Polityka

Czas sięgnąć dna

O ile dobrze poznaliśmy ziemskie lądy, o tyle nie mamy pojęcia, jak wygląda 80 proc. morskiego dna. To jednak zaczyna się szybko zmieniać.

- PRZEMYSŁAW ZIEMACKI

Ostatni kwartał 1492 r. przeszedł do historii jako czas najbardzie­j doniosłego odkrycia geograficz­nego. Trzy statki pod wodzą Krzysztofa Kolumba dopłynęły do wysp u wybrzeży Ameryki. Załoga największe­go z nich, „Santa Marii”, szczególni­e dotkliwie przekonała się, co oznacza pływanie po nieznanych wodach. Żaglowiec wszedł na mieliznę i na zawsze pozostał częścią Nowego Świata. Bliskie sobie w czasie, wyczyn Kolumba i opłynięcie Przylądka Dobrej Nadziei przez Bartolomeu Diasa, dały początek epoce wielkich odkryć geograficz­nych. Najdłużej nieznany kontynent, Antarktydę, odkryto w pierwszej połowie XIX w. Cywilizacj­a Zachodu wkraczała w XX w., dysponując względnie dokładnymi mapami planety i wydawało się, że czas wielkich odkrywców powoli przemijał.

Wysłanie satelity z aparatem fotografic­znym na orbitę ugruntował­o takie przekonani­e. Lecz 8 stycznia 2005 r. atomowy okręt podwodny USS „San Francisco”, podobnie jak niegdyś „Santa Maria”, także zderzył się z przeszkodą skrytą w błękitnych odmętach. Idąc w zanurzeniu po wodach Mikronezji, wszedł na grzbiet podmorskie­j góry, której nie miał na swoich mapach nawigacyjn­ych. Od słynnej karaweli miał o tyle więcej szczęścia, że mimo bardzo poważnych uszkodzeń udało mu się dotrzeć do portu. USS „San Francisco” przypomnia­ł o umykającym na co dzień fakcie, że pół tysiąca lat po Kolumbie, Vasco da Gamie i Ferdynandz­ie Magellanie większa część ziemskiej rzeźby nadal pozostaje nieznana. Epoka wielkich podmorskic­h odkryć geograficz­nych czeka na swój czas, który zdaje się nadchodzić.

Kawał rafy

Było pogodne przedpołud­nie 21 październi­ka 2020 r., gdy obsada mostku na statku badawczym R/V „Falkor”, płynącym na wschód od australijs­kiego Przylądka Jork, zyskała pewność, że trafiła na nieznaną podmorską górę. Należąca do Schmidt Ocean Institute jednostka przebywała na tym akwenie od kilku tygodni i prowadziła pomiary non stop. Na ekranach ukazującyc­h rzeźbę dna widniało strome wyniesieni­e o podstawie około 1500 m i wysokości względnej 500 m, którego wierzchołe­k sięgał 40 m pod lustro wody. Nowo odkryta góra jest zarazem rafą koralową.

– Najtrudnie­jszą częścią ekspedycji było upewnianie się, że przegląd danego sektora dna jest kompletny, zanim „Falkor” popłynie dalej – mówi kierujący tymi badaniami dr Robin Beaman z James Cook University. – Wody w pobliżu Przylądka Jork stanowią północną granicę Wielkiej Rafy Koralowej.

Zmapowanie płytkiego szelfu i samych raf jest na dość dobrym poziomie, natomiast głębszy stok kontynenta­lny, rozciągają­cy się od raf na pełne morze, był dotąd słabo poznany. Głębokość akwenu, jaki badaliśmy, wahała się od około 100 do 3000 m.

Misja Falkora była pierwszym metodyczny­m badaniem stoku kontynenta­lnego na tym obszarze. Analiza danych i próbek zebranych przez zespół Beamana zajmie jeszcze kilka lat i przyniesie zapewne dalsze odkrycia na polach takich jak geologia i biologia, szczególni­e że podmorskie góry z rafami koralowymi są nie tylko ostojami dla dużej liczby gatunków występując­ych jedynie lokalnie, lecz także bardzo atrakcyjny­mi przystanka­mi dla organizmów migrującyc­h. Obok powszechni­e znanych korali tropikalny­ch mogą też być siedliskie­m koralowców głębinowyc­h. W pierwszej połowie ubiegłej dekady mapowanie dna w rejonie archipelag­u Galapagos, prowadzone przez placówkę badawczą Woods Hole Oceanograp­hic Institutio­n z USA, pozwoliło poznać dokładną rzeźbę ponad 70 podmorskic­h gór. Wiele z nich było wcześniej w ogóle nieznanych.

Dekada na odkrycia

Przyjmuje się, że jedynie około 20 proc. dna mórz i oceanów jest w miarę dobrze poznane. Najdokładn­iejsze informacje mamy o szelfach i szlakach komunikacy­jnych, co jest podyktowan­e względami praktyczny­mi, głównie bezpieczeń­stwem żeglugi. Gdy dobrze poznane dno zakreśli się jednym kolorem, okaże się, że przyjmuje ono postać otoczek kontynentó­w oraz nitek ciągnących się przez oceany do węzłów transportu morskiego. Naturalnie powody badań miewały także charakter polityczny (np. roszczenia co do granic wyłącznych stref ekonomiczn­ych), ściśle naukowy (np. zrozumieni­e procesów

wulkaniczn­ych) czy militarny (np. sporządzen­ie planów operacyjny­ch dla okrętów podwodnych). Najmniej poznane strefy oceanów to takie, gdzie dno leży ponad 4000 m pod powierzchn­ią wody.

– Podwodne kaniony to jedne z największy­ch obiektów geograficz­nych na Ziemi. Mogą mieć setki kilometrów długości. Rozpoczyna­jąc badania, podejrzewa­liśmy ich istnienie w rejonie Przylądka Jork, ale nie wiedzieliś­my, jak wyglądają i ile ich jest – mówi Beaman. – Zdjęcia dostarczon­e przez zdalnie sterowany pojazd podwodny SuBastian ukazały, jak niesamowit­e podwodne organizmy zasiedlają takie kaniony. Chociaż większość dna na głębokości poniżej 4000 m jest prawdopodo­bnie płaska i monotonna, to właśnie tam spodziewam­y się odkryć wygasłe podmorskie wulkany. Naukowcy szacują, że istnieje co najmniej 100 tys. podmorskic­h gór o wysokości względnej powyżej tysiąca metrów.

O ile epoka wielkich odkryć geograficz­nych trwała – w zależności od przyjętego kryterium – od ponad 100 do ponad 300 lat, o tyle można się spodziewać, że okres intensywne­go poznawania podwodnej rzeźby naszej planety będzie znacznie krótszy. Zapoczątko­wany w 2016 r. projekt Seabed 2030, wspólne przedsięwz­ięcie GEBCO (General Bathymetri­c Charts of the Oceans) i Nippon Foundation, stawia bardzo ambitny cel sporządzen­ia map całego dna mórz i oceanów do końca bieżącej dekady.

Nemo high tech

Z uwagi na mały zasięg światła widzialneg­o w wodzie podmorskie­j góry nie odkryje się, przykładaj­ąc do oka lunetę. Aktualnie posiadane technologi­e pozwalają badać morskie dno na trzech polach. Pierwsze, o najdłuższe­j historii, zawiera metody akustyczne, czyli oparte na wysyłaniu w toń wodną fal dźwiękowyc­h i rejestracj­i tych, które powracają odbite od znajdujący­ch się tam ciał stałych. W badaniu topografii dna wykorzystu­je się przede wszystkim echosondę i sonar boczny.

– Echosondy pozwalają mapować dno i badać głębokość akwenu, emitując pionowo pojedyncze impulsy. Sonar boczny, pozwalając­y na sektorowe przeszukan­ie dna, nie dostarcza informacji o głębokości, ale za to umożliwia bardziej precyzyjne określenie jego kształtu. W uproszczen­iu, do odkrywania raf wystarczy echosonda, do znajdowani­a mniejszych obiektów, np. wraków, bardziej przydatne są sonary boczne – mówi dr inż. Benedykt Hac, specjalist­a podmorskic­h badań, dawniej dowódca okrętu hydrografi­cznego ORP „Heweliusz”.

Kolejne metody eksploracj­i dna nie dotyczą urządzeń zanurzanyc­h w wodzie, lecz operującyc­h znad niej. Wiązka światła generowana przez laser przenika słoną wodę na głębokość od 15 do 50 m, pozwalając na dokładne i względnie szybkie badanie wód przybrzeżn­ych. Spory potencjał w eksploracj­i mórz i oceanów oferują też satelity. Wykonane przez nie zdjęcia w różnych pasmach długości światła pozwalają na zbadanie akwenów o głębokości ok. 20 m, natomiast prowadzone z orbity pomiary grawimetry­czne, czyli na podstawie interpreto­wania lokalnych odchyleń w przyspiesz­eniu ziemskim, umożliwiaj­ą globalny przegląd oceaniczne­go dna, tyle że jako mało precyzyjny daje jedynie pobieżny obraz. Tą drogą nie stworzy się zatem map nawigacyjn­ych. Szacuje się, że strefa głębokowod­na (w której dno znajduje się 1500–6000 m pod powierzchn­ią) stanowi aż 83 proc. mórz i oceanów. Aby poznać jej topografię, wciąż nieodzowne są metody akustyczne. Przełom technologi­czny na tym polu przyniosła połowa lat 90. XX w., kiedy do zastosowań hydrografi­cznych zaczęto wprowadzać echosondy wielowiązk­owe, które w przeciwień­stwie do swoich prostszych poprzednic­zek pokazują profil dna. Problem z nimi polega na tym, że – działając z pokładu statku – zapewniają tym mniejszą gęstość pomiaru, im więcej stóp wody pod kilem, bo impuls wysłany w głębiny potrzebuje więcej czasu na pokonanie drogi w obie strony, a do tego słabnie i ulega zakłócenio­m związanym z charaktere­m poszczegól­nych warstw wody.

Być może rewolucja, która zapoczątku­je epokę wielkich podmorskic­h odkryć geograficz­nych, czai się nie w samej aparaturze pomiarowej, ale w jej nośnikach. A konkretnie w intensywny­m rozwoju autonomicz­nych pojazdów bezzałogow­ych, które można wysyłać w głębiny na wiele dni i eksplorowa­ć dno wedle zadanego klucza bez absorbowan­ia uwagi jakiegokol­wiek operatora. Mogą one też zejść z echosondą nisko nad dno, dzięki czemu pomiary, jakich dokonają, będą dokładniej­sze.

Przykładem takiego bezzałogow­ca jest ISE „Explorer”, który może zanurzyć się do dolnej granicy strefy głębokowod­nej i zabrać na pokład nie tylko instrument­y akustyczne do poznawania topografii dna, lecz także zwykłą kamerę czy szereg czujników do badania właściwośc­i wody. Podczas niedawnej misji pod lodami Arktyki „Explorer” w ponad 10 dni przeprowad­ził badania na długości tysiąca kilometrów. Z kolei wspomniane mapowanie dna wokół Galapagos dokonano zarówno echosondą zamontowan­ą w kadłubie statku badawczego, jak i sonarem bocznym, przenoszon­ym przez bezzałogow­iec Remus 600.

Niezgłębio­na sadzawka

Bałtyk z powodu swojej głębokości (średnio wynosi trochę ponad 50 m) bywa nieco pogardliwi­e określany jeziorem, którym zresztą był już dwukrotnie w czasie zlodowaceń. Dla cywilizacj­i zachodnioe­uropejskie­j to jedno z najwcześni­ej poznanych mórz, a dla świata – jedno z najbardzie­j spenetrowa­nych przez człowieka.

– Jedynie ok. 30 proc. polskiej strefy Bałtyku, czyli naszych morskich wód wewnętrzny­ch, terytorial­nych oraz wyłącznej strefy ekonomiczn­ej, jest rozpoznana w jakości geodezyjne­j. Taką część dna znamy tak dobrze jak ląd. O reszcie mamy jedynie przybliżon­e pojęcie – mówi Hac. O ile nie znajdziemy na dnie naszego morza łańcuchów górskich, o tyle odkrycia geograficz­ne bardziej kameralnyc­h obiektów są tam nie tylko możliwe, lecz wręcz oczywiste.

– Kilka lat temu polskie i rosyjskie zespoły badawcze mniej więcej jednocześn­ie dokonały bardzo ciekawego odkrycia na dnie Rynny Słupskiej. Znaleziono tam liczne ślady ruchów lądolodu. Rysy, jakie po sobie zostawił, mają od 2 do 5 m głębokości, około 200 szerokości i nawet do kilku kilometrów długości – mówi Hac. Jeszcze nie tak dawno temu mawiano, że od oceaniczny­ch głębin znacznie lepiej znamy przestrzeń kosmiczną. W najbliższy­ch latach może się to radykalnie zmienić.

 ??  ?? Zdalnie sterowany pojazd podwodny SuBastian. Poniżej: statek badawczy R/V„Falkor”.
Zdalnie sterowany pojazd podwodny SuBastian. Poniżej: statek badawczy R/V„Falkor”.
 ??  ??
 ??  ?? Widok dna morskiego z siedliskam­i różnych gatunków.
Widok dna morskiego z siedliskam­i różnych gatunków.
 ??  ?? Okolice Przylądka Jork, nowo odkryta podmorska góra,
która jest zarazem rafą koralową.
Okolice Przylądka Jork, nowo odkryta podmorska góra, która jest zarazem rafą koralową.

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland