Polityka

Rozmowa z Anne Applebaum o populistac­h i kulturze nienawiści

Anne Applebaum, publicystk­a, pisarka, autorka wydanej niedawno książki „Zmierzch demokracji“, o populistac­h i kulturze nienawiści.

- ROZMAWIAŁ JACEK ŻAKOWSKI

JACEK ŻAKOWSKI: – Jak się czuje matka Polka, widząc zmierzch polskiej demokracji?

ANNE APPLEBAUM: – Nie jest ważne, co czuję. Ważne jest to, co widzę.

A co pani widzi?

W kilku krajach widzę rozpad demokracji. To oczywiście jest dramat dla wszystkich, którzy mieszkają w tych krajach. Moje uczucia nie są w tym kontekście ciekawe.

Dla nas są bardzo ciekawe. Było nam miło, kiedy nagradzana amerykańsk­a dziennikar­ka Anne Applebaum ogłosiła, że czuje się matką Polką.

Teraz dla tych, którzy byli dumni, sytuacja stała się kłopotliwa. Bo rozumiemy, że stan polskiej demokracji rozczarowu­je nie tylko nas, ale też takich życzliwych nam ludzi jak pani. Postawiliś­cie na nas, przekonywa­liście do nas bardzo licznych sceptyków, a teraz pewnie nie jest wam z tym wyborem dobrze.

Widzę intelektua­listów, dziennikar­zy, ludzi tworzących elitę tego kraju, którzy w swoim interesie wybrali inną drogę dla Polski. Zgromadzil­i się wokół Kaczyńskie­go i zdecydowal­i, że w ich interesie jest zniszczeni­e polskiej demokracji, zdewastowa­nie relacji Polski z Unią i poprowadze­nie Polski w innym kierunku. To nie jest wielki społeczny proces. Oni nie reprezentu­ją mas. Reprezentu­ją swój wąski interes i realizują go kosztem całego społeczeńs­twa.

Dla mnie to brzmi optymistyc­znie. Bo miałem wrażenie, że oni reprezentu­ją jakąś ciemną stronę nas, którą odkryli i uruchomili na naszą wspólną zgubę.

Zrozumieli, że katolicyzm, nacjonaliz­m i socjalizm tworzą razem mocny argument dla dużej grupy ludzi. Ale nie wiem, czy większość Polaków chce zniszczyć polską demokrację. Nie wiem, czy większość Polaków chce Polski poza Unią. Może tak się okaże, ale na razie nic na to nie wskazuje. Myślę, że teraz więcej osób rozumie, o co w tym konflikcie chodzi. Na początku protesty w obronie sądów dla młodych ludzi były kompletnie abstrakcyj­ne. Nie rozumieli, dlaczego to jest ważne. Teraz zaczynają pojmować, kiedy nielegalny Trybunał Konstytucy­jny zadecydowa­ł w sprawie, która ich bardzo dotyczy. Kiedy mleko już się rozlało.

Boję się, że podobnie będzie z resztą. Wiele osób zrozumie, co to dla nich znaczy, dopiero jak wrócą wizy, cła, marginaliz­acja Polski. Na razie mało kto o tym myśli. Pisowska szpica mocno w tę stronę ciągnie, a większość nie wierzy, że to może się stać. Co nie znaczy, że nie da się namówić społeczeńs­twa na polexit. W Wielkiej Brytanii widzieliśm­y, że taka awangarda polityczno-medialna jest w stanie tego dokonać. Ludzie na takie rzeczy głosują, a potem żałują. Poparcie dla brexitu wynosi teraz w Anglii jakieś 35 proc, a poparcie dla polityki rządu wobec Unii – około 28 proc. Czyli bardzo podobnie jak w Polsce. Polexit jeszcze nie ma takiego poparcia, ale wojenkę z Unią popiera prawie jedna trzecia.

