Prawo Antygony 4/6
Donna Leon, Pokusa przebaczenia, przeł. Marek Fedyszak, Noir sur Blanc, Warszawa 2021, s. 332
Wczasie upałów dobrze czyta się o Wenecji w listopadzie. Wenecjanie, tacy jak komisarz Guido Brunetti, narzekają na turystów (przedpandemicznych) i na to, że w sklepach nie ma nic dla miejscowych, bo po co im chińskie podróbki karnawałowych masek? Tym razem komisarz musi rozwiązać zagadkę napaści na pewnego mężczyznę na moście. Co ciekawe, kilka dni wcześniej żona tego człowieka przyszła na komendę z podejrzeniem, że w szkole ich syna sprzedaje się narkotyki. Czy ten trop doprowadzi do rozwiązania zagadki? Brunetti nie poradziłby sobie, gdyby nie kobiety – jego koleżanka komisarz Claudia Grifoni i Elettra, sekretarka komendanta policji, który trwa wiecznie jako skamielina w weneckiej komendzie. Sama intryga rozwija się dość powoli, ale w pewnym momencie nabiera tempa. Jak to u Donny Leon, ciekawe jest tło: rozważania o akcencie – kto stąd, a kto obcy, bycie rodowitym wenecjaninem otwiera wiele drzwi. W tle są też niepokoje rodziców nastolatków i kwestie stołu, choć tym razem bohaterowie jedzą często kanapki:„Rafii jadł kanapkę z szynką tej samej wielkości, co słownik grecko-włoski, który trzymał w drugiej dłoni”. Najciekawsze i bardzo niestety aktualne nie tylko we Włoszech są jednak rozważania o państwie i o policji, której nikt nie ufa. Brunetti czyta w trakcie rozwiązywania sprawy „Antygonę” Sofoklesa i zastanawia się nad siłą tej mitologicznej postaci, pozwalającą jej oprzeć się prawu Kreona i samej stanowić prawo. To jest pokusa, przed którą może stanąć każdy. A tytuł powieści wyjaśni się dopiero na ostatnich stronach.