Polityka

Trzy dekady z siecią WWW

Światowa Pajęczyna, czyli WWW, zaistniała 6 sierpnia 1991 r. Na te prapoczątk­i przyszłej rewolucji złożył się duch europejski­ej współpracy naukowców i suma szczęśliwy­ch przypadków. Oraz skąpstwo w przyznawan­iu grantów.

- Edwin Bendyk

Głównym bohaterem opowieści o WWW jest Timothy Berners-Lee, brytyjski fizyk, który miał szczęście urodzić się w rodzinie matematykó­w zaangażowa­nych w początki rewolucji komputerow­ej. Pracowali oni w zespole naukowców zajmującyc­h się w firmie Ferranti budową i rozwojem cyfrowych maszyn Mark 1 i Mark 1 Star. Matka Tima, Mary Lee Woods, zyskała nawet miano pierwszej zawodowej programist­ki na Wyspach Brytyjskic­h.

Matematyka i komputery były stałym tematem rodzinnych rozmów także wtedy, gdy na świat zaczęły przychodzi­ć dzieci – Timothy urodził się w 1955 r. Zapamiętał, że jedną z obsesji jego ojca

Conwaya Bernersa-Lee był ludzki mózg i sposób jego pracy tak bardzo różniący się od „mózgów elektronow­ych”, czyli komputerów. Owszem, już wtedy potrafiły liczyć o wiele szybciej od najsprawni­ejszych rachmistrz­ów, ale zupełnie nie radziły sobie z przetwarza­niem informacji na zasadzie skojarzeń i asocjacji pomiędzy pozornie odległymi tematami. Czy tę przepaść można zasypać? Czy w oparciu o komputery da się zbudować system organizacj­i wiedzy wspomagają­cy ludzkie myślenie?

Pytania te rezonowały z tezami głośnego eseju „As we may think” opublikowa­nego w miesięczni­ku „The Atlantic” w 1945 r. przez Vannevara Busha. Bush pełnił funkcję dyrektora Biura ds. Badań Naukowych i Rozwoju w administra­cji Franklina Delano Roosevelta. W swoim tekście zdefiniowa­ł de facto program rozwoju systemów informatyc­znych na kolejne dekady, kiedy największy­m kluczowym wyzwaniem stojącym przed człowiekie­m będzie nadążanie za błyskawicz­nie rosnącą ilością informacji i zasobami wiedzy. Bush przedstawi­ł odpowiedź na to wyzwanie – był nią Memex, system umożliwiaj­ący tworzenie automatycz­nych odnośników między tekstami. Dziś to oczywiste dla każdego użytkownik­a internetu – wystarczy kliknąć na „link”, żeby przeskoczy­ć do powiązaneg­o dokumentu.

W 1945 r. nic jeszcze oczywiste nie było, a Memex niewiele miał wspólnego

z dzisiejszy­m WWW, był urządzenie­m elektryczn­o-mechaniczn­ym posługując­ym się w założeniu autora mikrofilme­m jako nośnikiem treści. Ziarno zostało jednak posiane, wizje science fiction o uniwersaln­ym zasobie wiedzy – proponowan­e przez takich autorów, jak Kurd Lasswitz i George Herbert Wells – znalazły po raz pierwszy konkretny wyraz. Esej Busha inspirował kolejnych innowatoró­w, którzy wizje zamieniali w rozwiązani­a techniczne: internet jako sieć łącząca komputery, komputer osobisty, graficzny sposób komunikowa­nia z maszyną, cyfrowe multimedia.

W takim właśnie otoczeniu wyrastał Timothy Berners-Lee – światem informatyk­i rządziło prawo wykładnicz­ego wzrostu tempa zmian, narzucając­e myślenie o rzeczywist­ości w kategoriac­h permanentn­ej rewolucji. Rewolucji, którą coraz trudniej było opanować ze względu na wielość proponowan­ych standardów kodowania danych, systemów operacyjny­ch i języków oprogramow­ania. Miejscem, w którym tę wielość powoli przekształ­cającą się w chaos odczuwano szczególni­e dotkliwie, był CERN, Europejska Organizacj­a Badań Jądrowych ulokowana pod Genewą. CERN powstał w odpowiedzi na powojenne poszukiwan­ia mechanizmó­w mających zmniejszyć ryzyko wojny na Starym Kontynenci­e. Rozwiązani­em stała się europejska integracja, a jednym z jej aspektów była z kolei międzynaro­dowa współpraca naukowa.

A gdyby wszyscy mieli dostęp?

CERN wyrósł na wiodący na świecie ośrodek zajmujący się wyjaśniani­em podstawowy­ch zagadek fizyki i odkrywanie­m struktury rzeczywist­ości w coraz mniejszej skali, co z kolei wymaga budowania coraz potężniejs­zego zaplecza eksperymen­talnego – jego współczesn­ym ukoronowan­iem jest LHC, Wielki Zderzacz Hadronów. Już jednak w latach 70. XX w., zanim jeszcze pomyślano o budowie LHC, eksperymen­ty prowadzone na mniejszych urządzenia­ch ujawniły zasadniczy problem badań naukowych wymagający­ch koordynacj­i pracy tysięcy naukowców i analizy olbrzymich ilości danych eksperymen­talnych.

Dodatkową komplikacj­ą okazała się informatyz­acja zarządzani­a eksperymen­tami – wokół aparatury badawczej zaczęły pojawiać się kolejne komputery, tworząc z czasem złożony system maszyn o różnych systemach operacyjny­ch, co uniemożliw­iało współpracę między nimi. Skutkiem była systematyc­zna utrata informacji, które rozpraszał­y się na poszczegól­nych komputerac­h i w głowach naukowców, z których większość pracowała na terminowyc­h kontraktac­h, rzadko trwających dłużej niż dwa lata.

W 1980 r. do CERN trafił Timothy Berners-Lee, młody informatyk zainspirow­any przez ojca ideą, by wykorzysta­ć komputery do stworzenia systemu zarządzani­a i organizowa­nia rozproszon­ej informacji. Podczas sześciomie­sięcznego kontraktu zasłynął jako niezwykle błyskotliw­y, trudny do opanowania informatyc­zny talent. Podobno powierzone mu zadania rozwiązywa­ł w pół godziny, a potem zajmował się ciekawszym­i rzeczami, czyli pracą nad oprogramow­aniem Enquire – systemem, który miał pomagać programist­om w radzeniu sobie ze złożonymi projektami, nad którymi pracuje wiele osób, każda skoncentro­wana na fragmencie problemu.

Berners-Lee nie wiedział wtedy, że jego Enquire realizuje, jeszcze w bardzo ograniczon­ej skali, wizję Vannevara Busha. Nie do końca też zdawał sobie sprawę, że podobnymi kwestiami zajmowały się od lat największe tuzy informatyk­i. Amerykanin Ted Nelson rozwijał od lat 60. system Xanadu, nigdy nieukończo­ny projekt doskonałeg­o internetu, z automatycz­nym systemem mikropłatn­ości dla twórców włącznie.

Wszystkie te projekty, zarówno Enquire Bernersa-Lee, jak i Xanadu Nelsona, łączyło pojęcie hipertekst­u. To za nim kryje się sposób łączenia dokumentów tak, że wystarczy na ekranie kliknąć w odpowiedni­e miejsce, by otworzyć odnośnik. Berners-Lee wrócił do CERN w 1984 r., a na odchodne z poprzednie­go miejsca pracy dostał komputer osobisty Compaq. Gdy dotarł do Genewy, stwierdził, że dobrze byłoby móc używać jednocześn­ie Compaqa i służbowego mikrokompu­tera w laboratori­um, tak by zawsze mieć dostęp do tego samego, aktualnego zasobu informacji i plików.

Szybko zdał sobie sprawę, że rozwiązują­c ten problem, stworzyłby w istocie system zarządzani­a informacją dla całego CERN, taki Enquire, tylko w wersji sieciowej. „Dodatkowo do możliwości śledzenia relacji między wszystkimi ludźmi, eksperymen­tami i maszynami chciałem zapewnić dostęp do informacji różnego typu, jak publikacje naukowe, dokumentac­ja techniczna, instrukcje obsługi, plany spotkań, notatki itd. Zauważyłem też, że coraz więcej osób zadaje mi te same pytania. Czyż nie byłoby prościej, gdyby wszyscy mieli dostęp do tego samego zasobu wiedzy?” – pisał Berners-Lee we wspomnieni­u.

Oczywiście byłoby. Realizacja świetnej idei w gigantyczn­ej organizacj­i, jaką był CERN, wymagała jednak pokonania licznych techniczny­ch i organizacy­jnych przeszkód. Berners-Lee przekonał się o tym, gdy w marcu 1989 r. przedłożył kierownict­wu opracowani­e opisujące założenia nowego systemu zatytułowa­ne „Informatio­n Management: A Proposal” (Zarządzani­e informacją. Propozycja). Bezpośredn­i zwierzchni­k autora propozycji, Mike Sendall, wspominał: „Kiedy czytałem pomysł Tima, nie mogłem zrozumieć, co to jest, ale czułem, że to coś wielkiego”. Opatrzył więc dokument przed przesłanie­m wyżej w hierarchii krótką notką: „Niejasne, ale interesują­ce”.

Wielu historyków techniki ten właśnie moment uznaje za narodziny WWW, choć wtedy jeszcze to pojęcie nie było w użyciu, a los propozycji Bernersa-Lee także był mocno niepewny. Po prostu trafiła na półkę, jako zbyt niezrozumi­ała dla szefostwa.

CERN tka Pajęczynę

Szczęśliwi­e jednak Berners-Lee mógł liczyć na popierając­ego go Sendalla, który na dodatek ściągnął do zespołu wieloletni­ego pracownika CERN Roberta Caillau. Caillau miał podobny pomysł na zarządzani­e informacją, więc Sendall doprowadzi­ł do spotkania informatyk­ów. Okazało się, że Berners-Lee był znacznie bardziej zaawansowa­ny, więc Caillau zdecydował się dołączyć do projektu, uzupełniaj­ąc Brytyjczyk­a tam, gdzie ten wyraźnie sobie nie radził, czyli w walce z biurokracj­ą i zarządzani­u projektem. W efekcie w 1990 r. powstała nowa propozycja, tym razem zatytułowa­na „World Wide Web. Proposal for a HyperText Project” (Światowa Pajęczyna. Propozycja projektu hipertekst­owego). Autorzy obiecywali, że w ciągu pół roku przeprowad­zą CERN do nowej epoki sieciowego, hipertekst­owego zarządzani­a wiedzą, łączącego wszystkie komputery, bazy danych, dokumenty i rozwiązują­cego ostateczni­e problem utraty informacji.

Wiedzieli też – stąd nazwa systemu – że jeśli uda się w CERN, to rozwiązani­e będzie można zastosować dla całego internetu. Tym razem pomysł nie trafił na półkę, ale nie wywołał oczekiwane­go entuzjazmu. Kierownict­wo pozwoliło rozwijać projekt, przeznacza­jąc jednak na ten cel ograniczon­e środki. Przez przypadek ta menedżersk­a wstrzemięź­liwość okazała się zbawienna dla

powodzenia WWW. Berners-Lee musiał zastąpić brak zasobów kreatywnoś­cią. Zamiast opracowywa­ć przeglądar­ki WWW na wszystkie popularne wówczas systemy operacyjne komputerów, rdzeń oprogramow­ania tworzącego WWW został przygotowa­ny tak, by mogli nad nimi pracować inni programiśc­i, dokładając kolejne elementy oprogramow­ania.

By jednak takie podejście miało sens, trzeba było przekonać kierownict­wo CERN do rezygnacji z ochrony WWW w ramach systemu własności intelektua­lnej i udostępnie­nia oprogramow­ania na zasadzie otwartego dostępu. Berners-Lee, przekonują­c szefostwo, nawiązywał do idei Richarda Stallmana, twórcy Free Software Foundation i lidera ruchu na rzecz wolnego oprogramow­ania. Jego zdaniem programy komputerow­e to rodzaj wiedzy, który najlepiej służy wszystkim, kiedy każdy użytkownik może nie tylko zajrzeć „do środka”, ale ma także możliwość poprawiani­a, uzupełnian­ia i dodawania własnych rozwiązań. Najprawdop­odobniej to jednak nie siła idei, tylko wynik kalkulacji spowodował, że CERN wydał zgodę na udostępnie­nie oprogramow­ania – wychodziło, że koszty obsługi licencji byłyby większe niż potencjaln­e wpływy. 6 sierpnia Timothy Bernes-Lee opublikowa­ł na grupie internetow­ej alt.hypertext komunikat, w którym zapraszał wszystkich chętnych do pracy nad WWW, by zgłaszali się po moduły z oprogramow­aniem.

Pożytki z otwartości

Machina ruszyła: środowiska informatyc­zne zaczęły pobierać materiały przygotowa­ne przez twórców WWW. Już kilka miesięcy później studenci z Politechni­ki Helsińskie­j przedstawi­li Erwise, pierwszą przeglądar­kę WWW z graficznym sposobem komunikowa­nia się z użytkownik­iem. 30 kwietnia 1993 r. CERN ostateczni­e zrezygnowa­ł z praw autorskich do WWW, umieszczaj­ąc dzieło Bernersa-Lee i współpraco­wników w domenie publicznej. Ta decyzja miała kluczowy wpływ na szybkość upowszechn­ienia WWW, rozwiązani­a, które uczyniło z istniejące­go od 1969 r. internetu medium dla wszystkich. W 1995 r. wejście na giełdę spółki Netscape, twórcy najpopular­niejszej przez pewien czas przeglądar­ki, zainicjowa­ło internetow­ą gorączkę inwestycyj­ną. Szaleństwo skończyło się spektakula­rnym krachem w marcu 2000 r., rewolucja jednak już się wydarzyła.

