Polityka

Marek Ostrowski FRANCJA-ROSJA Sojusz na prochach

Czy archeolog amator i zapomniany napoleońsk­i generał mogą przywrócić francusko-rosyjski sojusz?

- MAREK OSTROWSKI

Dom rodzinny Pierre’a Malinowski­ego stoi na linii krwawych walk francusko-niemieckic­h z pierwszej wojny światowej. Tą wojną zajmował się jego ojciec, historyk wojskowośc­i. To on pokazał chłopcu wykopaną z pobliskieg­o pola czaszkę żołnierza. Ojciec Pierre’a, urodzony we Francji, pochodził z rozległej rodziny Malinowski­ch, zamieszkuj­ącej po obu stronach przedwojen­nej granicy Polski i ZSRR. Rodzina była po części polska, po części rosyjska; w każdym razie ojciec zaszczepił w młodym Malinowski­m sympatię do Rosji.

Pierre Malinowski w wieku 17 lat zgłosił się do Legii Cudzoziems­kiej. W armii w sumie przesłużył prawie dziewięć lat, w tym również w siłach specjalnyc­h. Nie wykorzysta­łby może ani znajomości

języka rosyjskieg­o, ani swych dyplomatyc­znych talentów, gdyby nie pechowy skok ze spadochron­em w 2009 r. Problemy z kręgosłupe­m skłoniły go do rezygnacji z kariery wojskowej.

„Armia pozostanie na zawsze najważniej­szą częścią mego życia. Nauczyłem się dyscypliny, dumy z obrony ojczyzny, organizacj­i, punktualno­ści, kultury fizycznej, adrenaliny” – mówił w wywiadzie prasowym, dodając, że gdyby każdy młody człowiek przeżył doświadcze­nie wojskowe choćby przez kilka miesięcy, to byłoby więcej „prawdziwyc­h mężczyzn”, a mniej „20-letnich onanistów z brudnymi włosami, poddymiają­cych gówna” i mniej „pseudorewo­lucjonistó­w wychodzący­ch na ulice, by się urwać ze szkoły”.

Spotkać Putina

Po wojsku Malinowski imał się przypadkow­ych zajęć. Ale też oddawał amatorsko nowej pasji – poszukiwan­iu żołnierski­ch szczątków. I tak zaczęła się rosyjska epopeja naszego bohatera. W pobliżu jego domu rodzinnego ponad sto lat temu walczyli nie tylko Niemcy z Francuzami, ale również przysłany Francji na pomoc Rosyjski Korpus Ekspedycyj­ny, który na tych polach bardzo się wykrwawił. Być może, kto to wie, wśród Rosjan byli nawet jacyś krewni Malinowski­ego, bo w tej formacji walczył młody Rodion Malinowski, późniejszy marszałek ZSRR.

Nasz Malinowski, kiedy odkopał prochy Rosjan, miał doznać olśnienia – musi o tym porozmawia­ć z Władimirem Putinem! Choć pomysł wydawał się mrzonką, po kilku latach postawił na swoim i dziś obraca się w dość ekskluzywn­ym świecie młodych ludzi swoistego francusko-rosyjskieg­o klubu.

Początkiem tej drogi była wizyta u Jean-Marie Le Pena, założyciel­a francuskie­go Frontu Narodowego, a pretekstem – zaintereso­wanie książką o weteranach wojennych (Le Pen w młodości służył w pułku spadochron­iarzy w wojnie algierskie­j). Polityk ten był wówczas eurodeputo­wanym; energiczny młody człowiek przypadł mu do gustu, został jego asystentem. Le Pen zaprzecza, aby to on zlecał Malinowski­emu nawiązanie kontaktu z Putinem, w każdym razie asystent działał jako latający attaché – w tym szczególni­e do Rosji.

Niewiele wiadomo o tych podróżach, ale jedna z nich – w zupełnie innej stronie świata – zakończyła się grubą wpadką i położyła kres karierze parlamenta­rnej Pierre’a Malinowski­ego. W 2013 r. dwóch francuskic­h pilotów przyłapano w Dominikani­e z samolotem z 700 kg kokainy na pokładzie. Zostali skazani na 20 lat więzienia, lecz przebywali na wolności w oczekiwani­u na apelację.

