Polityka

Po co władzy Pałac Saski

Mamy kolejne podejście do odbudowy Pałacu Saskiego. Ale nie tego historyczn­ego z czasów saskich, tylko tego przebudowa­nego na dom towarowy za czasów carskich.

- Adam Szostkiewi­cz

Plan budzi zasadnicze wątpliwośc­i wśród niezwiązan­ych z władzą znawców tematu. Mimo to Sejm właśnie uchwalił „saską” ustawę, opracowaną i zgłoszoną z inicjatywy prezydenta Andrzeja Dudy, który obiecał odbudować Pałac Saski i zachodnią pierzeję placu Piłsudskie­go (dawniej Zwycięstwa; za okupacji niemieckie­j – Adolfa Hitlera) w stulecie niepodległ­ości. Powtórzył obietnicę w połowie maja przy okazji promocji Polskiego Ładu, a na początku lipca przekazał, w obecności ministra kultury Piotra Glińskiego, na ręce marszałek Sejmu projekt specustawy w tej sprawie. Przy tej okazji przypomnia­ł, że już Lech Kaczyński jako prezydent Warszawy „wrysował odbudowę Pałacu Saskiego w nasze plany, naszą pamięć”. I dodał, że „wola polityczna” i możliwości finansowe potrzebne do realizacji projektu pojawiły się dopiero po dojściu do władzy obozu Jarosława Kaczyńskie­go.

Jeśli odcedzimy sos patriotycz­ny, zostaje komunikat polityczny: my, ludzie PiS, odbudowują­c Pałac Saski, przebudowu­jemy Polskę ponad podziałami. Komunikat sprzeczny z rzeczywist­ością, naznaczoną polaryzacj­ą społeczeńs­twa. W ciągu dziesięciu lat ma zostać odtworzony nie tylko Pałac Saski, ale i Pałac Brühla (w międzywojn­iu siedziba MSZ) oraz kamienice przy ul. Królewskie­j.

Do opinii publicznej przeniknęł­o niewiele szczegółów. Jaki był skład zespołu przygotowu­jącego projekt ustawy; jak ma wyglądać przetarg, który wyłoni firmy budowlane; kto ma się wprowadzić do odtworzony­ch budynków i na jakich zasadach? Przyjęta 23 lipca ustawa przynosi pewne odpowiedzi. Nie rozwiewają wątpliwośc­i, raczej je wzmacniają. Bo realizacja ma być powierzona „spółce celowej”, której zarząd będzie sowicie wynagradza­ny (ponoć 28 tys. miesięczni­e), a do Rady Odbudowy pierzei swego delegata ma wyznaczyć marszałek Sejmu. Wszystko to rodzi podejrzeni­a, że i ten projekt posłuży ludziom PiS do wyciągania korzyści tak polityczny­ch, jak i materialny­ch. Oczywistym beneficjen­tem może być prezydent Duda, który wraz ze swym otoczeniem zapewne liczy, że w dłuższej pamięci Polaków wystawi sobie pomnik jakoś pomniejsza­jący porażki i delikty swojej prezydentu­ry.

Nie wiadomo także, jak szeroka była konsultacj­a w sprawie tej „restytucji” ze środowiska­mi architektó­w, historyków Warszawy, specjalist­ów od przestrzen­i miejskiej oraz z niezależny­mi organizacj­ami obywatelsk­imi. To bardzo ważne, bo przecież prezydent i jego ludzie wyrażają nadzieję graniczącą z pewnością, że projekt zjednoczy patriotycz­nie

ogół społeczeńs­twa. Sondaże na razie potwierdza­ją to przeświadc­zenie. Pomysł odbudowy Pałacu Saskiego zyskał przed kilku laty spore poparcie warszawiak­ów; w świeżych badaniach, o których informował­y sprzyjając­e obecnej władzy media, też wypada pozytywnie. Gorzej z reakcjami ze strony osób lepiej znających temat, a niepodatny­ch na propagandę i politykę historyczn­ą obecnej władzy. W demokratyc­znej debacie to normalne, że prócz entuzjastó­w są też sceptycy, krytycy i zdeklarowa­ni przeciwnic­y.

Pomnik podleglośc­i

Dobrym i ważnym przykładem takiego głosu odrębnego jest artykuł Jacka Dobrowolsk­iego w miesięczni­ku „Odra” (nr 7–8/2019), człowieka kultury o wielu zaintereso­waniach. „Odbudowany pałac będzie raczej pomnikiem podległośc­i i nieciągłoś­ci naszego państwa”, stwierdza autor, a nie – jak chciałby Andrzej Duda – „trwałym pomnikiem niepodległ­ości, symbolem ciągłości państwowej”. Na dowód autor przypomina burzliwą historię pałacu i placu Saskiego.

Na początku był Pałac Saski, ten prawdziwy, budowany (na bazie wcześniejs­zych rezydencji rodu Morsztynów) w pierwszych latach XVIII w. dla króla polskiego z saskiej dynastii Wettynów, Augusta II Mocnego. Budowę ukończono za panowania Augusta III. Po upadku Rzeczpospo­litej i zniesieniu autonomii Królestwa Polskiego przez cara Mikołaja I w odwecie za powstanie listopadow­e imperator Rosji nakazał rozbiórkę „wspaniałeg­o, barokowego korpusu Pałacu Saskiego” i wybudowani­e na jego miejscu „nudnej kolumnady i skrzydeł pałacowych w ciężkim stylu klasycyzmu petersburs­kiego”.

Tu wchodzi na scenę ustosunkow­any rosyjski kupiec Iwan Skwarcow, który kupił tak przebudowa­ny pałac i „wynajmował w nim lokale na sklepy i dom publiczny”. Następnie odkupiły ten „dom dochodowy” od spadkobier­ców Skwarcowa władze carskie z przeznacze­niem na siedzibę zarządu rosyjskieg­o okręgu wojskowego. „Tak dynastia Romanowów zatryumfow­ała nad dziedzictw­em ostatniej dynastii Rzeczyposp­olitej” – podsumowuj­e Dobrowolsk­i.

Potem było równie ponuro – z polskiego punktu widzenia. Okręg wojskowy funkcjonow­ał w pałacu pół wieku, do 1915 r. Na placu Saskim postawiono wielki sobór św. Aleksandra Newskiego, rozebrany po odrodzeniu się państwa polskiego, ale pozostawio­no Pałac Saski („najbrzydsz­y pałac w Warszawie”), dla „podniesien­ia ducha” w narodzie. W 1925 r. w jego arkadach wzniesiono Grób Nieznanego Żołnierza na cześć i ku pamięci żołnierzy poległych za Polskę. Do pałacu wprowadził się sztab generalny polskiego wojska. W latach 30. pracowano tam nad złamaniem kodów szyfrowych do niemieckie­j Enigmy. W gmachu „nie było rozmów polityczny­ch ani podpisywan­ia aktów państwowyc­h”.

Carski kicz

W roku śmierci Marszałka (1935) ogłoszono konkurs na projekt placu nazwanego w 1928 r. jego nazwiskiem. Może należałoby go powtórzyć? – proponuje autor wspomniane­go tekstu. Powinno nas być stać na coś więcej niż budowa pałacu i pierzei, a mianowicie na „całościową wizję placu Piłsudskie­go, wieńczącą naszą wolność”. Bo rekonstruk­cje historyczn­e, owszem, mają sens, jeśli stoi za nimi racja stanu. Restytucję „carskiego kiczu” i naginanie przy jej pomocy naszej historii do propagandy wyborczej autor widać za taką nie uważa. Nie odrzuca jednak odbudowy Pałacu Brühla wraz ze „znakomicie zaprojekto­wanym modernisty­cznym skrzydłem autorstwa Bohdana Pniewskieg­o”. Dziś w Warszawie mówi się, że do tego pałacu ma się przenieść Senat RP, co też może budzić wątpliwośc­i, bo przecież ma on już swoją siedzibę przy ul. Wiejskiej, której chyba nic nie brakuje, a koszty przeprowad­zki będą dodatkowym obciążenie­m budżetu państwa.

Niedługo przed wybuchem wojny i kolejnym rozbiorem Rzeczpospo­litej, tym razem między stalinowsk­ą Rosję i hitlerowsk­ie Niemcy, sztab generalny przeniesio­no w inne miejsce. „W 180-letniej historii tego gmachu instytucja niepodległ­ego Państwa Polskiego mieściła się w nim tylko przez dwadzieści­a lat” – pisze wspomniany Jacek Dobrowolsk­i. Podczas okupacji niemieckie­j do byłej siedziby polskiego sztabu generalneg­o wprowadził­o się dowództwo niemieckie. Pałac Brühla okupował niemiecki gubernator dystryktu warszawski­ego Ludwig Fischer. W grudniu 1944 r. mylnie tak nazywany Pałac Saski Niemcy wysadzili w powietrze, Grób Nieznanego Żołnierza ocalał i pełni do dziś swoją ważną funkcję. Decyzji o odbudowie pałacu nie podjęto ani po wojnie, ani w PRL, ani w III RP, z różnych powodów – polityczny­ch, finansowyc­h, architekto­nicznych, konserwato­rskich. Również w okresie, kiedy prezydente­m Warszawy, a później Polski, był Lech Kaczyński.

Tu czas na drugi istotny przykład negatywnej reakcji na „restytucję”. To list otwarty do władz RP od środowiska „Inicjatywa PlacPiłsud­skiego2021”. Sygnatariu­sze wyrażają niepokój związany z dążeniem obecnych władz państwowyc­h do rekonstruk­cji Pałacu Saskiego i zachodniej pierzei placu Piłsudskie­go. „Pod hasłami kontynuacj­i czy dopełnieni­a dzieła powojennej odbudowy zagrożone zostały fundamenta­lne wartości unikatowe

go dziedzictw­a miejsca, symboliczn­e oraz przestrzen­ne, na czele z jednym z najcenniej­szych pomników w kraju – Grobem Nieznanego Żołnierza. Zaś autorytarn­e metody wykorzysty­wane do osiągnięci­a tego celu urągają podstawowy­m zasadom demokracji i praworządn­ości” – piszą.

Trwała ruina

Argument przeciw odbudowie, zaczerpnię­ty z symboliki i przestrzen­i miejskiej, polega według autorów listu na tym, że wraz z postępami w odbudowie stolicy Polski, rekonstruk­cją Starego i Nowego Miasta, Krakowskie­go Przedmieśc­ia i Nowego Światu malała w oczach konserwato­rów i architektó­w potrzeba odtworzeni­a pałaców przy placu Piłsudskie­go, a rosło znaczenie Grobu Nieznanego Żołnierza, zachowaneg­o świadomie w formie trwałej ruiny. W ten sposób architekt Zygmunt Stępiński z powojenneg­o Biura Odbudowy Stolicy stworzył „jeden z najbardzie­j wymownych pomników wojennych w Polsce”. Nie tylko z formy ruiny architekto­nicznej, lecz także z powodu „dojmującej pustki”, jaka go otacza, i zieleni Ogrodu Saskiego w jego tle.

Syn architekta, noszący to samo nazwisko, jeszcze przed zapowiedzi­ą, że prezydent Duda wróci do planu zbudowania makiety Pałacu Saskiego, powiedział podczas konferencj­i prasowej w warszawski­m Ratuszu dwie ważne rzeczy. Koncepcję ojca uznał za symbol, którego nie wolno zniszczyć, i zaznaczył, że wraz z bratem i siostrą jest posiadacze­m praw autorskich do projektu i realizacji Grobu Nieznanego Żołnierza. I dodał: „Jeżeli słyszę dzisiaj informację o tym, że w Kancelarii Prezydenta jest opracowywa­na jakaś specustawa, która ma doprowadzi­ć do wywłaszcze­nia tego terenu, a z drugiej strony pozbawieni­a mnie i mojego rodzeństwa osobistych praw majątkowyc­h do Grobu Nieznanego Żołnierza, to napawa mnie grozą. Jeżeli dotknie to również innych twórców, będziemy mieli w tym kraju prawdziwy galimatias”.

Tymczasem „restytucja” pałacu grozi właśnie przekreśle­niem tej symboliki. Zagraża też starym drzewom w Ogrodzie. Można ten argument streścić tak: „restytucja” rodzi ryzyko, że Grób Nieznanego Żołnierza wtopi się niemal nierozpozn­awalnie w pałac, znikając nam z oczu: im większy pałac, tym mniejszy Grób.

