Kreml zabija Nawalnego
Aleksiej Nawalny, najważniejszy i heroiczny przeciwnik Putina w Rosji, nie żyje. Śmierć więźnia politycznego poruszyła świat.
Zaczęło się od lakonicznego komunikatu Federalnej Służby Penitencjarnej. „16 lutego 2024 r. w kolonii karnej numer 3 osadzony Aleksiej Nawalny po odbyciu spaceru poczuł się źle i stracił przytomność. (…) Lekarze pogotowia ratunkowego potwierdzili śmierć skazanego”. Ta kolonia karna, nazwana Wilkiem Polarnym, znajduje się w osadzie Charp, 60 km na północ od kręgu polarnego. Kiedyś była częścią Gułagu.
Zdaniem Władimira Osieczkina, który od lat zajmuje się prawami osadzonych w rosyjskich więzieniach, mentalność strażników nie zmieniła się od tamtych czasów: – Oni imprezują w rocznicę powstania NKWD. Na ścianach gabinetów naczalstwa wiszą portrety Feliksa Dzierżyńskiego
– opowiadał w rozmowie z POLITYKĄ. Propagandowe media rosyjskie zaczęły kolportować informacje, że przyczyną śmierci mógł być zator. „Zator (jeśli w ogóle był) to konsekwencja 27 z rzędu pobytów Nawalnego w karcerze. Był on poddawany dręczeniu i torturom przez trzy lata” – napisał na gorąco Dmitrij Muratow, naczelny „Nowej Gazety”, laureat Pokojowej Nagrody Nobla. „To Putin jest odpowiedzialny za jego śmierć” – oświadczył prezydent USA Joe Biden. Także inni najważniejsi przywódcy państw demokratycznych mówili o żalu i oburzeniu, a w wielu miejscach na świecie odbywały się demonstracje, by uczcić pamięć więźnia.
Do wstrząsającej sceny doszło na Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa. Do liderów państw Zachodu przemówiła Julia Nawalna, która przed chwilą dowiedziała się o śmierci męża:„Jeśli to prawda, chcę, żeby Putin, jego otoczenie, jego przyjaciele i jego rząd wiedzieli, że poniosą odpowiedzialność” – mówiła, z trudem powstrzymując łzy.
Figurant. Kreml bał się reakcji na śmierć Nawalnego. Regionalne państwowe media dostały rozkaz, by nie wychodzić poza oficjalne komunikaty. Niewielkie spontaniczne demonstracje były rozganiane, ich uczestnicy trafiali na dołek (zatrzymano w sumie ponad 400 osób). Władze wyższych uczelni organizowały dodatkowe zajęcia dla studentów – by wybić im z głowy pomysły wychodzenia na ulice. Rektor Uralskiego Uniwersytetu Medycznego w okólniku podkreślał, że Nawalny to„przede wszystkim przestępca”.
Formalnie rektor miał rację – opozycjonista był sądzony i skazywany za pospolite przestępstwa: obrazę weterana wojennego, obrazę sądu, rozkradanie datków wpłacanych na jego fundację czy stworzenie organizacji ekstremistycznej. Zapadały wyroki wieloletniego więzienia o zaostrzonym rygorze (ostatni to 19 lat). Było jasne, że sądy działają na rozkaz Kremla. Władimir Putin szczerze nienawidził Nawalnego. Unikał nawet wymawiania jego nazwiska. Gdy już musiał go wspomnieć, mówił „osoba” albo „figurant”.
47-letni prawnik był groźny. Potrafił porwać tłumy. Był odważny i bezkompromisowy. I miał do polityki talent. Skomplikowaną rzeczywistość był w stanie opisać w prostych hasłach, które łatwo zmienić w internetowy mem:„Rządząca Jedna Rosja? Partia żuli i złodziei”. Albo:„Główny rosyjski problem? Państwo zmieniło się w mafię”.
Nie przejmował się tym, że w oficjalnych mediach był zapis na jego nazwisko. Omijał go, korzystając z mediów społecznościowych. Jego Fundacja Walki z Korupcją robiła filmy na temat majątku polityków rządzących Rosją. Pokazywała jachty, helikoptery, rezydencje. Nawalny zabrał Rosjan nawet na wycieczkę do prywatnego pałacu Władimira Putina, gdzie wszystko ociekało złotem, a szczotka do czyszczenia toalet kosztowała wielokrotność przeciętnej emerytury. Filmy zamieszczane w internecie oglądały dziesiątki milionów Rosjan. Na demonstracjach niesiono kukły Putina w carskiej koronie i ze szczotką toaletową zamiast berła. Kreml sugerował nawet, że Nawalny to kłamca, a pałac należy do biznesmena Arkadija Rotenberga. Po Moskwie zaczął krążyć dowcip: „Mąż zastaje żonę z kochankiem: »To nie mój kochanek, tylko Rotenberga!«”.
Polityk. Zaczynał polityczną karierę w demokratycznej partii Jabłoko. Potem uczestniczył w marszach nacjonalistów i próbował zakładać partię narodową. Wypominano mu także, że jednoznacznie nie potępił wojny z Gruzją i aneksji Krymu. Jednak najważniejszą częścią opozycyjnej działalności Nawalnego był sprzeciw wobec autorytarnej władzy, żądanie wolnych wyborów, demaskowanie złodziejstwa. Tym zapisał się w rosyjskiej polityce.
W 2013 r. w głosowaniu na mera Moskwy zajął drugie miejsce (za kandydatem Kremla), osiągając 27-proc. poparcie. Do wyborów prezydenckich Putin go już nie dopuścił. Dał za to zielone światło do ścigania konkurenta. Zatrzymania, aresztowania i głodówki liczono na tuziny. Potem były próby zamachu – w 2017 r. oblano mu twarz środkiem chemicznym. W 2020 r. otruto go używanym już wcześniej przez rosyjskie służby nowiczokiem. W stanie śpiączki, specjalnym samolotem i w szczelnej kapsule, wyleciał z Omska do kliniki w Berlinie, dzięki czemu udało się go odratować.
Więzień. Zdecydował się wrócić do Moskwy, choć wiedział, że czeka go więzienie. Protesty jego zwolenników zostały brutalnie stłumione. Od tamtej pory jego życie toczyło się między salami sądowymi, aresztami i kolejnymi koloniami karnymi. Władimir Miłow, współpracownik Nawalnego, tak w rozmowie z POLITYKĄ opisywał warunki w jednym z więzień: –„We wspólnej sali mieszka kilkadziesiąt osób. W nocy co godzinę Nawalny jest budzony. Gdy odmówiono mu badania przez niezależnego lekarza, ogłosił głodówkę. Natychmiast w sali pojawiła się kuchenka, na której osadzeni zaczęli gotować rosół. Niech wącha zapach obiadku!”.
Władimir Putin śmierci Nawalnego nie skomentował. Jest zajęty czyszczeniem przedpola przed wyborami prezydenckimi. Nie ma ochoty słuchać krytyki za wojnę, jaką rozpętał w Ukrainie. Dlatego wyeliminowano kandydaturę Borysa Nadieżdina, który sprzeciwiał się agresji (Centralna Komisja Wyborcza zakwestionowała część podpisów poparcia). Wcześniej podobny los spotkał Jekaterinę Duncową. Zostało jeszcze trzech niegroźnych konkurentów. Wybory Putina na kolejną, piątą już kadencję odbędą się w połowie marca.