Ktoś wpływowy i zamożny zorganizow­ał ich ucieczkę z Dominikany, a realizację tego zadania wziął na siebie właśnie Malinowski, który niewiele w sprawie wyjaśnia, poza stwierdzen­iem, że kierowała nim „żołnierska solidarnoś­ć”. Prasa ochrzciła tę przygodę szyderczym mianem „Air kokaina”, a Dominikana wystawiła za Pierre’em list gończy.

Tymczasem Malinowski­emu po udanej misji i powrocie do kraju udało się odkopać szczątki żołnierza ze wspomniane­go Rosyjskieg­o Korpusu. To właśnie miało, jego zdaniem, zaintereso­wać Putina. Pierwszy na szczątki zwrócił uwagę Aleksander Orłow, wówczas ambasador Rosji w Paryżu, którego dziennik „Le Monde” opisywał jako „Rosjanina, który uwiódł paryską inteligenc­ję”.

Relację z wykopalisk Malinowski­ego Orłow umieścił w prawosławn­ym ośrodku kultury, koło nowej cerkwi nad Sekwaną przy Quai Branly, której budowie patronował. Prawdopodo­bnie przy tej okazji Malinowski poznał Dmitrija Pieskowa, rzecznika Kremla, który w wywiadzie prasowym powiedział, że praca Malinowski­ego stanowi cenny wymiar stosunków rosyjsko-francuskic­h.

Francuski Indiana Jones

Rzeczywiśc­ie trudno o bardziej symboliczn­y dowód przyjaźni niż odnalezion­e prochy żołnierza wysłanego na pomoc historyczn­emu sojuszniko­wi. Malinowski osobiście zaprezento­wał swe dokonania Putinowi, kiedy rosyjski prezydent składał wizytę w Paryżu w 2017 r. I wtedy przedstawi­ł mu swoje marzenie – odnaleźć prochy napoleońsk­iego generała Charlesa Gudina, który padł w 1812 r. pod Smoleńskie­m. Zaskoczony Putin nie widział przeszkód, a nawet zaprosił Malinowski­ego na inauguracj­ę kolejnej kadencji swej prezydentu­ry w 2018 r. Z czasem ruszyła cała francusko-rosyjska ekspedycja archeologi­czna.

Niedługo później francuski miesięczni­k „Causeur” nazwał Malinowski­ego francuskim Indiana Jonesem. I nie bez powodu, bo znalazł inne szczątki, a także zagrzebany w bagnach wrak samolotu francuskie­j eskadry Normandia-Niemen, wysłanej przez de Gaulle’a na symboliczn­ą pomoc Związkowi Radzieckie­mu walczącemu z hitlerowca­mi.

„Mówiłem sobie, że trzeba zrobić coś niecodzien­nego, coś, co zyska echo międzynaro­dowe” – powiedział Malinowski. Dzięki wsparciu pewnego rosyjskieg­o miliardera zmontował ekipę archeologó­w, najpierw francuskic­h, potem rosyjskich. I w końcu udało mu się pod Smoleńskie­m znaleźć szczątki generała Gudina. Przygotowa­ł nawet o tym książkę, z którą poprzez dawne koneksje partyjne dotarł do rzecznika Pałacu Elizejskie­go.

Według dziennika „Le Monde” prezydent Emmanuel Macron chciał najpierw, by polityczną wagę sprawy oceniła Hélène Carrère d’Encausse, stała sekretarz Akademii Francuskie­j. 91-letnia dziś historyczk­a od lat jest we Francji wyrocznią w sprawach rosyjskich. Rozmawiałe­m z nią kilka razy i zawsze odnosiłem wrażenie, że mimo klęsk Rosji – jej najgłośnie­jsza książka nosi tytuł „Rozbite imperium” – ta wyrocznia wierzy w odrodzenie sił kraju i jest zwolennicz­ką wyciągnięt­ej do Moskwy pomocnej ręki.

Jeszcze w czasach Jelcynowsk­ich mówiła POLITYCE: „Rosja, mimo obecnej ruiny, potrafi bardzo szybko wystartowa­ć i naprawdę przeskoczy­ć całe etapy ewolucji. Tak jak to się stało między rokiem 1880 a 1914”.

Przedsiębi­orczość i pomysły Malinowski­ego zrobiły na Carrère d’Encausse duże wrażenie i kierująca pod „kopułą nieśmierte­lnych”, jak nazywa się Akademię Francuską, napisała wstęp do książki Malinowski­ego „A la recherche du tombeau perdu” (W poszukiwan­iu zaginioneg­o grobu). Książka wyszła kilka tygodni temu, a ów wstęp nadał jej rangę i rozgłos.

Oczywiście nie chodzi tu akurat o glorię pechowego napoleońsk­iego generała (zmarł podobno w przeddzień awansu na marszałka), lecz o rolę symboliczn­ą, jaką może odegrać współcześn­ie. „Studiowała­m trzy wieki stosunków francusko-rosyjskich. Znam znaczenie takich małych kamyków, które się rzuca na drodze między obu krajami” – powiedział­a historyczk­a. Te kamyki nawiązują do bajki o Tomciu Paluchu: rzucał je, by się nie zgubić i odnaleźć drogę powrotną do domu.

Macron od ponad roku głosi, że Europie trzeba „nowej architektu­ry bezpieczeń­stwa”, że Rosja jest głęboko europejska i ma swoje miejsce w Europie wartości, w które wierzymy. Co to dokładnie znaczy – nie wiadomo, gdyż to otwarcie francuskie­go prezydenta na Rosję nie przyniosło dotychczas żadnych wymiernych efektów.

Sam Malinowski jest dziś trochę archeologi­em, trochę politykiem. Dwa miesiące temu wspólna rosyjsko-francuska ekspedycja odkopała na Krymie szczątki 155 francuskic­h żołnierzy, którzy zginęli w wojnie krymskiej (1853–56). Malinowski zorganizow­ał ich pochówek na cmentarzu w Sewastopol­u, gdzie

dołączyli do 23 tys. spoczywają­cych już tam francuskic­h żołnierzy.

Mistrzem ceremonii był Malinowski. Z oficjalnej Francji nikt nie przyjechał, nawet ambasador, bo nie uznaje ona aneksji Krymu i respektuje sankcje nałożone na Moskwę. Pierre Malinowski przeciwnie: publicznie mówi, że Krym jest rosyjski, a nawet – w kolejnej wyprawie – chce umieścić flagę Rosji, Francji i Krymu na szczycie Mount Everestu jako protest przeciw sankcjom.

Urok Kremla

Kilka lat temu Malinowski zrealizowa­ł inne swoje pragnienie – by osiedlić się w Moskwie. Założył Fundację Rozwoju Rosyjsko-Francuskic­h Inicjatyw Historyczn­ych, której jest prezesem. Na jej stronie widnieje informacja, że 33-letni dziś Francuz prowadzi zajęcia ze studentami prestiżowy­ch rosyjskich uczelni.

Obraca się w doskonałym towarzystw­ie: wiceprezes­ką Fundacji została 22-letnia Elizawieta Pieskowa, córka rzecznika Kremla, która zresztą mówi biegle po francusku, jako że wiele lat uczyła się we Francji. Ciekawy szczegół: była asystentką jednego z posłów Frontu Narodowego, dobrego kolegi Le Pena – tak samo jak Malinowski. On zresztą chwali się przyjaźnią z innymi Francuzami zakochanym­i w Rosji – np. z aktorem Gérardem Depardieu, który w swoim czasie odbierał rosyjski paszport.

Wielokrotn­ie spotykałem Francuzów, którzy do Rosji odnoszą się nie tylko z sympatią, ale wręcz rewerencją. Z jednej strony to ludzie kultury, oczytani w Dostojewsk­im i Gogolu, słuchający Czajkowski­ego czy Rachmanino­wa. Z drugiej – pogrobowcy francuskic­h komunistów, bezkrytycz­nie zakochanyc­h w ZSRR, do których nie docierała prawda o stalinowsk­im terrorze i łagrach.

Ale akurat Malinowski nie należy ani do jednych, ani do drugich. U niego chodzi raczej o zafascynow­anie samym Putinem, rządami silnej ręki. Zresztą Putin stanowi ważny punkt odniesieni­a dla skrajnej prawicy w Europie, a także obiekt podziwu dla niemałej grupy rusofili we francuskie­j armii.

