”, który przeszedł opisaną wyżej męczącą procedurę i był już na wylocie z PiS, mówi jasno: „Nie wiem, jakie diabły przy tym kręciły, żeby nie dopuścić do spotkań z Kaczyńskim, bo ja po tym spotkaniu jestem zbudowany i zadowolony”. Na jeszcze bardziej zadowolonego wygląda Zbigniew Hoffmann, sekretarz kierowanego przez Kaczyńskiego komitetu ds. bezpieczeństwa, który podczas wystąpienia w Sejmie szczerze przyznał, że nigdy wcześniej nie spotkał osoby tak wybitnej jak jego obecny przełożony.