Ekipa Friza wjeżdża na giełdę
Ekipa Karola Wiśniewskiego, Friza, chce przez wejście na giełdę zamienić swoją popularność wśród najmłodszych internautów na pieniądze, najlepiej duże. Na razie mowa o wycenie 144 mln zł. Firma jeszcze nie weszła na parkiet, a już padają zarzuty o manipulację kursem akcji.
Karola Wiśniewskiego, Friza, szefa Ekipy, niektórzy internauci pamiętają jeszcze z aparatem na zębach. Ekipa wrzuca filmiki na YouTube od ponad 10 lat. Regularnie obserwuje je 4 mln nastolatków, sporadycznie liczba oglądających przekracza nawet 7 mln. Filmiki są w zasadzie o niczym, po prostu pokazują członków Ekipy, filmowanych najczęściej w ich krakowskim domu, wynajętym na ten cel za spore pieniądze. Żyją dobrze i na luzie, nic w zasadzie nie robiąc. 13 marca 2020 r. udało im się nawet ostatnim samolotem polecieć do Los Angeles, co oczywiście nakręcili i puścili w sieci. Na filmach reklamują ciuchy, gadżety, wszystko do kupienia w ich sklepie Ekipatonosi.pl. Nie produkują ich, tylko sprzedają. Marzeniem dzieciaków obserwujących Friza i jego koleżanki i kolegów jest żyć tak jak oni. Bezstresowo, z dużymi pieniędzmi, łatwo zarobionymi na reklamie, i z wielką rozpoznawalnością wśród kolegów.
Pod popularność Ekipy podpięło się, choć na krótko, piwo BUH. Ale właściciele browaru, który je produkuje, Janusz Palikot oraz Kuba Wojewódzki nie zdążyli na niej zarobić. Koledzy Friza popijali to piwo w jednym z teledysków. Szybko jednak wymazano etykiety z logo BUH, bo konsekwencje złamania prawa mogły być dla Ekipy bolesne. Jej filmy adresowane są do dzieci, ustawa antyalkoholowa zabrania reklamowania w nich alkoholu, sprawą zainteresowało się Google. Producenci piwa szybko się od Ekipy odcięli, twierdząc, iż nie wiedzieli, że ich produkt trafił do jej teledysku.
Ekipa osiągnęła szczyt powodzenia wiosną dzięki udanej kampanii reklamowej sprzedawanych pod jej logo lodów firmy braci Koral z Nowego Sącza. Na poszukiwanie lodów Ekipy rzuciły się małolaty z całego kraju, ich emocje podsycano zapewnieniami, że nie wszędzie są dostępne. Mimo że Koral sprzedawał je nawet w Lidlu i Biedronce. Na aukcjach astronomiczne sumy miały osiągać nawet papierowe opakowania po lodach, ktoś licytował 250 tys. zł. Oczywiście nikt takiej sumy nie zapłacił, ale Koralowi sprzedaż wzrosła kilkakrotnie. Podobnie jak rosło zainteresowanie samym producentem z Nowego Sącza. Dzieciaki na TikToku „wyśledziły”, kto nim jest, i z ciekawością oglądały fabryczne budynki, które w innych okolicznościach niczyjego zainteresowania by nie wzbudziły.
Piosenkarce Annie Wyszkoni udało się „zdobyć” lody dla dziewięcioletniej córki, która oszalała z radości, a celebrytka stwierdziła bezradnie, że „nie kuma tego”. Reakcji swojego syna na lody Ekipy nie rozumiała też Edyta Kochlewska, szefowa portalu dlahandlu.pl, która kampanię reklamową obserwowała od kuchni. – Lody Ekipy niewiele się różnią od pozostałego asortymentu firmy Koral, ale dzieciom smakują tylko one – stwierdza. Właściciele sklepów mieli kłopot, bo dostawca zmuszał ich do transakcji wiązanych, czyli zakupów dwóch partii innych lodów Koral w zamian za jedną Ekipy. Wszyscy producenci, którzy chcą trafić do młodych odbiorców, zobaczyli, jaki rodzaj reklamy jest dzisiaj skuteczny. Gdyby Friz zareklamował szczepionki przeciw covid, już osiągnęlibyśmy odporność stadną.
Sama Ekipa też chce zachować urok niedostępności. W każdym razie dopóki nie zmonetyzuje swoich zasięgów. Co – jak
zapewnia Karol Wiśniewski, Friz – ma się stać jeszcze we wrześniu. Ekipie się spieszy, ponieważ jej członkowie mają świadomość, że ich pięć minut w każdej chwili może się skończyć, w social mediach sięgnęli sufitu. Trzeba korzystać, dopóki są na fali. Jak na influencerów zachowują popularność wyjątkowo długo, a przecież Karol ma już 25 lat, jego koledzy też jakiś czas temu przestali być nastolatkami. Ich menedżer Wujek Łuka, czyli Łukasz Marcin Wojtyca, jest nawet dobrze po trzydziestce. Dlatego Ekipa Holding chce wejść na warszawską giełdę niejako tylnymi drzwiami, czyli – jak mówią finansiści – drogą odwrotnego przejęcia. Firma influencerów nie zadebiutuje na bocznym parkiecie sama, tylko połączy się z inną, która już tam jest – o czym oficjalnie wiadomo od dobrych kilku miesięcy. Nie o czas więc tutaj chodzi. A zatem o co?
– Żeby wejść jak najszybciej na rynek – przyznał Friz, gdy został zaproszony na GPW przez Stowarzyszenie Indywidualnych Inwestorów Giełdowych. Prezesem Ekipa Holding SA z Krakowa jest wprawdzie Krzysztof Misiałkiewicz, a Karol tylko członkiem rady nadzorczej, no ale to jego wizerunek wpłynie przede wszystkim na wycenę spółki, gdy już znajdzie się na parkiecie. Wiśniewski zapewnił potencjalnych inwestorów, że po kampanii lodów mogliby pod marką Ekipy sprzedać każdy produkt spożywczy, ale tego nie zrobią. Będą dawkować markę, żeby się nie przejadła. Na razie więc wiadomo tylko tyle, że podpisali umowę z firmą Herlitz produkującą zeszyty szkolne. Jarosław Dominiak, prezes Stowarzyszenia, uważa, że zrobił na inwestorach dobre wrażenie.
Ekipa Holding SA nie upubliczni swoich papierów na głównym parkiecie, tylko na New Connect, ale gdyby robiła to
„po bożemu”, musiałaby złożyć dokumenty zawierające wiele informacji na swój temat i odpowiedzieć na jeszcze więcej kłopotliwych pytań. Między innymi, ile zarobiła na kontrakcie z firmą Koral z Nowego Sącza, czego na razie zdradzić nie chce. Być może dlatego, że nie aż tak dużo, jak by chciała, żeby myśleli potencjalni inwestorzy. I jakie naprawdę ma zyski, bo na razie chętnie mówi tylko o przychodach. – Wchodząc tylnymi drzwiami na giełdę, na razie może zachować te szczegóły dla siebie. Ominąć kłopotliwe procedury – wyjaśnia Adam Ruciński, doradca inwestycyjny.
Jacek Gadzinowski, ekspert od komunikacji w internecie, w odwrotnym przejęciu dopatruje się chęci wykorzystania naiwności niewyrobionych potencjalnych akcjonariuszy. Mogą być nimi rodzice, którym dzieci pod wpływem filmików na YouTube będą suszyć głowę: mamo, kup mi akcje Friza. Ekipa budzi emocje wśród najmłodszych, ale akcje to nie lody, do ich kupna trzeba będzie nakłonić dorosłych. Wiadomo, że nawet o poważnych zakupach, na przykład samochodów, w rodzinie często decydują właśnie dzieci, więc Gadzinowski nie wyklucza, że i w tym przypadku ich naciski mogą być skuteczne.
Niewyrobionymi inwestorami łatwo manipulować. Nie zaniepokoi ich fakt, że o biznesowej stronie Ekipy Holding SA tak naprawdę nic nie wiedzą, twarz Friza znają przecież wszyscy. Nawet w przypadku Ekipatonosi.pl Karol Wiśniewski mówi tylko o jej 10 mln zł przychodów, nie ujawniając zysków. Profesjonalistom na giełdzie również zdradził niewiele. Roztaczał tylko wizje. Że holding, nad którym członkowie Ekipy nie zamierzają tracić kontroli, nie tylko może wkrótce zdystansować CD Projekt, bo jego gry będą mobilne, ale będzie też
robił wiele innych rzeczy, na przykład animowane seriale. Wkrótce stanie się polskim Disneyem. Co jest podstawą do takich prognoz? Popularność Ekipy?
Wątpliwości Gadzinowskiego pośrednio potwierdza sam Friz podczas spotkania na giełdzie. Mówi tam, że dzięki pojawieniu się Ekipy na parkiecie na rynek wkroczą nowi inwestorzy, którzy do tej pory kupnem akcji się nie interesowali. Mogą to być fani Ekipy, którzy zdążyli już dorosnąć. Zechcą kupić akcje, przekonani, że mogą na nich sporo zarobić. Czy mają też świadomość, że także stracić?
Giełdowi gracze mają krótką pamięć. Adam Ruciński przypomina, że podobne emocje i nadzieje wielkiego zysku budziła przed ponad 10 laty, wchodząc na New Connect, firma Piotra Tymochowicza. Dzisiaj to nazwisko niewiele mówi, wtedy uchodził za speca od wizerunku, który każdego polityka wyniesie na szczyty popularności. Przypisywano mu autorstwo politycznych sukcesów Andrzeja Leppera. Ci, którzy uwierzyli, że zrobią fortuny na wizerunku Tymochowicza i kupili papiery jego firmy, utopili pieniądze. Jego firma z parkietu jednak nie zniknęła. Nadzieje inwestorów zawiodła też firma Radosława Majdana.
O takich firmach gracze mówią zombie – istnieją, choć praktycznie nie mają przychodów. Przy życiu utrzymuje je nadzieja, że w każdej chwili mogą się okazać potrzebne. Komuś, kto chce uniknąć żmudnej procedury weryfikacyjnej i zechce wejść na giełdę tylnymi drzwiami za pomocą odwrotnego przejęcia. Czyli połączenia z firmą, która już jest na giełdzie.
Ekipa Holding SA połączy się z firmą, która jest już notowana na New Connect. To Beskidzkie Biuro Inwestycyjne. Posiadaczem największego pakietu udziałów jest January Ciszewski. Karol Wiśniewski zapewnia, że to on szukał z nim kontaktu i przekonał go do współpracy z Ekipą, chociaż nie od razu, dopiero na drugim spotkaniu. Ciszewski znany jest na giełdzie z tego, że ma nosa do wyławiania firm, na których można dobrze zarobić. Jego złotym strzałem okazała się inwestycja w start-up Columbus, związany z fotowoltaiką. „Forbes” wyliczył, że Ciszewski zarobił na Columbusie 79 tys. proc.! Teraz ma poprowadzić na parkiet Ekipę Friza. Jego fundusz
JR Holding, który ma już w portfelu prawie 12 proc. akcji Ekipa Holding SA, wstępnie wyliczył wartość firmy influencerów na 144 mln zł. W internecie można znaleźć spekulacje mówiące nawet o miliardzie.
Akcje BBI, zanim wiadomość o planowanej fuzji z Ekipą stała się publiczna, kosztowały po niecałe 5 zł. Od tej pory jego przychody nie wzrosły, nie stało się nic, co mogłoby zwiększyć wartość spółki. Oprócz wiadomości o planowanej fuzji. Papiery BBI nagle zdrożały do ponad 19 zł i znów gwałtownie spadły. Ostatnio zaczęły odbijać i znów lecą w dół. Rollercoaster. – Może to na skutek manipulacji, które gracze giełdowi nazywają „pump and dump” – ujawnia jeden z inwestorów. Cenę najpierw się pompuje, a potem niektórzy gracze swoje akcje sprzedają, sporo zarabiając, zanim kurs spadnie. Krążą plotki, że części papierów BBI pozbyli się udziałowcy, którzy wcześniej tanio je kupili. Fuzja z Ekipa Holding SA ma nastąpić we wrześniu.
Na wrzucanych do sieci filmikach Friza i jego kolegów zaczęło się sporo mówić o akcjach, mimo że ich widzami są małolaty niemające pojęcia o giełdzie. Na jednym z nich gościem Karola Wiśniewskiego był January Ciszewski, jego obecny partner biznesowy. Obaj panowie zakładali się o to, ile będą kosztować akcje Ekipa Holding SA, kiedy firma trafi już na giełdę: 35 zł czy może jednak 100? Dzieciaki z rozmowy o akcjach zrozumiały jedno – warto będzie je kupić, można dzięki nim zarobić fortunę. Stać się jak Friz i jego koledzy. Na jawną manipulację kursem oburzają się giełdowi gracze, oczekują reakcji Komisji Nadzoru Finansowego.
Piotr Kuczyński, były analityk giełdowy, nie ma jednak wielkich nadziei na zdecydowaną reakcję regulatora. – Z manipulacjami internetowymi Elona Muska nie radzi sobie amerykański SEC, nie wydaje mi się, żeby większą skutecznością wykazała się nasza komisja. Polacy są jednak jak zwykle lepsi. U nas manipuluje się dziećmi, którym szkoła w zrozumieniu zawiłości rynków finansowych nie pomaga.
Filmiki Friza dla dzieci zaczynają oglądać dorośli. Kazimierz Gacek, wiceprzewodniczący powiatu mieleckiego, złożył doniesienie do prokuratury po obejrzeniu filmu z urodzin Wujka Łuki, menedżera Ekipy, wyemitowanego 7 lipca. Łukasz Wojtyca od bogatych kolegów – którzy po wejściu na giełdę staną się jeszcze bogatsi, więc nie muszą się liczyć z pieniędzmi – dostał audi. Ponieważ nie lubi tej marki, Friz mówi na filmie: „Kupiliśmy ci audi i za chwilę je wystrzelisz w kosmos. Jest załadowane ładunkami wybuchowymi – 4 kg trotylu i 100 litrów benzyny”. Samochód naprawdę wybucha. Do gaszenia pożaru potrzebni są prawdziwi strażacy. Fajna zabawa.
Piotr Kuczyński nie ma wątpliwości, że przy obecnej polityce monetarnej NBP chętnych do lokowania oszczędności w akcjach będzie szybko przybywać. Bańka zacznie rosnąć. Nie wszyscy będą świadomi, że na giełdzie można nie tylko zarobić, ale także dużo stracić. A już na pewno nie są tego świadome dzieci, które będą suszyć rodzicom głowę, żeby im kupić akcje Friza.