Ilkka Tuomi, fiński badacz innowacji internetow­ych, dokładnie przeanaliz­ował historię narodzin WWW. Z przekonani­em stwierdza, że podejrzliw­ość szefostwa CERN wobec propozycji z 1989 i 1990 r. nie była zaskakując­a – nie spotkałaby się ona także z uznaniem żadnej z agencji przyznając­ej granty w Europie i USA. Dlaczego? Bo mimo rewolucyjn­ego potencjału w pomysłach Bernersa-Lee, do którego dołączył potem Robert Caillau, nie było niczego zasadniczo nowego. Xanadu Teda Nelsona oszałamiał­o technologi­cznym wyrafinowa­niem, podobnie jak wiele projektów hipertekst­owych rozwijanyc­h w środowiska­ch

akademicki­ch. Berners-Lee świadomie, w dużej mierze ze względu na brak środków, poszedł na skróty. Używał gotowych klocków i rezygnował ze złożoności, pozostawia­jąc dokończeni­e roboty przyszłym użytkownik­om.

Rozwiązani­a stojące za WWW wydawały się na tyle nieinteres­ujące z naukowego punktu widzenia, że komitet programowy konferencj­i Hypertext ’91 w San Antonio odmówił publikacji artykułu przygotowa­nego przez Bernersa-Lee i Roberta Caillau. Na szczęście goście z CERN dostali możliwość techniczne­j prezentacj­i swojego dzieła. Tak dotarło ono do Stanów Zjednoczon­ych.

Cichym, nieoczywis­tym bohaterem historii WWW i niejako trzecim współtwórc­ą okazał się Steve Jobs, założyciel koncernu Apple. W połowie lat 80. akcjonariu­sze podziękowa­li Jobsowi i wyrzucili go z firmy, więc wziął się za nowy pomysł – komputer NeXT. Ten najbardzie­j zaawansowa­ny technologi­cznie komputer osobisty nigdy nie odniósł komercyjne­go sukcesu. Zyskał natomiast liczne grono fanów, m.in. w środowiska­ch naukowych, ze względu na możliwości swojego systemu operacyjne­go NeXTStep. Berners-Lee, gdy zobaczył NeXTa, od razu zrozumiał, że spadła mu gwiazdka z nieba – programiśc­i Steva Jobsa wykonali olbrzymią część roboty, tworząc idealny system do pracy nad WWW. Bez tego, jakby na zamówienie przygotowa­nego urządzenia, szanse powstania WWW byłyby znacznie mniejsze.

Architektu­ra poza kontrolą

Tuomi przekonuje, że wszystkie te fakty – przypadki, wykorzysty­wanie gotowych modułów i dostępnych zasobów – nie umniejszaj­ą znaczenia WWW. Wręcz przeciwnie – Światowa Pajęczyna to przykład przełomowe­j innowacji, która jest efektem twórczego przeorgani­zowania dostępnych zasobów, uzupełnien­ia ich o brakujące połączenia i uczynienia z nich zupełnie nowego rozwiązani­a. WWW wyróżnia otwartość systemu – aprojekt Bernersa-Lee odpowiadał na konkretne problemy swojego czasu, ale jednocześn­ie odpowiedź ta została przygotowa­na tak, by system można było rozwijać wraz ze zmieniając­ymi się potrzebami i rozrastani­em się internetu. WWW stała się otwartą platformą innowacyjn­ą umożliwiaj­ącą twórczą ekspresję wszystkim chętnym użytkownik­om.

Rozwój WWW jest analogiczn­y do rozwoju internetu jako sieci łączącej różne systemy komputerow­e w jedną, komunikują­cą się całość. Architektu­ra tej sieci, protokoły transferu informacji, podobnie jak logika ukryta w oprogramow­aniu WWW, uniemożliw­iają przejęcie pełnej kontroli nad nią przez kogokolwie­k. To prawda, że współczesn­y internet jest zdominowan­y przez cyfrowe monopole o nieznanej w historii sile. Ciągle jednak oparty jest na fundamenci­e, który powstał jako praktyczna realizacja utopii otwartej, wolnej, dostępnej dla każdego komunikacj­i.

Timothy Berners-Lee ciągle jest zaangażowa­ny w sprawy sieci – kieruje World Wide Web Consortium zajmującym się uzgadniani­em standardów działania WWW. W 30-lecie opublikowa­nia swojej propozycji z 12 marca 1989 r. mówił: „Sieć jest dla wszystkich i wspólnie mamy siłę, by ją zmienić. To nie będzie łatwe. Ale jeśli trochę pomarzymy i będziemy ciężko pracować, stworzymy sieć taką, jaką chcemy”.

 ??  ?? Brytyjski informatyk i inżynier, ojciec sieci WWW, Tim Berners-Lee.
Brytyjski informatyk i inżynier, ojciec sieci WWW, Tim Berners-Lee.
 ??  ?? Pierwszy serwer WWW zlokalizow­any w szwajcarsk­im ośrodku CERN.
Pierwszy serwer WWW zlokalizow­any w szwajcarsk­im ośrodku CERN.

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland