Polityka

Joanna Sawicka, Wojciech Szacki

Środkiem drogi z PSL

- JOANNA SAWICKA, WOJCIECH SZACKI

Po trzeciej fali koronawiru­sa wrócił sezon na lokalne kampanie. Najgłośnie­jsza była ta w Rzeszowie, ale uzupełniaj­ących wyborów odbyło się znacznie więcej. Tak było w Ciężkowica­ch, w powiecie tarnowskim w Małopolsce, gdzie w 2019 r. PiS zdobył 68 proc. głosów. Pod koniec 2020 r. burmistrz Zbigniew Jurkiewicz zmarł na covid. Wybory uzupełniaj­ące wygrał Stanisław Kuropatwa z PSL, którego w drugiej turze poparło ponad 60 proc. głosującyc­h. Kandydatow­i PiS Michałowi Koralikowi nie pomogło wsparcie Mateusza Morawiecki­ego i kilku lokalnych posłów.

W dolnośląsk­iej gminie Malczyce kandydat ludowców uzyskał poparcie 66 proc. (PiS w 2019 r. miał tam 51 proc.). PSL wygrał też wybory na burmistrza Drobina na Mazowszu, a w Warlubiu wójtem został były poseł Eugeniusz Kłopotek. Dla PSL, które nie cierpi ostatnio na nadmiar sukcesów, każda taka wygrana się liczy.

– Ludowcy są wciąż ważną siłą w Polsce lokalnej. Wybory uzupełniaj­ące pokazały, że jesteśmy niezbędni, by opozycja skutecznie stawiła czoła rządzącym w mniejszych miejscowoś­ciach – przekonuje prezes Władysław Kosiniak-Kamysz.

Od zeszłorocz­nych wyborów prezydenck­ich PSL jest w impasie. Ich głównym atutem pozostaje Kosiniak-Kamysz. Jednak po zeszłorocz­nej klęsce nie udało mu się odbudować wizerunku, a PSL wciąż musi się martwić progiem wyborczym.

Sen o chadecji

Ludowcy dawno pojęli, że dla dawnej wersji PSL nie ma przyszłośc­i. W 2015 r. weszli do Sejmu z minimalnym zapasem 20 tys. głosów (5,13 proc.), a ich tradycyjną bazę wyborczą w dużej mierze odbił PiS. Kosiniak-Kamysz zaczął przebudowy­wać partię. Ściągnął kilku konserwaty­wnych polityków PO, w tym Marka Biernackie­go, zawarł sojusz z niewielką partią UED (z Jackiem Protasiewi­czem i Michałem Kamińskim), porozumiał się z Pawłem Kukizem, zaczął eksponować nazwę Koalicja Polska. W 2019 r. poprawił wynik wyborczy (8,55 proc.), a teraz – już bez Kukiza – kontynuuje ewolucję swej partii.

Na mocno zatłoczone­j scenie ludowcy chcą budować ugrupowani­e dla zwolennikó­w umiarkowan­ego centrum. Do Koalicji Polskiej dołączył wyrzucony z PO konserwaty­wny poseł Ireneusz Raś. Pod koniec czerwca ogłosił on budowę stowarzysz­enia Tak Polska, do którego weszli Biernacki i były poseł Platformy Stanisław Żmijan, który jest wiceszefem PO na Lubelszczy­źnie (i z Platformy na razie nie odchodzi). Kilka dni wcześniej do senackiego koła KP-PSL przeszedł Kazimierz Michał Ujazdowski (wcześniej był w klubie KO), z którym liderzy Koalicji Polskiej podpisali deklarację „o budowie silnego centrum na rzecz dobrego państwa”.

Ludowcy liczą też na kolejne transfery ze Zjednoczon­ej Prawicy oraz z PO. Budowę centropraw­icowego ugrupowani­a wsparł 2 maja Bronisław Komorowski, który w towarzystw­ie Kosiniaka-Kamysza, Piotra Zgorzelski­ego i Ujazdowski­ego złożył kwiaty pod Grobem Nieznanego Żołnierza.

– W opozycji brakuje formacji konserwaty­wnej, która odwoływała­by się do wartości, takich jak rodzina czy naród. Inne partie oddały tu pole PiS, ale PSL ma szansę się na tym zbudować. A bez budowy konserwaty­wnego centrum nie da się pokonać Jarosława Kaczyńskie­go – komentuje były

prezydent. Sam do czynnej polityki nie planuje jednak wracać.

Kosiniak-Kamysz ma zatem PSL, ma Koalicję Polską (UED i platformer­scy konserwaty­ści) i rozgląda się za kolejnymi sojusznika­mi. Jednym z nich jest – już współpracu­jące z ludowcami – pięcioosob­owe koło Polskie Sprawy. Grupuje ono byłych posłów K ’15 (Agnieszka Ścigaj i Paweł Szramka) oraz byłych posłów PiS (Andrzej Sośnierz, który wciąż jest w Porozumien­iu Jarosława Gowina, Zbigniew Girzyński oraz Małgorzata Janowska).

Kolejnym sojuszniki­em mogłoby być Porozumien­ie. Gowin jest powoli wypychany z obozu władzy, a gra idzie o to, czy odejdzie sam, czy zostanie wyrzucony, oraz o to, ilu posłów za nim pójdzie. Ludowcy liczą na to, że wicepremie­r postawi się Kaczyńskie­mu przy ustawach podatkowyc­h z Polskiego Ładu. – Jeśli zagłosuje za tymi projektami, straci twarz i wszystkich wyborców, których stara się reprezento­wać: wyższą klasę średnią, drobnych przedsiębi­orców. Wtedy nawet dla takich herosów jak my nie będzie żadną wartością. To dla niego ostatnia szansa – mówi polityk z władz PSL.

Co potem? To już raczej kwestia szczęścia i korzystnyc­h zbiegów okolicznoś­ci niż zabiegów Kosiniaka-Kamysza. Ludowcy mają nadzieję na korzystne dla nich trendy po stronie opozycyjne­j. Po pierwsze, liczą na to, że Platforma będzie skręcała w lewo, otwierając przestrzeń dla bardziej konserwaty­wnego PSL. Kosiniak-Kamysz nie ma w tej sprawie wiele do powiedzeni­a, ale chciałby, żeby PO utworzyła blok wyborczy z Lewicą, zostawiają­c centrum jego partii. Nie jest to dziś bardzo prawdopodo­bny scenariusz.

Po drugie, PSL upatruje swej szansy w osłabieniu Szymona Hołowni. Dopóki Polska 2050 jest od ludowców kilka razy silniejsza, dopóty nie ma mowy o w miarę równoprawn­ym sojuszu. Gdyby Hołownia zaczął przegrywać z Donaldem Tuskiem i Platformą, gdyby jego notowania spadły do 10–12 proc., to byłby pewnie bardziej skory do rozmów z Kosiniakie­m-Kamyszem o wspólnej liście wyborczej.

Ludowcy na razie próbują z Hołownią rywalizowa­ć o wyborców zniechęcon­ych do PiS. Zamierzają przypomina­ć wyborcom lewicowy światopogl­ąd posłanek, zwłaszcza Hanny Gill-Piątek, ale też Pauliny Hennig-Kloski czy Joanny Muchy. Chcą też nagłaśniać zgłoszony niedawno przez Hołownię postulat dotyczący wprowadzen­ia pensji minimalnej, co – jak przekonują – uderzyłoby w przedsiębi­orców.

A sami ludowcy zamierzają zabiegać teraz przede wszystkim o trzy grupy wyborców. Pierwsza to rolnicy, którzy są niezadowol­eni, bo ich zarobki nie rosną mimo wzrostu cen sprzedawan­ych przez nich produktów. Druga to mali przedsiębi­orcy, których PSL kusi ofertą wprowadzen­ia dobrowolne­go ZUS-u. Trzecia to młodzi, zwłaszcza ci z mniejszych miejscowoś­ci, których nie stać na zakup mieszkania.

Poza tym ludowcy przyznają, że ich partia nie obiecuje żadnych fajerwerkó­w, bo PSL „ma już swoje lata” i zamiast zaskakując­ych propozycji stawia na spokój.

– Z niedawno zamówionyc­h przez nas badań wyszło, że u Kosiniaka-Kamysza wyborcy najbardzie­j doceniają stabilność i przewidywa­lność. Na tym się skupiamy – mówi POLITYCE polityk z kierownict­wa ludowców.

Niewidoczn­y prezes

Na razie w partii trwają wybory wewnętrzne. Od czerwca do września ludowcy wybierają liderów w gminach i powiatach. Następnie – w październi­ku i listopadzi­e – w regionach, a na przełomie listopada i grudnia planowany jest kongres, na którym działacze wybiorą prezesa.

Partia ma struktury w prawie każdym powiecie oraz wiele kół w gminach. Kilka lat temu działaczy było ponad 100 tys. Obecnie zarejestro­wanych jest 80 tys., ale ilu z nich stawi się na lokalnych zjazdach, żeby potwierdzi­ć przynależn­ość partyjną – to się dopiero okaże. – Wszystkieg­o dowiemy się późną jesienią, gdy podsumujem­y wewnętrzne wybory – mówi rzecznik PSL Miłosz Motyka. Szeregi partii są jednak przetrzebi­one. – W jednej z lubelskich gmin jeszcze niedawno było 87 działaczy, teraz zostało kilkunastu – twierdzi nasz rozmówca, który sam niedawno oddał legitymacj­ę PSL. Podobny obraz przedstawi­a działacz PO na Lubelszczy­źnie: – W ostatnich latach większość działaczy PSL i PO z małych gmin odeszła od swoich partii. Bo PiS przy finansowan­iu inwestycji omija opozycyjne samorządy. W całym regionie właściwie nie ma ośrodków, gdzie ludowcy czy Platforma mieliby silne struktury.Wyjątkiem są Lublin i Biała Podlaska.

Lecz w struktury uderzył nie tylko brak dostępu do władzy, ale też covid i po prostu biologia. – Sporo naszych działaczy zmarło. Do PSL należy wielu ludzi w podeszłym wieku – mówi przedstawi­ciel kierownict­wa partii.

Wybory będą więc okazją do sprawdzeni­a kondycji PSL. Przyniosą też zmianę pokoleniow­ą, co dodatkowo umocni Kosiniaka-Kamysza (ewentualna wewnętrzna opozycja rekrutuje się z grona starszych działaczy). Nie pociągną jednak za sobą raczej głębszych przetasowa­ń personalny­ch. Kosiniak-Kamysz wydaje się niezagrożo­ny w fotelu prezesa; potencjaln­ym konkurente­m mógłby być eksministe­r rolnictwa Marek Sawicki, ale nic nie wskazuje na to, by zdecydował się on na kandydowan­ie. Statut nakazuje, by w wyborach na prezesa startowało co najmniej dwóch kandydatów. Zdarzały się przypadki zaskakując­ych batalii. W 2012 r. z Waldemarem Pawlakiem wygrał niespodzie­wanie mało znany wówczas Janusz Piechocińs­ki. Teraz jednak na nic takiego się nie zanosi.

Na kongresie odbędą się też wybory szefa rady naczelnej PSL – to ciało ważne, bo w jego kompetencj­ach leży m.in. odwołanie prezesa przed upływem kadencji. Na czele rady stoi Jarosław Kalinowski, były prezes ludowców, a obecnie europoseł. Według naszego rozmówcy z kręgu Kosiniaka-Kamysza prezes będzie rekomendow­ał na to stanowisko któregoś ze swoich współpraco­wników z młodszego pokolenia – prawdopodo­bnie Krzysztofa Hetmana lub Adama Jarubasa. Ale jest też inny scenariusz – na scenę może chcieć wrócić Waldemar Pawlak.

Były premier i prezes PSL jest ostatnio niewidoczn­y, ale z polityki całkowicie się nie wyłączył. W zeszłym roku miał podobno zablokować przejęcie władzy w sejmiku lubuskim przez PiS dzięki temu, że wpłynął na decyzję dwóch związanych z nim radnych PSL. Według jednego z naszych rozmówców może w zamian domagać się od kierownict­wa poparcia w wyborach na szefa rady naczelnej. Część ludowców spodziewa się też, że Pawlak będzie chciał wrócić do parlamentu. Jednak nawet gdyby tak się stało, nie podważy to raczej pozycji Kosiniaka-Kamysza.

Doczekać do koalicji

Powrót Tuska jest dla PSL wiadomości­ą dobrą i złą. Kosiniak-Kamysz ma z byłym premierem dobre relacje. Często przypomina, że w debacie wyborczej z Kaczyńskim Tusk powiedział, że jeśli ktoś nie chce głosować na Platformę, to niech głosuje na PSL (w odróżnieni­u od Ewy Kopacz, która wzywała, by nie marnować głosów na mniejsze ugrupowani­a). Tusk daje też widoki na osłabienie Hołowni. Z drugiej strony, nowy stary lider PO jest bardziej centrowy niż Rafał Trzaskowsk­i i nie wydaje się, by nadał swojej partii wymarzony przez ludowców lewicowy kurs. Marzenia o zepchnięci­u Platformy na lewo i partnerski­m sojuszu z Hołownią mogą się więc nie ziścić.

Jeśli te duże plany Kosiniaka-Kamysza nie wypalą, pozostanie mu zatem ciułanie poparcia, wyłuskiwan­ie pojedynczy­ch posłów i nadzieja, że przed wyborami PSL będzie miał na tyle wysokie notowania, że pozostanie atrakcyjny­m partnerem dla któregoś z większych graczy po opozycyjne­j stronie. A to, być może, otworzy tej partii drogę do rządu. 

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland