Bies zieleni 4/6
WPiotr Łopuszański, Bywalec zieleni. Bolesław Leśmian, Wydawnictwo Iskry, Warszawa 2021, s. 404
ielka moc jego poezji zupełnie nie zgadzała się z fizyczną posturą – kruchością i delikatnością sylwetki Bolesława Leśmiana.„Maleńki i ptasi” (jak widział go np. na początku XX w. młody krytyk Alfred Łaszowski), prawie Znikomek ze swojego słynnego poematu, pisał rzeczy oddziałujące z potężną siłą. Tak oryginalne, że nie znajdowały dla siebie właściwej epoki – większość ówczesnych krytyków przypisywała stylowi Leśmiana romantyzm. Uniwersalizm jego wierszy, a zwłaszcza „dziwna zieleń”, której wypatrywał wszędzie (w Ukrainie, w Paryżu, w Warszawie), czerpiąc z niej fantastyczne światy, do dziś porusza wyobraźnię czytelników i odejmuje sen badaczom. Każe pytać, skąd wziął się ten Leśmian? Nowa książka Piotra Łopuszańskiego o życiu autora „Dziewczyny” (w 2000 r. napisał pierwszą biografię poety pt.„Leśmian”) nie bardzo chce odpowiadać na to pytanie. Autor raczej ucieka w drobiazgowo rozpisane fakty, wielość nazwisk (przyjaciół, adwersarzy) i adresów Leśmiana. Życie poety wygląda zresztą dość mizernie wobec jego twórczości: pełne kłopotów finansowych i potyczek w rodzinnym kole, goryczy z powodu niedocenienia jego poezji przez ówczesną krytykę, wybuchów namiętności, które będą spalać tego drobnego człowieka aż do śmierci (to serce go w końcu pokona, wieczorem 1937 r.). „Bywalec zieleni” jest wspaniale wydanym, bogatym faktograficznie tomem, brakuje w nim jednak postawienia mocniejszych akcentów. Bo sądząc po materiale, jaki zgromadził Łopuszański, Leśmian to nie tyle „bywalec”, co prawdziwy bies zieleni. Jedyny taki w literaturze polskiej.