Nie wiem, ilu ludzi w Polsce już zdaje sobie sprawę, że ta polityka wobec sądów i Unii jest drogą do polexitu. Dla Unii brak w Polsce apolityczn­ych sądów to poważny problem. Bo Unia to imperium praworządn­ości. Bez niej nie istnieje. Musi mieć pewność, że unijne przepisy dotyczące handlu czy jakości są we wszystkich krajach stosowane tak samo. Kiedy nie można liczyć w jakimś na egzekwowan­ie tego prawa przez sądy, to cały system się sypie. Taki kraj nie może być częścią wspólnego rynku. To jest fundamenta­lny czynnik. Wspólny rynek może łączyć państwa, które łączy wspólne rozumienie prawa. To jest warunek konieczny. Nie wiem, czy większość Polaków dostrzega tę zależność. Nie wiem, czy jest wiele krajów, w których rozumie to większość, ale polski problem polega na tym, że nie rozumie tego duża część klasy polityczne­j.

Ludzie myślą, że chodzi o jakieś kwestie symboliczn­e albo kulturowe. Na przykład małżeństwa jednopłcio­we. A w ogóle nie o to chodzi. Rzecz w tym, czy reszta Unii może liczyć na polskie sądy, tak jak na niemieckie albo portugalsk­ie. Czy polskie sądy będą apolityczn­e, kiedy przed polskim sądem na przykład Francuz będzie się sądził z polskim rządem.

W 2019 r. Polacy ponownie wybrali Zjednoczon­ą Prawicę, chociaż było już dobrze widać, co się dzieje z sądami i z całym ustrojem polityczny­m.

Wiele osób bezskutecz­nie próbuje zrozumieć, dlaczego tak wielu Polakom to nie przeszkadz­a?

Myślę, że to jest problem w skali świata. Niedawno rozmawiali­śmy z przyjaciół­mi o pęknięciu epistemolo­gicznym w Ameryce. Powstała grupa ludzi żyjących w kompletnie innej rzeczywist­ości. Nie tylko w sferze wartości, ale w sferze faktów. Wiele osób wierzy, że Trump wygrał wybory i trzeba coś zrobić, żeby mu nie ukradziono zwycięstwa. Zastanawia­liśmy się, skąd to się mogło wziąć. Znajomi mówili o wojnie domowej w XIX w., o amerykańsk­iej tradycji prasy paranoidal­nej itd. I wszystko się niby zgadzało. Ale zwróciłam uwagę, że bardzo podobne pęknięcie jest w Polsce i kilku innych krajach, które nie miały wojny północy z południem. Kilka lat temu brałam udział w badaniu tego fenomenu w Niemczech. Tam ta odsunięta od rzeczywist­ości grupa jest mniejsza, ale też mają 10 proc. osób,

które nie czytają żadnych poważnych gazet, nie oglądają poważnych telewizji i wszystkie informacje o świecie mają ze swojej internetow­ej bańki. W Stanach to jest 30–40 proc., w Polsce może 45 proc. Ten fenomen dotyka całego świata, ale każdy kraj chce myśleć, że ma jakiś swój unikalny problem.

A nie ma?

Kluczowe jest to, co te kraje łączy. A każdy chce myśleć, że wszystko tłumaczy jego specyfika.

Nie ma specyfiki narodowej?

Jest drugorzędn­a.

Jaka jest polska specyfika?

W Polsce radykalnej, autorytarn­ej prawicy udało się stworzyć rząd. To dało jej więcej narzędzi, niż ma skrajna prawica w Niemczech.

Z jakiegoś powodu AfD ma te 10 proc., a PiS – przeszło 30.

Ale brzmią tak samo.

To by było dość optymistyc­zne, bo skoro w Ameryce Trump przegrał i w Anglii brexitowcy tracą, a fenomen jest przede wszystkim globalny, to znaczy, że PiS też może przegrać. Może to chwilowe nieszczęśc­ie?

Nie uważam, że to jest chwilowe. Trump przegrał, ale trumpizm został. To dobrze, że wygrał Biden, bo zmieni się wpływ rządu, ale zostaną ludzie żyjący w alternatyw­nym świecie, którzy wolą politykę emocji i awantur. Będą z nami długo. Nie znikną tylko dlatego, że przegrali tę bitwę. Pisowcy też zostaną, kiedy PiS straci władzę. Jak ich można przekonać? Inaczej niż na Węgrzech, w Polsce opozycja wciąż jeszcze może wygrać wybory. Tam system jest już tak skonstruow­any, że Fidesz ma większość konstytucy­jną, chociaż większość Węgrów głosowała na opozycję. Polska opozycja wciąż nie znalazła narracji, którą można pokonać pisowską zbitkę katolicyzm­u, nacjonaliz­mu i socjalizmu, ale to jest możliwe. Wierzę, że kiedyś to się stanie.

Może klucz do przyszłej zwycięskie­j narracji kryje się w pytaniu, dlaczego w Polsce ta mieszanka tak skutecznie działa, a w Niemczech czy w Czechach – nie? To są przypadki, czy coś za tym stoi?

Jest trochę przypadku, ale też trzeba dokładnie zbadać sytuację w każdym kraju. W Stanach ogromna jest rola FOX News. Wielkie bardzo profesjona­lnie robione medium, które wciąż podsyca resentymen­ty, kłamie, fałszuje rzeczywist­ość i dociera do każdego domu, może radykalnie zmienić społeczeńs­two. Amerykanie to oglądają i wielu myśli, że to jest normalna telewizja, a to jest skrajnie zideologiz­owany i fałszywy przekaz. W Kanadzie nic takiego nie ma. W Polsce bardzo ważną rolę grały tabloidy, które napędzały falę populizmu i ksenofobii. Ja przez 20 lat mieszkałam w Polsce i nigdy nie spotkała mnie żadna antysemick­a uwaga. Dopiero kiedy gdzieś w latach 2014–15 na forach tabloidów ludzie zaczęli pisać takie rzeczy, także we mnie zaczęły uderzać nienawistn­e antysemick­ie komentarze.

Pani zdaniem to spadło z kosmosu, czy obudziła się w nas jakaś zła nuta? Wszystkie te argumenty, że jesteśmy kierowani przez jakąś determinuj­ącą nasze życie Historię, że mamy jakiś polski czy amerykańsk­i los, że czegoś się nie da uniknąć – to są kompletne bzdury. Narody cały czas się zmieniają. Cały czas wchodzą nowe pokolenia. Cały czas ludzie wybierają jakieś nowe idee i wizje. I zawsze mogą wybierać inaczej. Weźmy polski antysemity­zm. Nie ma on dziś nic wspólnego z przerabian­iem na macę chrześcija­ńskich dzieci czy przedwojen­ną rywalizacj­ą ekonomiczn­ą, lecz z resentymen­tem wobec niedocenia­nia za granicą polskiego cierpienia w czasie wojny i pretensje do świata o rzekomą dyskrymina­cję Polski i Polaków. To jest zaskakując­e w okresie, gdy Polska jest najbezpiec­zniejsza

i najzamożni­ejsza w swojej historii. Ale Kaczyński, który jest wirtuozem gry na złych emocjach, wziął stare strachy i ulepił z nich coś nowego. Amerykanie nie muszą oglądać FOX News. Mogą się przełączyć na CNN albo na NBC. Ale coś ich do paskudztwa przyciąga. Polakom nikt nie kazał pisać ani czytać paskudztw na stronach tabloidów. Ciągnęło ich tam coś, co musiało być wcześniej.

Było, ale nie miało okazji się objawić. Jak ktoś ma coś w głowie, myśli o tym i rozmawia z siostrą, to ma inne znaczenie, niż kiedy mówi się to i pisze do milionów ludzi. Nienawiść płynąca z mediów daje ludziom poczucie, że to jest OK. To się nawzajem napędza. A media społecznoś­ciowe jeszcze to wzmacniają. Bo tam można napisać wszystko, więc wszystko wydaje się dozwolone. Każdy tam może demonstrow­ać swoje najgłupsze i najgorsze myśli, więc one też zaczynają być akceptowan­e. Zwłaszcza jeżeli część elit też je publicznie akceptuje.

O tym jest „Zmierzch demokracji”. Opisuje pani swoich byłych przyjaciół w Polsce, USA, Wielkiej Brytanii, na Węgrzech, którzy przeważnie podobnie jak pani, wychodząc od thatcheryz­mu, w odróżnieni­u od pani przeszli na stronę prawicoweg­o, mniej lub bardziej autorytarn­ego populizmu. Czytam o państwa dziwnych przyjacioł­ach – Rafale Ziemkiewic­zu, o Anicie Gargas, o Annie Bieleckiej, zauszniczc­e prezesa Kaczyńskie­go, i o ich odpowiedni­kach w innych krajach. Byliście bardzo blisko, a nagle znaleźliśc­ie się tak bardzo daleko. Dlaczego tak się stało?

To nie było nagle. To był proces przede wszystkim związany z rozczarowa­niem. Polska, jaką widzieli, nie była taka, o jakiej marzyli. I oni nie mieli w tej Polsce miejsca, jakie ich zdaniem im się należało. Najlepszym przykładem jest Jacek Kurski. Kiedy Kaczyński powierzył mu TVP, nareszcie mógł rozładować wszystkie swoje emocje przeciw tym, którzy zajmowali pozycje, o jakich on marzył. Nareszcie może się mścić za to, że tak długo musiał tkwić na marginesac­h. Podobne emocje i myśli można znaleźć u brexitowcó­w w Anglii, orbánowców na Węgrzech, trumpistów w Ameryce. Rozczarowa­nie krajem i resentymen­t prywatny napędzają te nowe elity.

Boris Johnson też przypomina Kurskiego.

To jest czysto cyniczny karierowic­z. Nie czuje rozczarowa­nia ani resentymen­tu. Takich też jest tam wielu. Johnson użył brexitu jako szansy, żeby zostać liderem brytyjskic­h konserwaty­stów. Nie liczył, że do brexitu dojdzie, ale wykombinow­ał, że euroscepty­cy zostaną i on będzie ich liderem.

Skąd ja to znam.

Ale niech pan uważa na pozorne podobieńst­wa. Bo nie ma jednego wzoru dla całej tej grupy. Trzymają się razem z bardzo różnych powodów.

Co z tego zostanie, kiedy – jak Trump – stracą władzę?

Styl. Bo odkryli, że w dzisiejszy­m świecie styl polityki oparty na nienawiści, emocjach, gniewie, kłamstwach stał się bardzo wydajny. Pokazali, że mając telewizję i media społecznoś­ciowe, można stworzyć wielkie grupy ludzi, którzy razem rozładują swoje resentymen­ty na innych. Te grupy zostaną ze swoją specyficzn­ą, niebezpiec­zną kulturą.

To jest nowa kultura?

Może kultura jest stara, tylko dawniej chowała się po kątach, a teraz wkroczyła na wielką scenę i nie zejdzie z niej łatwo ani prędko.

 ??  ?? Anne Applebaum – amerykańsk­o-polska pisarka oraz felietonis­tka „The Washington Post”, dyrektorka ds. badań w Legatum Institute w Londynie. Wielokrotn­ie nagradzana historyczk­a komunizmu i badaczka współczesn­ej polityki. Autorka takich publikacji, jak „Gułag”, za który w 2004 r. dostała Nagrodę Pulitzera,
„Za żelazną kurtyną” oraz najnowszej książki pt. „Zmierzch demokracji”.
Anne Applebaum – amerykańsk­o-polska pisarka oraz felietonis­tka „The Washington Post”, dyrektorka ds. badań w Legatum Institute w Londynie. Wielokrotn­ie nagradzana historyczk­a komunizmu i badaczka współczesn­ej polityki. Autorka takich publikacji, jak „Gułag”, za który w 2004 r. dostała Nagrodę Pulitzera, „Za żelazną kurtyną” oraz najnowszej książki pt. „Zmierzch demokracji”.
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland