O kzialkcahsłtoodpnnoi
Jak wyglądałby dobry, przyjazny świat dla kobiet, uwzględniający specyficzne potrzeby tej płci oraz psychospołeczne zagrożenia spowodowane przemocą, mniejszym dostępem do usług i często znikomym komfortem korzystania z przestrzeni wspólnych? Kawałki takich utopii oglądamy w globalnych serwisach o architekturze i wzornictwie.
Choćby ascetyczny kompleks budynków o zgeometryzowanych bryłach osadzonych na rozległym patio, opracowany przez hinduskie studio PPBA w miasteczku Loni. Zbudowany z lokalnie pozyskiwanego bazaltu, położony w dziczy pełni rolę hostelu dla kobiet w kryzysie bezdomności. 35-osobowa kadra w doświetlonych salach stwarzających warunki do reintegracji i terapii zajmuje się także aktywowaniem lokalnych wspólnot. Ale wymiar społecznej reintegracji jest tylko jednym z kilku istotnych. Projekt uwzględnia kwestie zrównoważonego rozwoju, niskiej emisyjności i przejmowania przez użytkowniczki odpowiedzialności za najbliższe środowisko życia. Największym wyzwaniem w tworzeniu logistyki wielofunkcyjnego ośrodka była kwestia zbierania i przetrzymywania wody w suchym regionie tego cierpiącego na chroniczne deficyty kraju. Ponieważ budynki znajdują się na zboczu, kontenery z wodą pitną można było umieścić również pod ziemią, natomiast deszczówka spadająca z dachu specjalnymi kanałami wędruje do urządzeń destylujących. Zaś w kuchni zastosowano biogaz pozyskiwany z materiału roślinnego.
Inny feministyczny, a zarazem inkluzywny projekt przywodzący na myśl utopie i XX-wieczne wizje awangardystów, to japoński dom dla seniorek usytuowany w otoczeniu lasu w prefekturze Shizuoka w regionie nazywanym Japońską Riwierą. Zrealizowany w duchu ekofuturyzmu kompleks domków dla japońskich emerytek, wzniesiony z drewna i betonu, poza jadalnią, wspólną sypialnią, pokojem dla gości mieści basen w kształcie spirali, podjazd dla wózka inwalidzkiego oraz osobny budynek, w którym przygotowuje się pożywienie dla potrzebujących seniorów.
Pogląd, że dizajn nie jest „genderowo neutralny”, już dawno wyszedł z niszy krytycznej myśli. Na długiej liście nierówności pozostaje choćby kwestia programowania temperatury w pomieszczeniach biurowych: średnią temperaturę, przyjazną pracy, określono wedle męskiej średniej – w latach 60., gdy typowym użytkownikiem biura był biały mężczyzna o masie ciała 70 kg, i taka średnia pozostała do dziś. Tymczasem kobiecy metabolizm jest wolniejszy od męskiego i podczas gdy oni ściągają krawaty i rozpinają koszule, one kulą się z zimna i sięgają po swetry. Męskie standardy obowiązują przy projektowaniu wojskowych mundurów, kombinezonów i skafandrów na wyprawy kosmiczne NASA, większości uniformów do badań laboratoryjnych. Kobietom nie tylko jest w nich niewygodnie, ale chodzi też o to, że niedostosowane rozmiary tej odzieży mogą stwarzać zagrożenie. Wedle wielkości męskich dłoni i palców określa się długość i szerokość smartfona, w wyniku czego kobiety prędzej swoje urządzenie upuszczą na ziemię i uszkodzą.
Podobne wnioski na podstawie pokrewnych zagadnień tematycznych snuje w książce – eseju, reportażu, biografii i analizie naukowej – Kanadyjka Leslie Kern pracująca jako adiunkta na Uniwersytecie Mount Allinson. „Podrzędna pozycja kobiet wymuszana jest nie tylko przez rozdzielenie »sfery publicznej« i »sfery domowej«, lecz także przez realną, materialną geografię wykluczenia. Władza i przywileje mężczyzn bazują na ograniczaniu kobietom mobilności i dostępu do różnych przestrzeni. Jeden z moich ulubionych cytatów feministycznej geografki Jane Darke brzmi: »Każda osada stanowi zapis stosunków panujących w społeczeństwie, które ją stworzyło (…). Nasze miasta to patriarchat wyryty w kamieniu, cegle, szkle i betonie« – czytamy w książce Kern, która – przez zaprzeczenie – nosi tytuł „Miasto dla kobiet”.
Sama autorka przyznaje, że stwierdzenie takie może tchnąć banałem. Ale potwierdzonym faktami. Nawet przepisy dotyczące ochrony przed działaniem wiatru są dostosowane do osób o „przeciętnej posturze”, odpowiadającej wzrostowi białego, zdrowego, w pełni sprawnego mężczyzny w średnim wieku. n