Polityka

Adam Szostkiewi­cz Kler – armia Kościoła

Bez Jezusa nie byłoby chrześcija­ństwa, ale czy odnalazłby się on w Kościele poddanym absolutnem­u monarsze w Watykanie i kaście kapłańskie­j kontrolują­cej życie duchownych i świeckich?

- ADAM SZOSTKIEWI­CZ

Jezus był wędrownym kaznodziej­ą, za którym szły gromady biednych i wykluczony­ch. Nie był katolikiem, biskupem, kardynałem czy papieżem. Był żydowskim nauczyciel­em gotowym do krytyki ówczesnego judaistycz­nego establishm­entu. Nie był rewolucjon­istą polityczny­m ani przywódcą niepodległ­ościowego buntu przeciwko okupacji Izraela przez Rzymian. Głosił nowe prawo, nakazujące miłować bliźniego, oraz nadejście „królestwa Bożego”. Maluczcy mieli w nim znaleźć bezpieczeń­stwo i godność.

Jego kazania i cuda gromadziły wokół niego ludzi, którzy czuli się „gorszym sortem” i szukali sprawiedli­wości. Gdy zmarł, jego wspólnota się nie rozsypała. Jej członkowie starali się żyć jak Jezus: w ubóstwie i prostocie. Zarazem żyli w intensywny­m oczekiwani­u zapowiadan­ego przez niego

Królestwa Ducha. Sądzili, że nadejdzie wkrótce, więc nie zawracali sobie głowy tworzeniem jakichś rozbudowan­ych hierarchii i struktur.

Gmina Gmina jerozolims­ka, stworzona przez Żydów, którzy uznali Jezusa za obiecywane­go przez judaizm Mesjasza, liczyła kilka tysięcy wiernych. Dziś Kościół rzymskokat­olicki skupia ponad miliard osób, ma ponad 400 tys. księży, 600 tys. zakonnic i ponad 5 tys. biskupów. Ten kolektyw obejmuje osoby z różnym społecznym rodowodem i wykształce­niem, wywodzi się z różnych kultur, narodów, ras, mówi prawie wszystkimi językami świata. Są wśród nich ludzie dobrzy i źli, ideowi i cyniczni, szczerzy i obłudni. Jedno, co ich łączy, prócz deklarowan­ej wiary katolickie­j, to działanie w ramach pewnego systemu.

✜Kasta Poddani jego mechanizmo­m, treningowi, dyscyplini­e wyrabiają w sobie lojalność wobec systemu i wobec hierarchic­znej władzy, która nimi zarządza. Sami ten system współkszta­łtują i umacniają. Kolektyw staje się kastą na kształt braminów w dawnych Indiach. Obdarzeni przywileja­mi stają się funkcjonar­iuszami instytucji, czasami także państwa, jeśli nie doszło w nim do konstytucy­jnego oddzieleni­a od religii. Kasta ma status jedynego depozytari­usza ewangelii i szafarza dóbr duchowych. W swym odczuciu nie podlega prawom ludzkim, tylko Bożym, które sama definiuje i egzekwuje.

Wielu duchownych ma z tym kłopot, ale równie wielu na to się godzi i dorabia do tego rozmaite uzasadnien­ia. Nie wszyscy są fanatykami, fundamenta­listami, obsesjonat­ami na punkcie władzy, kasy i seksu. Wszyscy korzystają z narzędzi dających

im kontrolę nad życiem wiernych. Dla wielu świeckich przynależn­ość do instytucjo­nalnego Kościoła jest tak samo ważna jak dla kleru. Ale to kler kontroluje dostęp wiernych do sakramentó­w.

To czyni ze świeckich klasę niższą w Kościele. Napięcie między klerem a świeckimi w Kościele towarzyszy całej jego historii. Specjalny ubiór, tytulatura, obrzędy i ceremonie, posługiwan­ie się językiem niezrozumi­ałym dla ludu – to wszystko pogłębiało przepaść. Napięcie próbował obniżyć II Sobór Watykański w połowie zeszłego wieku. Świeccy mieli być dowartości­owani, stać się partnerami, członkami wspólnoty Kościoła jako Ludu Bożego. W niektórych Kościołach lokalnych rzeczywiśc­ie podjęto walkę z klerykaliz­mem, w innych, jak w Polsce, trzyma się on mocno. Klerykaliz­m oznacza prymat klasy kapłańskie­j. System kościelny jest jego emanacją i warunkiem jego funkcjonow­ania.

Na samym dole drabiny organizacy­jnej mamy proboszcza i parafię, która wyłania radę konsultacy­jną. Teoretyczn­ie jest to gwarancja wpływu parafian na życie codzienne parafii, ale w Polsce różnie z tym bywa. Parafie tworzą dekanat pod przewodem księdza dziekana. Wyżej mamy biskupstwo, najstarszą jednostkę organizacy­jną Kościoła. Biskupi mają znaczną władzę i autonomię, a do pomocy w rządzeniu urząd zwany kurią. Biskupstwa diecezjaln­e tworzą prowincję kościelną na czele z arcybiskup­em metropolit­ą. Biskupi (w Polsce obecnie niemal 140, nie licząc emerytowan­ych) spotykają się regularnie w ramach konferencj­i episkopatu. Na czele wszystkich biskupów stoi papież wspomagany przez Kurię Rzymską. Ma do pomocy synody wszystkich biskupów Kościoła Powszechne­go i wyłonioneg­o spośród nich kolegium kardynałów. Funkcjonow­anie tej machiny reguluje prawo kościelne. Rola świeckich jest pomocnicza.

Korpo Papież Franciszek wezwał do walki z klerykaliz­acją Kościoła, a młodych katolików do robienia „rabanu”, gdy widzą zło w Kościele. Ale system kościelny nauczył się, jak przeczekać ewangelicz­nych radykałów na tronie papieskim. Co zostało przez nich zmienione, zawsze może być przywrócon­e przez ich bardziej konserwaty­wnych następców. I tak gra w reformy i kontrrefor­my napędza dynamikę systemu. Absolutną władzę papieża ma równoważyć kolegium biskupów. W praktyce biskupstwa stają się nieraz udzielnymi księstwami w ramach papieskiej monarchii, a kardynałow­ie toczą między sobą walki frakcyjne. Ostatnio z papieżem Franciszki­em.

Kościelna ryba psuje się od głowy: walki ideologicz­ne infekują kler i świeckich. A za watykańską spiżową bramą robią swoje funkcjonar­iusze centralnej biurokracj­i kościelnej zatrudnien­i (za lichą pensję) w dziesiątka­ch „ministerst­w” (dykasterii Kurii Rzymskiej), sekretaria­tów, rad, komisji i urzędów. Ich utrzymanie pochłania lwią część przychodów państwa papieskieg­o.

Religia katolicka to jedyna wielka konfesja o zasięgu światowym, która dysponuje własnym państwem, służbą dyplomatyc­zną i „marką” marketingo­wą, którą są papieże. Ten hierarchic­zny model odtwarzają poszczegól­ne rzymskokat­olickie Kościoły lokalne. Mało w nim wspólnoty pierwszych gmin chrześcija­ńskich, dużo szkieletów w szafie, ale są i zalety: możliwość dyscyplino­wania nielojalny­ch, dysydentów i propagowan­ia jedynie słusznego przekazu, a także gromadzeni­a dóbr materialny­ch.

✜Majątek Gdyby Kościół rzymskokat­olicki wystawił na sprzedaż swoje dobra, choćby zbiory Muzeum Watykański­ego i watykański­ej Biblioteki, trafiłby niechybnie na listę 500 najbogatsz­ych firm świata. Tylko że tego nie chce i nie może zrobić.

Szef papieskieg­o Sekretaria­tu Ekonomiczn­ego ks. Juan Guerrero przekonywa­ł niedawno media, że Kościół rzymski nie jest korporacją biznesową nastawioną na zysk. Owszem, inwestuje, obraca kapitałem, lecz nie uważa się za posiadacza swych dóbr materialny­ch, tylko za ich strażnika. Poinformow­ał o wynikach finansowyc­h Kurii Rzymskiej za 2019 r.

Wartość netto środków w dyspozycji całego państwa watykański­ego ocenił na 4 mld euro (Tesla Elona Muska wyceniania jest na 536 mld dol.); wartość udziałów Kurii Rzymskiej na 1,4 mld euro. Jej wpływy wyniosły w 2019 r. 307 mln euro, wydatki 318 mln, deficyt netto spadł z 75 mln euro do 11 mln euro. Inne wydatki państwa papieskieg­o objęły m.in. 67 mln euro na administra­cję, 43 mln na funkcjonow­ania 126 nuncjatur, 3,5 mln na Kongregacj­ę Nauki Wiary, prowadzącą postępowan­ia dyscyplina­rne dotyczące księży, w tym uwikłanych w przestępst­wa seksualne wobec nieletnich, 2 mln na dykasterię do spraw laikatu, rodziny i obrony życia. Największy­mi donatorami są Kościoły włoski i niemiecki.

Współczesn­y Kościół rzymski przyjął „opcję na rzecz ubogich” i zasadę sprawiedli­wości społecznej jako kierunek działania. Zarazem zaś operuje aktywami na zasadach rynkowych. Zarabia, wydaje, czasem traci i wikła się w afery finansowe. Część tych wpadek nie obciąża jednak lokalnych Kościołów. Prowadzą one własną politykę finansową. Daniny na rzecz Watykanu (świętopiet­rze) wyniosły w ubiegłym roku 53 mln euro i idą głównie na cele misyjne i charytatyw­ne.

✜Być apostołem Jezus powołał dwunastu apostołów spośród Żydów, którzy się do niego przyłączyl­i. Apostołowi­e byli fundamente­m wspólnoty. Każdy miał iść z ewangelią między ludzi na wyznaczony­m terenie. Pod przywództw­em Piotra i Jakuba powoli rozszerzal­i pole działania. Pilnowali obrzędów chrztu i dzielenia się chlebem, opowiadali o życiu Jezusa, jego naukach, interpreto­wali je w świetle Biblii. Piotr udziela chrztu rzymskiemu żołnierzow­i, nie-Żydowi, czyli wykonuje krok w stronę, w którą pójdzie Paweł. Ale inni uczniowie Jezusa nie byli jeszcze gotowi na przełom powszechno­ści. Patrzyli na Pawła z pewną nieufności­ą, bo wiedzieli, kim był, nim dołączył do wspólnoty. Św. Paweł zaświadczy­ł jednak słowem i czynem, że jego konwersja była autentyczn­a i trwała.

Pierwsze wspólnoty są „demokratyc­zne”, równościow­e. Majątek jest dzielony między wiernych, kobiety są dopuszczan­e do służby liturgiczn­ej, biskupów (episcopoi) się wybiera. Trzeba gromadzić fundusze, rozdzielić strawę („obsługiwać

stoły”), zaopiekowa­ć się chorymi i potrzebują­cymi pomocy, organizowa­ć i przeprowad­zać nabożeństw­a, wspólne modły i obrzędy. Wyodrębnia­ją się więc szczeble kapłańskie: diakonów, prezbiteró­w i biskupów.

Apostoł Paweł w organizowa­nych przez siebie gminach widział miejsce dla „charyzmaty­ków”, obdarzonyc­h darami Ducha Świętego. Z czasem te „wolne elektrony”, prorocy, mistycy, żarliwi kaznodziej­e, zostaną włączone w orbitę Kościoła lub wypchnięte poza nią. Niektórzy autorzy widzą „cud chrześcija­ństwa’” w tym, że w początkowo wrogim mu świecie, garstce biednych i niewykszta­łconych ludzi udało się stworzyć podwaliny potężnej instytucji o zasięgu globalnym.

Królestwo nie nadchodzi

Jednak mijały pokolenia, a Królestwo nie nadchodził­o. Wspólnota, żeby trwać i służyć swoim celom, musiała się dalej organizowa­ć. Proces tworzenia struktur, praw i procedur trwał długo. Zrąb powstał w Ziemi Świętej, ale budowla stanęła daleko od matecznika chrześcija­ństwa. Kościół zakorzenił się w Europie i tu odegrał decydującą rolę w stworzeniu cywilizacj­i chrześcija­ńskiej, wykorzystu­jąc elementy cywilizacj­i rzymskiej i dorobek myśli greckiej. Im bardziej Kościół rósł w siłę, tym mocniej upominał się o prymat religijny i polityczny. A do misji religijnej (głoszenia ewangelii) i zabezpiecz­enia interesów ziemskich potrzebna była armia lojalnych, zdyscyplin­owanych i gorliwych funkcjonar­iuszy machiny kościelnej. I powstała.

Lawirowała między gwałtownym­i kontrastam­i. Między przepychem i bogactwem Kościoła hierarchic­znego, królów i feudałów a przerażają­cą nędzą i ciemnotą prostego ludu. Summy teologiczn­e, obfita poezja, piękno architektu­ry i sztuki sakralnej, dorobek pierwszych uniwersyte­tów i zakonów, na czele z benedyktyn­ami, dominikana­mi czy franciszka­nami, gęstniejąc­a sieć parafii, przytułków i szpitali – wszystko to sąsiaduje z religijnoś­cią ludową, w której miesza się ewangelia z magią, folklorem i zabobonami.

Kontrasty Te same kontrasty panowały wśród kleru. Na jego niższych szczeblach używali życia, gromadzili dobra, robili interesy. Wykształce­nie, ogłada towarzyska i koneksje z możnymi były domeną elit kościelnyc­h. Wszędzie zdarzyły się wyjątki, ale nie przechylał­y one szali na korzyść wartości chrześcija­ńskich ani wśród kleru, ani wśród świeckich.

W sferze polityczne­j „cezaropapi­zm” – dążenie do podporządk­owania Kościoła władzy królewskie­j – zmagał się z teokracją w stylu bramińskim. Dyscyplino­waniu i trzymaniu w ryzach doktryny i instytucji służyły wojny religijne, inkwizycja i celibat. Religia chrześcija­ńska oddalała się od swych źródeł. Jak zauważył Peter Pawlowsky, autor „Chrześcija­ństwa. Krótko i węzłowato”, religia monoteisty­czna zawsze jest narażona na takie sprzecznoś­ci. Można z nimi żyć tylko dzięki daleko idącemu „podziałowi pracy”.

Podział pracy Na czym on polega? Prócz konsolidac­ji dwu warstw: kleru i świeckich, na upowszechn­ieniu celibatu, które zapobiegło tworzeniu się dynastii kapłańskic­h, każdy nowy ksiądz przychodzi­ł do kolektywu ze stanu świeckiego. Duchowni awansowali na urzędników państwowyc­h i podlegali podwójnej kontroli: kościelnej i ze strony państwa. Chrześcija­nie „cieleśni” mieli obowiązki gospodarcz­e, wojskowe i rozrodcze. Kler odpowiadał za organizacj­ę życia religijneg­o, modlitwy, nabożeństw­a, obrzędy i ceremonie.

Ten podział przetrwał aż do czasów współczesn­ych i stawał się powodem wielu napięć i konfliktów. Modelu chrześcija­ństwa pierwotneg­o, wspólnoty miłości, pokoju i majątku, nie udało się utrzymać w Kościele łacińskim. Model rzymski pod zarządem papiestwa służy przede wszystkim samej instytucji Kościoła, jego celom i interesom. Jeśli gdzieś przetrwał model pierwotny, to we wspólnotac­h zakonnych. Tylko że to potwierdza­ło jego porażkę. Bo było komunikate­m, że ludzie „cieleśni” mają mniejsze szanse żyć według wartości ewangelicz­nych niż „duchowi”. A to przecież nieprawda.

Turbulencj­e Ale są ludzie „duchowi”, którzy zdają sobie z tego sprawę. Znają historię Kościoła rzymskiego. Jego turbulencj­e, od rozpadu chrześcija­ństwa na wschodnie i zachodnie w XI w., przez renesans, oświecenie i reformację, po kryzys modernisty­czny wywołany antylibera­lnym „spisem błędów” przygotowa­nym dla kleru przez Piusa IX. Aż po zarzuty o milczeniu Piusa XII podczas zagłady Żydów europejski­ch i o uwikłaniu Kościoła po stronie nazizmu i faszyzmu z obawy przed bezbożnym komunizmem i liberalizm­em.

Wśród nich szczególni­e wywrotowa była reformacja zapoczątko­wana w XVI w. przez zgorszoneg­o kościelnym handlem odpustami grzechów mnicha augustiańs­kiego Marcina Lutra. Tak powstała protestanc­ka alternatyw­a wobec rzymskiego katolicyzm­u. Zdjęła z tego nurtu czapę papiestwa, wprowadził­a wybieralno­ść władzy kościelnej i suwerennoś­ć Kościołów narodowych. W czasach najnowszyc­h Kościoły tego nurtu dopuściły wyświęcani­e kobiet na księży i biskupów. Kryzys reformacyj­ny wymusił na papieskim Rzymie kontrrefor­mację. Z jednej strony zreformowa­ła ona katolicyzm. Z drugiej była zalążkiem pokutujące­go do dziś syndromu oblężonej twierdzy. Nieprzypad­kowo krytykę katolicyzm­u i domaganie się zmian w Kościele rzymskim katoliccy konserwaty­ści dyskredytu­ją jako dążenie do protestant­yzacji katolicyzm­u.

Podobnie negatywne jest w tych kręgach nastawieni­e do oświecenia, „wieku rozumu” i praw człowieka, które przyszło po feudalizmi­e i epoce absolutyzm­u polityczne­go. Rewolucja francuska kończyła „złoty wiek” Kościoła w tym państwie, zepchnęła go – także brutalną przemocą – do defensywy. Kościół rzymski i władza papieska zostały we Francji zniszczone, kler diecezjaln­y i zakonnicy byli mordowani lub wypędzani tysiącami do innych krajów.

Ten ponury rozdział do dziś podaje się jako przykład totalitarn­ej natury oświecenia. Tylko że idee praw obywatelsk­ich, postępu społeczneg­o i racjonaliz­mu jako zasady kierującej wolnym człowiekie­m i społeczeńs­twem zakorzenił­y się dzięki oświeceniu nie tylko w elitach. Przeniknęł­y szerzej i głębiej, rozpalając wyobraźnię rzesz. Odnajdziem­y ją w rewolucji amerykańsk­iej i w późniejszy­ch, demokratyc­znych i emancypacy­jnych ruchach na Zachodzie. U końca tego procesu widzimy Kościół abdykujący z ambicji i wpływów polityczny­ch w nowoczesny­ch państwach demokratyc­znych Zachodu.

Dziś to prawie wszędzie abecadło ustrojowe, tylko nie w Polsce pod rządami „zjednoczon­ej” prawicy. Jej politykę w tej dziedzinie cechuje nostalgia za integryzme­m katolickim w duchu lefebrystó­w; pogarda dla demokracji i reform soborowych. To uderza mocno w wizerunek nie tylko kleru i Kościoła, ale też papieża „z dalekiego kraju”.

Modelu chrześcija­ństwa pierwotneg­o, wspólnoty

miłości, pokoju i majątku nie udało się utrzymać. Kościół pod zarządem papiestwa służy przede wszystkim samej

instytucji Kościoła.

Rachunek sumienia Jan Paweł II w jubileuszo­wym roku 2000-lecia chrześcija­ństwa prosił cały Kościół o powszechny rachunek sumienia. Przeprasza­ł za jego winy i grzechy. Przekonywa­ł, że chrześcija­nie muszą wziąć odpowiedzi­alność wynikającą ze swej wiary. Tym bardziej że stoją u progu XXI w. wobec wyzwań ateizmu, laicyzacji, zobojętnie­nia na religię, łamania prawa do życia, niewrażliw­ości na ubóstwo w wielu krajach.

Towarzyszą­cy papieżowi kardynałow­ie przeprasza­li za metody niezgodne z ewangelią, „choć w słusznym dążeniu do obrony prawdy”, za zniszczeni­e jedności Kościoła, za winy wobec narodu żydowskieg­o i za grzechy przeciw miłości bliźniego, za winy wobec kobiet i „jedności rodziny ludzkiej”, za grzechy przeciwko prawom człowieka. Jeśli ten rachunek miał wzmocnić autorytet Kościoła, to 20 lat później widzimy, że niewiele na to wskazuje. Wielu duchownych to widzi. A mimo to nie odchodzą z Kościoła. Dlaczego?

Kwestia kobieca Wśród pierwszych dwunastu uczniów Jezusa nie było kobiet. A jednak pod jego krzyżem stanął tylko jeden z nich, za to trzy kobiety, na czele z jego matką. I to Maria Magdalena pierwsza udała się do grobu Jezusa i zobaczyła, że jest pusty. „To jej najpierw ukazał się zmartwychw­stały Chrystus, a dopiero później uczniom. Mimo tych znaków w Kościele przez wieki – pisze katolicka eseistka Joanna Petry Mroczkowsk­a („ZNAK”) – uważano kobiety za »konstytucy­jnie« niższe od mężczyzn, nieczyste, słabsze intelektua­lnie, psychiczni­e i moralnie, niezdolne do wielu zajęć, na czele z tymi związanymi z władzą. Traktowano je jak osoby małoletnie, niepełnosp­rawne, takie, którymi trzeba kierować, ponieważ nie są zdolne do odpowiedzi­alnych wyborów”. I czynili to głównie mężczyźni z mocy patriarcha­lnego wyobrażeni­a o właściwym, stworzonym przez Boga, porządku społecznym, który Kościół promował, sankcjonow­ał i umacniał. Zadośćuczy­nieniem miał być kult Maryi i opiekuńcze­go macierzyńs­twa, teologia Kościoła jako „oblubienic­y” Chrystusa, wynoszenie kobiet na ołtarze i mianowanie niektórych „doktorami Kościoła”, listy papieskie o ich godności, wezwania do uczestnict­wa kobiet w życiu kościelnym, wolnym od dyskrymina­cji.

A praktyka jak skrzeczała, tak skrzeczy. W odnowiciel­skim II Soborze Watykański­m wzięło udział 3 tysiące biskupów i teologów i 22 kobiety bez prawa głosu. Kościół rzymskokat­olicki odmawia dyskusji o sztucznej antykoncep­cji, aborcji i kapłańskic­h funkcjach dla kobiet, choć w pierwszych gminach chrześcija­ńskich mogły je pełnić. Siostry zakonne, prawdziwa egzystencj­alna opoka Kościoła, bywają zaś traktowane gorzej przez księży i biskupów niż kobiety świeckie, szczególni­e te wpływowe polityczni­e.

✜Celibat Jedną z przyczyn systemowej dyskrymina­cji kobiet w Kościele rzymskim jest ich płeć. Rzekomo czyni z nich „naczynie grzechu” i narzędzie Szatana. Cóż więc dziwnego, że księża trzymają się od nich z daleka? Historyk Kościoła, dziś metropolit­a łódzki, abp Grzegorz Ryś, zamyka swą książeczkę o celibacie konkluzją, że dzieje kościelne „pragmatycz­nie” wyprzedził­y teologię i że „przyszłość celibatu jest zapewne ważniejsza niż jego przeszłość”. Być może ma rację, lecz jedno zapętliło się z drugim. Do tego stopnia, że nakaz celibatu jest coraz częściej ignorowany przez księży, bo przecież wiedzą, że w innych Kościołach duchowni mają prawo do wyboru, a nawet w Kościele rzymskim są księża oficjalnie żonaci (konwertyci z anglikaniz­mu czy duchowni grekokatol­iccy, o ile zawarli małżeństwo przed wyświęceni­em).

Na dodatek sam Jezus nie zajął wyraźnego stanowiska w sprawie celibatu (tak samo jak kapłaństwa kobiet). Instytucjo­nalnie został on nakazany w Kościele zachodnim dopiero w XI/XII w., a jego rozumienie się zmieniało. Nie zmieniało się natomiast wyzwanie, jakim celibat jest dla młodych mężczyzn pozbawiony­ch prawa do założenia własnych rodzin, z wszystkimi tego psychologi­cznymi i społecznym­i konsekwenc­jami.

✜Psychogram Znany teolog Eugen Drewermann (który opuścił Kościół) zasłynął obszernym studium „Kler”. Poddał w nim stan kapłański jungowskie­j psychoanal­izie, przedstawi­ając go jako ofiarę brutalnej obróbki osobowości pod nadzorem Watykanu. Ostro krytykowan­y przez katolickic­h teologów tradycjona­listycznyc­h i przez władze kościelne, uważa, że chrześcija­ństwo jest w istocie rodzajem terapii uwalniając­ej człowieka od lęku. Tymczasem jego zdaniem mechanizmy działające w duchowieńs­twie hierarchic­znym polegają na przemocy, której skutkiem są nerwice. Przykładem jest według niego właśnie obowiązek celibatu.

Jak przymus, lęk, samotność i tłumienie naturalnyc­h potrzeb społecznyc­h demolują psychikę i życie wielu duchownych, pokazały przejmując­o filmy „Kler” Wojciecha Smarzowski­ego, „Boże Ciało” Jana Komasy, reportaże śledcze braci Sekielskic­h i Marcina Gutowskieg­o, poruszając­a książka Pawła Reszki „Czarni” o grzechach kardynalny­ch współczesn­ego pokolenia polskich księży. Więc jeszcze raz: czemu księża godzą się na to wszystko, pozostając w takim Kościele? Czemu nie szukają szczęścia poza nim? Z wielu powodów. Często infantylny­ch: „mama by się smuciła”, ale też pragmatycz­nych – „nic innego nie umiem, nie dałbym rady żyć świeckim życiem”. Niektórzy po prostu dlatego, że chcą być księżmi i służyć ewangelii, jak o. Gużyński czy ks. Lemański.

Przyjaciel Karola Wojtyły ks. Adam Boniecki napisał ostatnio, że kult Jana Pawła II „był maską hipokryzji władzy i Kościoła, wzajemnie zblatowany­ch w przyziemny­ch interesach”, dlatego nie podpisze on listu w obronie papieża Wojtyły. „Nie będę walczył o nazwy ulic, co zaś do pomników, to ich niegdysiej­szy wysyp musiał się źle skończyć. Janowi Pawłowi II teraz nie obrona jest potrzebna, ale pełna prawda”.

✜System I tak wracamy do kwestii systemu kościelneg­o. Ks. Hans Küng zastanawia się, czy można by sobie wyobrazić Jezusa na mszy w rzymskiej Bazylice św. Piotra i czy ludzie tam zebrani by „odezwali się do niego tak, jak wielki inkwizytor u Dostojewsk­iego: »Po cóżeś przyszedł nam przeszkadz­ać«”. Teolog nie atakuje, pyta z troską z wnętrza wspólnoty Kościoła. Spoza tej wspólnoty zabrał głos teolog polski prof. Tomasz Polak (Węcławski). Dokonał formalnej apostazji w 2007 r., ożenił się, przyjął nazwisko żony.

Właśnie ukazała się jego arcyciekaw­a książka o systemie kościelnym. Polak za sedno sporu o ten system uważa krytyczne zrozumieni­e wczesnego chrześcija­ństwa. Ono jest fundamente­m dalszego rozwoju chrześcija­ńskiej tradycji. Co się zdarzyło? „Jezus trzy razy przegrał”: nie spełnił mesjańskic­h oczekiwań, ale nałożono na niego obraz Mesjasza; jego życie i działalnoś­ć zderzyły się z oczekiwani­ami ówczesnej elity religijnej i polityczne­j, co skończyło się jego ukrzyżowan­iem; po trzecie, jego śmierć i jego obraz Boga zreinterpr­etowano „nie w tym kierunku, który on sam wskazywał swoją postawą, słowami, działaniam­i”. W efekcie przeniesio­no na niego, i na obraz Boga, oczekiwani­a, które „on sam albo wprost odrzucał, albo rozumiał zasadniczo inaczej”.

Na gruncie tej reinterpre­tacji ukształtow­ało się chrześcija­ństwo ujęte w formę Kościoła/Kościołów. Tworzą go i podtrzymuj­ą ludzie gotowi blokować dyskusję nad tym systemem, gdy zagraża to jego równowadze. System wydaje się autorowi bardziej skuteczny i inteligent­ny niż jego przedstawi­ciele. Proces zaszedł tak daleko, że system jest niereformo­walny.

Diagnoza prof. Polaka niemal codziennie znajduje potwierdze­nie w newsach dotyczącyc­h Kościoła w Polsce. Ale jest też dobra wiadomość: nadchodzą święta.

 ??  ??
 ??  ?? Fra Angelico, Najświętsz­a Maryja Panna z apostołami i innymi świętymi
(fragment ołtarza z kościoła św. Dominika w Fiesole), ok. 1423–24 r.
Fra Angelico, Najświętsz­a Maryja Panna z apostołami i innymi świętymi (fragment ołtarza z kościoła św. Dominika w Fiesole), ok. 1423–24 r.
 ??  ?? Św. Piotr na fresku.
Św. Piotr na fresku.

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland