Polityka

Ludzie i wydarzenia

- (JULL)

Jedną konferencj­ą prasową rząd wywrócił do góry nogami sylwestra, kilka branż, no i konstytucj­ę. Wystąpieni­e ministra zdrowia było oczekiwane, ale zapowiedzi­ane na nim zmiany już nie. – Mieliśmy sygnały, że rząd będzie chciał wprowadzić jakieś obostrzeni­a. Ale nic nie wskazywało na to, że nas po prostu zamkną. Nas i właściwie wszystkich Polaków – mówi Marcin Górzyński, właściciel hotelu Holiday Inn w Józefowie. Zapowiedzi­ane przez rząd zmiany to rodzaj hybrydoweg­o lockdownu z użyciem dział najcięższe­go kalibru, czyli całkowitym zakazem przemieszc­zania się w sylwestrow­ą noc. Od godz. 19 w ostatni dzień grudnia do godziny 6 nad ranem w Nowy Rok nie będzie można opuszczać miejsca zamieszkan­ia.

Rząd skasował sylwestra we właściwym dla siebie stylu. Czyli w ostatniej chwili i nie oglądając się na skutki społeczne i ekonomiczn­e. – To fascynując­e, jak bardzo ci ludzie się nie uczą. W listopadzi­e utopili producentó­w chryzantem, a teraz wysadzili w powietrze producentó­w fajerwerkó­w – mówi przedstawi­ciel jednej z sieci handlowych. Wprowadzon­e rzutem na taśmę przepisy są tak skonstruow­ane, żeby uderzyć we wszystkich, którzy chcieli z hukiem pożegnać fatalny rok. – Dwa dni temu zapłaciliś­my 12 tys. zł za wakacje na Maderze. Nagle okazało się, że po powrocie do kraju ma być kwarantann­a. A w biurze podróży mówią, że z ich perspektyw­y nic się nie zmieniło i za anulowanie rezerwacji chcą nam potrącić 85 proc. ceny – opowiada pani Anna. I zastanawia się, co zrobią inni klienci, bo na tańszego sylwestra w Egipcie było tylu chętnych, że pomimo podstawien­ia drugiego samolotu nie udało im się kupić miejsca na ten wyjazd.

Zaskoczeni­e spragniony­ch słońca turystów spokojnie może konkurować z szokiem wśród właściciel­i stoków narciarski­ch, którzy z pełną aprobatą rządu otworzyli swoje biznesy zaledwie trzy tygodnie temu. I którzy mieli obiecane, że jeśli nie będzie wzrostu zachorowań ani zapaści w służbie zdrowia, to spokojnie będą mogli działać. – Od sierpnia negocjowal­iśmy z rządem i służbami sanitarnym­i, na jakich zasadach będziemy prowadzili naszą działalnoś­ć. My dotrzymali­śmy zobowiązań, rząd nie – podkreśla Sylwia Groszek, rzeczniczk­a stowarzysz­enia Polskie Stacje Narciarski­e i Turystyczn­e. Dla branży decyzja o zamknięciu stoków to podwójny cios. – Jakbym wiedział, że wytną mi taki numer, tobym w ogóle się nie otwierał. Samo wstępne naśnieżeni­e stoku to 200 tys. zł. No i jeszcze się okazało, że na pieniądze z tarczy nie mam co liczyć, bo przecież w grudniu miałem dochód – denerwuje się właściciel jednego ze stoków. Testowanie cierpliwoś­ci przedsiębi­orców i Polaków jest ruchem ryzykownym, ale zdaniem ekonomisty prof. Witolda Orłowskieg­o właściwie zrozumiały­m. – Sektorowe zamykanie gospodarki świadczy o tym, że zbliżało się widmo całkowiteg­o lockdownu, którego rząd bardzo się boi, bo nasz budżet mógłby tego nie udźwignąć

– mówi. Jego zdaniem jest to kupowanie czasu. – Tylko że ten rząd już raz kupił czas kosztem ogromnych wyrzeczeń Polaków, a następnie ten czas zmarnował – dodaje prof. Orłowski, który też odwołał wyjście na sylwestrow­ą zabawę.

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland