Płyty Polska
Siksa, Zemsta na wroga,
Antena Krzyku. Płyta jak pocisk dum-dum wstrzeliła się w czas protestów przeciw orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji. Anarchofeministyczny duet śmiało przekracza granice estetyki muzycznej i aktualizuje formułę artystycznego zaangażowania.
Nanga, Cisza w bloku, Mystic Production. Magda Dubrawska, Maciej Dzierżanowski i Filip Różański proponują album z ważnym przesłaniem społecznym. Warto wsłuchać się w teksty o młodych kobietach z blokowisk, ciężkiej atmosferze kibolskiego nacjonalizmu, ponowoczesnej biedzie szukającej wytchnienia w grach na automatach, taniej popkulturze albo psychoaktywnych używkach.
Kazik, Zaraza, S.P. Records. Tryumfalny powrót Kazika do nagrań solowych, a przede wszystkim do komentowania aktualnej rzeczywistości. „Twój ból jest lepszy niż mój” z tej płyty pokazał, jak piosenka może stać się doniosłym faktem politycznym.
EABS, Discipline of Sun Ra, Astigmatic. Twórcze przetworzenie muzyki legendarnego Sun Ra i jego Arkestry pozwoliło na nowo spojrzeć na elektroniczne wcielenie jazzu. Marek Pędziwiatr z kolegami udowodnili, że nawet wyraźna inspiracja nie zamyka drogi artystycznej oryginalności.
Hania Rani, Home, Gondwana Records. Tym razem Hania nie tylko gra na fortepianie, ale i śpiewa. Odwieczny motyw podróży utkany z wątków tęsknoty, żalu, miłości, symboliki domu. Dopełnienie poprzedniego, instrumentalnego albumu „Esja”, a zarazem całkiem nowe, intrygujące dzieło.
Świetliki, Wake Me Up Before You Fuck Me, Karrot Kommando.
Mocny, psychodeliczny rock’n’roll, apokaliptyczne i swoiście funeralne teksty Marcina Świetlickiego z odkurzoną poetycką perełką Gałczyńskiego „Ulica Szarlatanów” robią wielkie wrażenie: wbijają w fotel, a przy okazji dają do myślenia.
Waglewski Fisz Emade, Duchy ludzi i zwierząt,
Art2 Music/Mystic Production. Filozoficznie, antropologicznie, szamańsko. Teksty gęste od sensów, a jednocześnie
– jak to u Waglewskiego-seniora i u Fisza – wyznaczone osobistą, intymną wręcz perspektywą. Muzyczna niespodzianka, bo inaczej niż zwykle w muzyce tego tercetu gitara jest w tle, a na pierwszym planie… fortepian.
Pink Freud, Piano forte brutto netto, Mystic Production.
Niby jazz, a jednak rock. Wojtek Mazolewski swoim zwyczajem stawia jednak na niczym nieskrępowaną żywiołowość.
Nic dziwnego, jest spadkobiercą yassu, czyli rebelii przeciw muzycznym dziadersom.
Pablopavo i Naprawdę Duży Zespół, Wszystkie nerwowe piosenki, Karrot Kommando. Tylko sześć piosenek, za to jak różnych w klimacie! Od nostalgii po taneczną fiestę. No i Paplopavo w świetnej formie wokalnej.
Robert Cichy, Dirty Sun, Agora Music. Melodyjność i twórczy eklektyzm. Cichy testuje możliwości bluesa, tudzież pogranicza country i folku, no i wychodzi mu, że akurat z tymi filarami muzycznej Ameryki nie kłóci się nic, co z nich wyrasta, o czym wie każdy fan rocka, a nawet rapu.