Sudoku na morzu 4/6
1899, twórcy serii: Jantje Friese i Baran bo Odar, 8 odc., Netflix, od 17 listopada
Bezspojlerowe zrecenzowanie „1899”, serialu, który składa się głównie z tajemnic, zagadek i zaskakujących zwrotów akcji, niemal dorównuje poziomem trudności zadaniom, jakie jego twórcy postawili przed swoimi bohaterami. Akcja tego kostiumowego mystery thrillera dzieje się w tytułowym 1899 r. na pokładzie parowca wiozącego ponad półtora tysiąca podróżnych ze starego świata do Nowego Jorku. W wielokulturowym, wielojęzycznym i reprezentującym różne warstwy społeczne tłumie znajdują się zarówno ci, którzy wyruszyli po lepszą przyszłość, jak i ci, którzy uciekają przed przeszłością, a zdarzają się też bardziej zaskakujące motywacje. Tajemnic nie brakuje więc jeszcze, zanim kapitan Eyk Larsen (Andreas Pietschmann) odbierze sygnał z bliźniaczego statku, który zaginął bez wieści kilka miesięcy wcześniej, i podejmie decyzję o zboczeniu z kursu. Od tego momentu trudnych do wyjaśnienia zdarzeń przybywa z każdą sceną. Co nie powinno dziwić, skoro za sterami produkcji Netflixa stoją autorzy słynnego „Dark” (którego akcja była tak skomplikowana, że w jej śledzeniu przydawała się specjalnie stworzona tabela). „1899” ma z „Dark” wiele wspólnych elementów, sporo też wydaje się zawdzięczać serii „Westworld”, a także „Zagubionym” czy „Solaris” Lema. Uwodzi stroną wizualną – kręcone w wirtualnym studiu, z użyciem najnowszych technologii komputerowych. Ale nagromadzenie zagadek z czasem usuwa w cień bohaterów (w tym palacza Olka granego przez Macieja Musiała) i serial zaczyna przypominać biernie oglądaną grę komputerową.