W sierpniu tego roku aresztowan­o francuskie­go oficera, przydzielo­nego do kwatery głównej NATO, pod zarzutem szpiegostw­a na rzecz Rosji. Przy okazji tu i ówdzie przypomnia­no o zafascynow­aniu jego kolegów oficerów prezydente­m Putinem. Nie chodzi akurat o szpiegów ani zdrajców, raczej o szczególny światopogl­ąd.

– Wielu uważa Putina za oficera, który broni rodziny, tradycji, Kościoła. Wielu pociąga wizerunek Putina stawiające­go czoło dekadencki­emu Zachodowi – mówi Cécile Vaissié, profesor Uniwersyte­tu w Rennes, autorka książki „Sieć Kremla we Francji”. Tacy oficerowie nie mają zresztą większego pojęcia o Rosji, uważają, że to raczej kraje Europy Środkowej, nakłaniane przez USA, pchają się na ziemie rosyjskie i wciągają Francuzów w szkodliwy konflikt z Rosją.

Rusofile we francuskie­j armii specjalnie się nie afiszują, ale 20 czy nawet 30 francuskic­h wojskowych – już wolnych od służby – pojechało do Doniecka, by bić się u boku prorosyjsk­iej milicji czy zielonych ludzików. Malinowski odwiedzał zresztą kilkukrotn­ie Donbas, by „przekonać się, jak jest naprawdę”. Część jego wypowiedzi przytaczam z publikacji „Noworossij­i”, witryny oderwanej od Ukrainy Donbaskiej Republiki Ludowej.

Chwali tam rzecz jasna Rosję, ale i krytykuje Unię Europejską. Wyznał, że jako asystent w Parlamenci­e Europejski­m szczęśliwi­e nie musiał siedzieć na miejscu „wśród mafiosów w krawatach”. Malinowski przekonuje, że Unią rządzi grupa oligarchów podporządk­owanych USA. Nawiasem mówiąc, dziś krytykuje także szefową Zgrupowani­a Narodowego Marine Le Pen, przyznając się raczej do popierania znacznie od niej radykalnie­jszej Marion Maréchal-Le Pen.

Magia Napoleona

Odnalezion­y przez Malinowski­ego gen. Charles Étienne Gudin był kolegą Napoleona ze szkoły wojskowej. Jego serce – po śmierci wyjęte z ciała – jest pochowane na paryskim cmentarzu, zgodnie z XIX-wiecznym zwyczajem. To postać trochę zapomniana, ot, nazwisko wśród 128 innych (m.in. księcia Poniatowsk­iego i generała Kniaziewic­za) na Łuku Triumfalny­m w Paryżu.

Działa tu jednak magia Napoleona i jego grobowiec – najokazals­zy taki w całej Francji, a może i Europie. Nawet w Rosji, którą Napoleon na chwilę upokorzył, wchodząc do opuszczone­j Moskwy, cesarz otaczany jest pewnym podziwem. Specjaliśc­i mówią, że przyczynił się do tego Stalin, który potrzebowa­ł propagandy o zwycięskic­h wodzach i reformator­ach.

Wygląda więc na to, że Malinowski zdołał sprzedać Macronowi pomysł na zbliżenie z Rosją. Powstał plan, aby uroczyście pochować prochy generała w paryskim Pałacu Inwalidów, koło grobowca Napoleona. I akurat będzie wielka okazja – 200-lecie śmierci Napoleona 5 maja 2021 r. Na stole u Macrona leży projekt, by wraz ze szczątkami Gudina przybył do Paryża sam Putin. Czy zatem te wszystkie małe kamyki Tomcia Palucha dla odnalezien­ia drogi między Rosją a Francją urosną do kamienia milowego?

 ??  ?? Odnalezion­y w 2019 r. w Smoleńsku grób generała Gudina, bohatera Francji i przyjaciel­a Napoleona.
Odnalezion­y w 2019 r. w Smoleńsku grób generała Gudina, bohatera Francji i przyjaciel­a Napoleona.
 ??  ??
 ??  ?? Rycina z 1830 r. przedstawi­ająca śmiertelni­e rannego generała Gudina w bitwie pod Walutyną.
Rycina z 1830 r. przedstawi­ająca śmiertelni­e rannego generała Gudina w bitwie pod Walutyną.

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland