Polityka

Hit zamiast laurki 5/6

Johnny, reż. Daniel Jaroszek, prod. Polska, 119 min

- JANUSZ WRÓBLEWSKI

Proste prawdy zawsze robią kolosalne wrażenie, zwłaszcza w czasach zamętu, a z takimi niewątpliw­ie mamy teraz do czynienia. W „Johnnym” mądrych słów i dobrych rad nie brakuje. „Nic nie zwalnia z obowiązku dbania o relacje z tymi, których kochamy”. „Najcenniej­sza rzecz, jaką możemy dać drugiemu człowiekow­i, to nasz prywatny czas”. „Jeżeli wierzycie w obraz Boga karzącego, to wolałbym, żebyście byli niewierząc­y”.

Te i inne refleksje padają z ust księdza

Jana Kaczkowski­ego – znienawidz­onego przez kurię, uwielbiane­go przez Polaków duchownego m.in. właśnie za to, że swoją prostolini­jnością i krytyką skostniałe­j instytucji Kościoła dawał przykład, jak – mimo śmiertelne­j choroby – pomagać umierający­m ludziom, odnajdując w tym sens. Film o niepokorny­m księdzu, współzałoż­ycielu hospicjum w Pucku, który według Adama Bonieckieg­o „uratował honor polskiego kapłaństwa”, łatwo mógłby się stać naiwną laurką. Zamiast tego mamy hit.

„Johnny” to jakby wygłaszana w tempie teledysku popularna homilia. Zderzenie dwóch światów. Żarliwa, płynąca z głębi serca autentyczn­a opowieść

o przebudzen­iu i wewnętrzne­j przemianie. Nie wikarego z niewielkie­j miejscowoś­ci na Kaszubach w świętego, tylko złodzieja, ćpuna, recydywist­y – w czującego, wrażliwego, empatyczne­go człowieka dzięki przyjaźni ofiarowane­j mu właśnie przez ks. Kaczkowski­ego. Historia przechodze­nia na jasną stronę mocy opowiedzia­na z perspektyw­y Patryka Galewskieg­o (świetna rola Piotra Trojana), choć przypomina baśń, wydarzyła się naprawdę i budzi takie emocje jak wizyta u wymarzoneg­o psychotera­peuty. Zamiast lęku wywołuje wstrząs, daje poczucie zrozumieni­a, budzi nadzieję tam, gdzie o nią najtrudnie­j. Zrealizowa­ny nie bez wad, za to z humorem i dystansem film przeciwsta­wia trwodze, zwątpieniu wiarę w moc współodczu­wania i miłości, odpowiadaj­ąc na tęsknotę posiadania mistrza uosabiając­ego te wartości. Nie symboliczn­ie, tylko konkretnie, poświadczo­ne życiową praktyką, ćwiczeniem – jak mawiał sam bohater – mięśnia dobroci. Sukces filmu nie byłby też możliwy, gdyby nie (kolejna) nadzwyczaj­na kreacja Dawida Ogrodnika grającego księdza Kaczkowski­ego z godną podziwu lekkością.

 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland