Kucyk pani radnej
Były awantura, przepychanki, oświadczenia, interwencja policji i relacje w mediach społecznościowych. Awantura dotyczy kucyka Lisa, który zdaniem właścicielki został skradziony w trakcie leczenia, a zdaniem przedstawicieli Dolnośląskiego Inspektoratu Ochrony Zwierząt – odebrany po kilku interwencjach w stanie skrajnego zaniedbania (w ramach instytucji z art. 7 ust. 3 ustawy o ochronie zwierząt). O kucyka zamierza teraz walczyć… Krzysztof Rutkowski, występujący jako detektyw, choć nie ma odpowiedniej licencji. A wynajęła go Sylwestra Wawrzyniak, policjantka, przewodnicząca rady powiatu wałbrzyskiego z ramienia PiS i gminny lekarz weterynarii, której to konika odebrano w nocy z 3 na 4 listopada.
Sprawa zaczęła się kilka miesięcy temu, kiedy przedstawiciele Fundacji Patataj przyjechali do gospodarstwa Wawrzyniak po sygnałach, że jest tam ciężko chory kucyk, przetrzymywany w złych warunkach. Okazało się, że konik rzeczywiście jest chory, aktywiści przekazali właścicielom kontakty do lekarzy, którzy mogliby zdiagnozować i leczyć zwierzę. Po kilku miesiącach jednak jego stan się nie polepszył, więc przedstawiciele DIOZ pojechali do Czarnego Boru i po prostu go zabrali.
Sylwestra Wawrzyniak mówi o kradzieży starego konika w trakcie leczenia. Konrad Kuźmiński z DIOZ przyznaje, że zabrał konika pod nieobecność jego właściciela, ale nie zawiadomił ani policji, ani inspektoratu weterynarii, bo Sylwestra Wawrzyniak zawodowo jest związana z obiema instytucjami. Relacja z odebrania konika zamieszczona na profilach DIOZ w mediach społecznościowych wywołała lawinę komentarzy, w większości negatywnych wobec Wawrzyniak. Dzisiaj więc Prokuratura Rejonowa w Wałbrzychu prowadzi dwa postępowania w sprawie Lisy – jedno z zawiadomienia DIOZ dotyczące zaniedbań wobec kucyka, drugie – po zawiadomieniu o jego kradzieży.
Na ubiegłotygodniowej, burzliwej konferencji przed siedzibą Starostwa Powiatowego w Wałbrzychu, zwołanej przez Rutkowskiego, pojawili się przedstawiciele DIOZ i osoby, które twierdzą, że Inspektorat bezprawnie odebrał im zwierzę. Była też Sylwestra Wawrzyniak i jej siostra, która odczytała oświadczenie: „Jak DIOZ mógł w środku nocy wejść na teren czyjejś posesji, ukraść starego, schorowanego kuca, naszą Lisę? Lisa była świeżo po korekcji kopyt, była pod stałą opieką weterynaryjną. Została na siłę wciągnięta i przewieziona w nieznane miejsce”. DIOZ zapowiedział pozew przeciwko Rutkowskiemu – za mówienie o „kradzieży” konia. Za zniesławienie będzie chciał 500 tys. zł zadośćuczynienia. I twierdzi, że ma trzy niezależne opinie lekarzy weterynarii potwierdzających zły stan kucyka (zwierzę jest już po operacji). Z kolei przewodniczący rady powiatowej Dolnośląskiej Izby Rolniczej zapowiedział interwencję w sprawie ustawy o ochronie zwierząt – nie zgadzając się z zapisami umożliwiającymi odbieranie właścicielom tych zaniedbanych. Jakiś czas temu prace w podobnym duchu prowadził Jarosław Sachajko (kukizowiec głosujący z PiS). Zaprosił nawet do Sejmu osoby skazane za znęcanie się nad zwierzętami. W roli ekspertów. (KK)