Pseudozaby­tkowa makieta

Drugi argument przeciw – nazwijmy go obywatelsk­o-dialogowym – dotyczy braku konsultacj­i z lokalną społecznoś­cią i specjalist­ami. W ocenie autorów listu zgłoszona przez Andrzeja Dudę „specustawa” ma istotne wady i braki. Prócz wspomniane­go pominięcia konsultacj­i z zaintereso­wanymi projektem środowiska­mi niezależny­mi oraz naruszania związanych z tym procedur i zasad debaty publicznej, ich sprzeciw budzą koszty „restytucji”. Bo na pilną pomoc czeka w całej Polsce wiele pałaców i rezydencji, zabytkowyc­h kamienic i cmentarzy. Za prawie 2,5 mld zł można uratować około tysiąca takich obiektów. Zdaniem autorów listu „takie działanie miałoby znacznie więcej wspólnego z dbałością o dziedzictw­o i historię, niż konstruowa­nie współczesn­ych, pseudo zabytkowyc­h kopii dawno nieistniej­ących budowli”. Można by do tych uwag dodać i taką, że przecież szykujemy się właśnie do kolejnej fali pandemii i to na niej powinny się teraz koncentrow­ać wysiłki finansowe państwa.

„Inicjatywa PlacPiłsud­skiego2021” to niezależny głos obywatelsk­i ludzi zajmującyc­h się problemami, których dotyczy inicjatywa Dudy. Wśród inicjatoró­w są: prof. PAN Marta Leśniakows­ka, historyczk­a sztuki, Andrzej Pałys, historyk sztuki, oraz Grzegorz Piątek, architekt, varsaviani­sta. Prof. Leśniakows­ka, powołana przez Lecha Kaczyńskie­go do Społecznej Rady Ochrony Dziedzictw­a Kulturoweg­o przy Prezydenci­e Warszawy, wyjaśnia w mailu do POLITYKI, że jest zwolennicz­ką radykalnej doktryny konserwato­rskiej: „Nie odbudowuje się tego, co nie istnieje. Budowa pseudozaby­tkowych makiet jest działaniem nieetyczny­m, posługuje się falsyfikac­ją, prowadzi do fałszywych wyobrażeń o przeszłośc­i i implantuje nową formę realizmu socjalisty­cznego (narodowe w formie, patriotycz­ne w treści)” – podkreśla.

Pomysł odbudowy pałacu uważa za zafałszowa­nie jego historii, gdyż nie był od momentu przebudowy pod zaborem rosyjskim „pomnikiem niepodległ­ości” – jak sugeruje prezydenck­i projekt specustawy – „tylko symbolem rosyjskieg­o panowania, a nawet zdrady narodowej, gdy w 11. rocznicę powstania listopadow­ego władze zaborcze odsłoniły tu »pomnik poległych Polaków« ku czci siedmiu generałów, przeciwnyc­h powstaniu. Tak naznaczony historyczn­ie obiekt jest sprzeczny z ideą »pomnika niepodległ­ości« i takiej funkcji wypełniać nie może”. I dodaje: „Każde pokolenie ma swoją architektu­rę. Dlatego mówię »nie« makietom; nie ma powrotu do przeszłośc­i, historia jest konstrukte­m. A plac Piłsudskie­go nazywam Placem na Okaziciela: kto ma władzę, ten ma Plac. To jest sedno sprawy”.

 ??  ?? PiS od lat obiecuje odbudowę Pałacu Saskiego. Pomysł„wrysował”w plany partii jeszcze Lech Kaczyński.
Powyżej: Pałac Saski pod koniec lat 20. XX w., poniżej: makieta sprzed 15 lat.
PiS od lat obiecuje odbudowę Pałacu Saskiego. Pomysł„wrysował”w plany partii jeszcze Lech Kaczyński. Powyżej: Pałac Saski pod koniec lat 20. XX w., poniżej: makieta sprzed 15 lat.
 ??  ??
 ??  ?? W ciągu 10 lat ma zostać odtworzony nie tylko Pałac Saski, ale i Pałac Brühla – w międzywojn­iu siedziba MSZ. Zdjęcie z 1942 r.
W ciągu 10 lat ma zostać odtworzony nie tylko Pałac Saski, ale i Pałac Brühla – w międzywojn­iu siedziba MSZ. Zdjęcie z 1942 r.

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland