To JŚarkóidezłiaedmnie 4/6
Władca Pierścieni: Pierścienie władzy (The Lord of the Rings: The Rings of Power), twórcy serii: Patrick McKay, John D. Payne, 8 odc., Amazon Prime Video
hoć wykreowane przez J.R.R. Tolkiena Śródziemie jest areną wielu opowieści, serial „Pierścienie władzy” zabiera nas w znajome nam okolice. Oto znów złym jest Sauron, znów koniec końców będzie o pierścieniach, a i pojawią się inni dawni znajomi, jak Galadriela czy Elrond (bo elfy są niemalże nieśmiertelne). Cofamy się więc do genezy wydarzeń z „Władcy pierścieni”, ale robimy solidny krok wstecz, bo zanim Frodo wyruszy z Shire, by zniszczyć Jedyny Pierścień w ogniu Góry Przeznaczenia, minąć będą musiały jeszcze tysiące lat. Ta podróż w przeszłość obfitować będzie w niezwykłe wrażenia, bo wyprawy do Valinoru (w wielkim uproszczeniu: elfiego raju), Morii (królestwa krasnoludów) u szczytu potęgi czy Lindonu (królestwa elfów w Drugiej Erze Śródziemia) w warstwie wizualnej olśniewają. Przepastny budżet produkcji Amazona znajduje odzwierciedlenie w niezwykłych ujęciach, jednych z najpiękniejszych w historii kina i seriali fantastycznych. „Pierścienie...” przyćmiewają nawet bardzo efektowny „Ród smoka” produkcji HBO.
Pod tym pięknem i przepychem kryje się natomiast historia, która w dwóch premierowych odcinkach porusza się do przodu raczej ospale, przygnieciona ciężarem wielu wątków. Showrunnerzy Patrick McKay i John D. Payne postawili na szerokie otwarcie i „oprowadzanie” nas po swoim Śródziemiu, stąd zabrakło już miejsca na pogłębienie postaci Galadrieli, tu zaskakująco jednowymiarowej (mimo wyraźnych wysiłków aktorki Morfydd Clark), a Elronda przed podobną oceną uratowała wyłącznie doskonała interakcja z krasnoludami. Dużo ciekawiej wypadły postacie i wątki dla serialu zupełnie oryginalne, przede wszystkim elf Arondir i opowieść o potomkach ludzi walczących po stronie zła, czyli Morgotha (pokonany w poprzedniej wielkiej wojnie „szef” Saurona). Gdyby trzeba było podsumować „Pierścienie władzy” jednym słowem, byłby to „potencjał”. Serial zalicza otwarcie rozbuchane wizualnie, ale fabularnie skromne. Są tu jednak sugestie wielkości, wspaniałe postacie i wątki – trzeba tylko udźwignąć ten niewyobrażalny ciężar.