Atomowa podwyżka
Polska elektrownia jądrowa w ciągu zaledwie roku podrożała o 80 mld zł. Tak przynajmniej wynika z szacunków, które podaje Polski Instytut Ekonomiczny. Ten sam Instytut sugeruje, że podwyżka może być większa. Jednocześnie informując, że Polska już wydała ponad 500 mln dol. na elektrownię jądrową. Proszę jej nie szukać na żadnej mapie. Mówimy o elektrowni, która od pół wieku jest w wiecznych powijakach.
Ale po kolei. Kwota 105 mld zł, które miała pochłonąć budowa pierwszej elektrowni jądrowej w Polsce, jest już głęboko nieaktualna – choć całkiem świeża, bo sugerowana przez PIE zaledwie w lipcu zeszłego roku. W najnowszym raporcie PIE: „Ekonomiczne aspekty inwestycji jądrowych w Polsce” szacowana kwota wybudowania elektrowni jądrowych w Polsce to już 184 mld zł. Szef Instytutu tłumaczy to urealnieniem cen. – Pierwszym czynnikiem jest rosnąca inflacja. Drugim trudny do określenia przebieg tej inwestycji. Z raportu, nad którym pracowaliśmy przez prawie pół roku, wynika, że większość ostatnio realizowanych projektów ostatecznie poważnie przekroczyła swoje budżety i niemal żaden nie został oddany w terminie. A to oznacza większe wydatki – tłumaczy Piotr Arak. Jako przykłady podaje niedawne europejskie inwestycje w elektrownie we Flamanville we Francji – czterokrotnie wyższy koszt i opóźnienie 10 lat, oraz Olkiluoto w Finlandii – trzykrotnie wyższe koszty i 12 lat opóźnienia. Tyle że tamte inwestycje prowadzone były w czasach ekonomicznej prosperity. Dziś światowa gospodarka wchodzi w kryzys, którego skali jeszcze nie znamy. – Jednym z paradoksów jest fakt, że do wybudowania elektrowni jądrowej zużywa się bardzo dużo materiałów i nośników energii w bezpośrednim i pośrednim procesie, a tych ceny poszybowały – dodaje Arak. Poszybowały również ceny stali.
Wtym kontekście marne 80 mld zł nie robi aż takiego wrażenia. – Już w dniu wbicia pierwszej łopaty z pewnością będzie to kwota nieaktualna. Wobec tego rodzą się dwa pytania: czy nas na to stać i czy ma to sens – mówi Paweł Poncyljusz, poseł
KO i członek sejmowej Komisji do spraw energii. Odpowiedzi udzieli jednak nie poseł Poncyljusz, tylko rząd, który dał sobie miesiąc na wybór jednego spośród trzech oferentów. Do momentu odwołania Piotra Naimskiego z funkcji pełnomocnika ds. strategicznej infrastruktury energetycznej faworytem była amerykańska spółka Westinghouse. Od kilku tygodni do gry wróciła francuska Électricité de France, bo wyobcowany w UE rząd szuka wsparcia w silnym europejskim graczu. Na pozycji czarnego konia nieodmiennie jest koreańska firma Hydro & Nuclear Power. Niezależnie kto wygra, będzie to najdroższa inwestycja w całej historii Polski. Ile będzie kosztowała, nie wie nikt. (JULL)