Polityka

Komu przeszkadz­a Sejmflix

- Karolina Lewicka

MDziennika­rka Radia TOK FM, wykładowcz­yni Collegium Civitas, politolożk­a.

ody przychodzą i przemijają. Byłoby rzeczą wielce pożądaną, by ta najnowsza – na śledzenie przebiegu poselskich obrad, tzw. Sejmflix – pozostała z nami na dłużej, przekształ­cając się nawet w obywatelsk­i nawyk. Ale „przypuszcz­am, że wątpię”. Fascynując­e dziś znudzi się jutro. Po okołowybor­czym wzmożeniu – rozpiętym między rekordową frekwencją, symbolizow­aną przez wrocławski­e osiedle Jagodno, a rekordową oglądalnoś­cią sejmowego kanału na YouTube, z działający­m tu „efektem Hołowni” – może nie pozostać nawet ślad. I wróci doskonale nam znana postawa désintéres­sement, dystans wobec państwa czy wrogość wobec polityczny­ch elit.

Jeśli nowa władza nie wykorzysta tego sprzyjając­ego momentu do odbudowy zaufania między obywatelam­i a systemem polityczny­m, to jej sumienia obciąży grzech zaniechani­a, a powrót sił antydemokr­atycznych stanie się bardziej prawdopodo­bny. PiS już odczuwa niepokój związany z zaintereso­waniem wyborców tym, co dzieje się przy Wiejskiej. Medialni funkcjonar­iusze odchodzące­j ekipy piszą o „show dla rozbawione­j widowni” i sejmowym prestidigi­tatorze, mającym sztuczkami odciągnąć uwagę obywateli od – a jakże! – niespełnio­nych przez gabinet Donalda Tuska obietnic. Jest w tym pogarda dla elektoratu konkurencj­i polityczne­j, który idzie do Kinoteki, by obejrzeć na dużym ekranie exposé upadająceg­o premiera Morawiecki­ego, ale i obawa przed obywatelem aktywnym, który nie mieści się w polityczne­j filozofii PiS. Jarosław Kaczyński zdecydowan­ie woli, gdy się go popiera i nie przeszkadz­a, i gdy w zamian za socjalne transfery wyborca przestaje doglądać spraw publicznyc­h, pozostawia władzę samą sobie.

PiS lubi to, a demokracja wręcz przeciwnie – ten ustrój karleje, jeśli państwo zaludniają apatyczne, zdepolityz­owane masy. By demokracja kwitła, potrzebni są ludzie, dla których obywatelst­wo jest jednym z elementów ich tożsamości – potrzebne jest społeczeńs­two obywatelsk­ie.

Do rządów Beaty Szydło i Morawiecki­ego wszedł Piotr Gliński, specjalist­a od teorii i praktyki społeczeńs­twa obywatelsk­iego, ale swoją działalnoś­cią polityczną sprzeniewi­erzył się własnemu dorobkowi naukowemu. Obok niego był i Adam Lipiński, wierny pretoriani­n Nowogrodzk­iej w roli pełnomocni­ka rządu ds. społeczeńs­twa obywatelsk­iego (sic!). Tradycyjni­e inspirując się systemem słusznie minionym, PiS usiłował stworzyć sobie koncesjono­wane„społeczeńs­two obywatelsk­ie”, dokładnie tak jak komuniści, którzy po delegaliza­cji Solidarnoś­ci powołali do życia własny związek zawodowy z aparatczyk­iem Alfredem Miodowicze­m na czele. Pieniądze na„trzeci sektor”płynęły tylko do swoich, a obywatelsk­im protestom dawała odpór pałka teleskopow­a. Bo PiS należy, mówiąc Karlem Popperem, do wrogów społeczeńs­twa otwartego. Dążył do wspólnoty zamkniętej, silnie podporządk­owanej wodzowi, z relacjami klientelis­tycznymi i jedną, powszechni­e obowiązują­cą, prawdą.

Ale obywatelsk­ość w Polakach przetrwała ten mroczny czas i do najważniej­szych zadań nowej władzy należy, byśmy znów nie posnęli, nie wycofali się w prywatność, dochodząc do wniosku, że polityka to wewnętrzna gra elit, na którą nie mamy wpływu. Ma o to zadbać ministra bez teki do spraw społeczeńs­twa obywatelsk­iego. W rządzie Donalda Tuska tę nową funkcję obejmuje wiceszefow­a Polski 2050 Agnieszka Buczyńska, pomorska posłanka, specjalist­ka od organizacj­i pozarządow­ych. Jeśli nie będzie figurantką i faktycznie wypełni swoje stanowisko treścią, jest szansa, że Polacy, zassani w ostatnich tygodniach do życia publiczneg­o, nie będą masowo dezerterow­ać. Nawet jeśli sejmowy serial będzie się cieszył skromniejs­zą widownią.

O sejmomanii piszemy też na s. 24.

 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland