Na łopatki
Przyznam, że się nagle, i radośnie, zanurzyłem we wspomnieniach sprzed lat 40 z okładem. Pysznie było pisać scenariusz „Misia”. Kochany Staszku Barejo, kolejny raz rodacy nas krzepią. Tak! Nieznani jacyś wspaniali sprawcy posadzili dużego misia ze słomy na jednej z „patriotycznych” ławeczek, a obok powiesili napis: „To jest miś na miarę naszych możliwości i to nie jest nasze ostatnie słowo”. Staszku, Twój duch tam w kosmicznej czasoprzestrzeni wciąż jest dla nas dobrem nie do przecenienia.
Misia oczywiście zlikwidowano, cytat też, ławeczka stoi pusta jak to, co ma między obojczykami poseł Janusz Kowalski. O, przepraszam, on jest teraz wiceministrem. O awansie dowiedział się przez telefon od Ziobry. Spytał tylko, jaki resort. „Zaraz się dowiem” – odparł Ziobro. I za chwilę: „Rolnictwo, no wiesz, polska ziemia tylko dla Polaków. Gratuluję”. Spyta ktoś, czy pan Kowalski naprawdę się na tym zna? A po co zapchajdziurce wiedza? Ważne, by był szczelny i bezczelny.
Duma narodowa ma nami rządzić. Jak w przypadku przekopu Mierzei Wiślanej. Gdy w 2018 r. pokazywano symboliczne rozpoczęcie przekopu, łopatę w piach wbił Jarosław Kaczyński. Przedtem w tym samym miejscu pisowska kadra zrobiła to dwukrotnie (2011 i 2015 r.). Patrząc na prezesa A.D. 2018, pomyślałem, że już trzeci raz sprawdzają, czy Polskę da się rozłożyć na łopatki. Dziś mamy odpowiedź.
Stateczek o zanurzeniu 3,5 m przepłynął kilometr w jedną stronę i z powrotem. Niezrażony tym prezydent Duda przypomniał, że na Bałtyku mamy inne porty, gdzie przybijają wielkie statki handlowe, a przekop ma znaczenie symboliczne. Jasne, to symbol, że PiS potrafi wszystko. Zbudować stępkę pod budowę promów i poczekać, aż sama się od rdzy zapadnie. Postawić blok elektrowni w Ostrołęce i potem go rozebrać – za 2 mld zł. Zatruć dużą rzekę ściekami z państwowych spółek i ogłosić, że winna jest natura, więc nie ma o czym gadać. Zaproponować mieszkańcom terenów przeznaczonych pod CPK 150 tys. za wysiedlenie z domu, podczas gdy wspomniana przeze mnie ławeczka kosztowała 100 tys. za sztukę. Co jeszcze? Można we wrześniu zabronić dawania premii w spółkach państwowych, choć wiadomo, że wypłacono je w lipcu. Rozdawać szpitalom bezużyteczne respiratory, których pies z kulawą nogą nie chciał kupić za ćwierć ceny – handlarz bronią do dziś śmieje się premierowi w długi nos. Z powodu braku węgla zaproponować palenie miałem, błotem i czymkolwiek się da. A jak się nie da ogrzać domu, to skaczmy z radości. Członek rady politycznej przy premierze Marek Suski gwarantuje, że chłodniejsze domy to szansa na zwiększenie dzietności Polaków, bo zimno powoduje, że chętniej się do siebie przytulamy.
I co? Nie dziwimy się, że brawo Kaczyńskiemu biją tylko kupieni po drodze klakierzy, skoro mówi: „Jesteśmy poważnym państwem. W realizacji trudnych wyzwań zajmujemy pierwsze miejsce nie tylko w Europie i na świecie”. Hm… i gdzie jeszcze? W całym Układzie Słonecznym?
Dokument Piotra Świerczka w TVN o raporcie świętego Antoniego, zacierewicza prawdy od 12 lat, potwierdza, jakim kłamstwem i niegodziwością była (i jest) religia smoleńska. Wszyscy ci, którzy w nią nie wierzą, są agentami Putina – skomentował bezsilnie z sejmowej trybuny prezes PiS. A gen. Piotr Pytel, były szef wojskowego kontrwywiadu, w rozmowie z „Wyborczą” ostro kłuje dwoma wnioskami: „Rosja już tu jest” i „PiS jest wielkim zwycięstwem Putina”.
Świerczek jest matematyczny, czyli nie do podważenia. Z wypowiedziami gen. Pytla można dyskutować. Ale też warto.