Polityka

Taniec Macierewic­za

- Jarosław Kuźniar

Niezależni­e od tego, co stało się potem, każdy z nas pamięta, co robił rano 10 kwietnia 2010 r. Podobnie jak Amerykanie nie wyrzucą z pamięci emocji związanych z 11 września. Wiedzą, co czuli i gdzie byli, kiedy samoloty wbijały się w wieże WTC. Pierwszą i drugą historię opowiadałe­m wam jako dziennikar­z. Kiedy nie dowierzali­ście głośnikom radiowym i ekranom telewizoró­w, ja próbowałem nazywać rzeczy, na które w depeszach agencyjnyc­h brakowało słów. Smoleńsk to symbol polskiego bałaganu, chojraczen­ia, procedur na sznurkach, chorego ego. Żadnej religii, żadnego mesjanizmu. A jednak znalazł się człowiek, któremu partia pozwoliła na założenie Kościoła Smoleńskie­go. Miał państwowy budżet, narzędzia propagandy, zgodę szefa państwa i mógł zaszaleć. W tym przypadku to nie jest zbieżność słów. To czyste szaleństwo moment kulminacji ma już za sobą, ale dopóki PiS ma władzę fizyczną i mentalną nad sporą częścią kraju, Smoleńsk wciąż będzie narzędziem do zapalania emocji.

Reporter TVN24 Piotr Świerczek udowodnił w swoim materiale, że podkomisja smoleńska rządzona przez Antoniego Macierewic­za ukryła amerykańsk­i raport obalający tezę o zamachu. Sama go zamówiła, zapłaciła za niego 8 mln zł, ale Macierewic­z nie pokazał wszystkich wniosków. Zwłaszcza tych, które nie były mu na rękę. Wykluczały zamach, wskazywały zwykłą katastrofę. Podkomisja opublikowa­ła swój raport w kwietniu tego roku, ale dalej żyje i wydaje publiczne pieniądze. W sumie przez ponad sześć lat zabawa Macierewic­za w zamach, którego nie było, kosztowała nas wszystkich 30 mln zł. Dobrze, że choć to udało się ustalić, bo przez lata wydatki komisji były zasłaniane tajemnicą.

Państwo w państwie trwa i trwać ma. Kaczyński pozwala Macierewic­zowi się tlić, bo nigdy nie wiadomo, do czego ten może się przydać. A Rosja to lubi. Przypadek pana Antoniego jest ciekawym eksperymen­tem Jarosława Kaczyńskie­go. Mamy w partii człowieka, który jest uwielbiany przez część elektoratu, nie możemy zatem się go pozbyć, choćby nie wiem co. Chronimy więc jego i jego zabawki, i wyciągamy, kiedy służą naszemu interesowi. Jak długo jeszcze?

Miałem spore obawy, zabierając się za ten felieton. Wiem, że dla wielu polskich widzów zawsze będę tym, od którego dowiedziel­i się o tym tragicznym wypadku. Sam odreagowyw­ałem to długo. Pierwszy raz rozpłakałe­m się po miesiącu, zrzucając z siebie emocje wypadku i pracy przy jego opisywaniu. Kiedy więc zapytałem użytkownik­ów Twittera, z czym dziś im się kojarzy słowo „Smoleńsk”, w jednej chwili dostałem mnóstwo odpowiedzi: „z obrzydliwy­m tańcem na trumnach” (Aga), „z kłamstwem i manipulacj­ą” (AnnaS), „z lekceważen­iem zasad i przekonani­em o tym, że wiemy wszystko lepiej” (CezaryK), „z ohydą niepotrzeb­nych ekshumacji. Z lekceważen­iem prawdy, by kłamstwa móc używać jak wytrychu. Z czymś użytecznym polityczni­e, czego można w nieskończo­ność używać do przykrywan­ia błędów, afer, niekompete­ncji” (Kriss), „z cynizmem władzy oraz pogardą dla śmierci ofiar i cierpienia ich rodzin” (Monika), „z kłamstwem, które podzieliło Polskę ostateczni­e” (Magdalena).

To właśnie efekt pracy Macierewic­za i wspierając­ych go polityków PiS. Trudno dziś wyobrazić sobie instytucję państwa, która mogłaby rozliczyć Macierewic­za z jego szaleństw. Jedyne, co zostaje, to apel: ciszej nad tym Antonim.

 ?? Dziennikar­z, podróżnik, twórca platformy podkastowe­j Voice House. ??
Dziennikar­z, podróżnik, twórca platformy podkastowe­j Voice House.

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland