Tabu zależności
Coś, co jest najmocniejszym spoiwem między ludźmi, stanowi zarazem źródło poczucia bezpieczeństwa i największego zagrożenia.
Teza o końcu miłości może wydawać się wątpliwa, kontrowersyjna i prowokacyjna, jednak w kontekście niedawno obchodzonych walentynek – co najmniej godna uwagi. Wiele osób świadomie odwraca się od udziału w walentynkowych (i innych popularnych) rytuałach, żeby oddzielić doświadczanie uczuć od sposobu, w jaki są eksploatowane przez współczesną kulturę i rynek. Wiadomo przecież, że pragnienie ideału prowokuje poszukiwanie, które z istoty jest wciąż odnawialne, bo niemożliwe do zaspokojenia. Skutkiem ubocznym są frustracja i niezadowolenie – konsekwencje iluzji, że już było się blisko spełnienia, ale się go niestety nie osiągnęło. Dlatego właśnie obietnica miłości idealnej jest permanentnie ponawiana przez kolejne aplikacje randkowe i inne kulturowe oferty. Dlatego też można podejmować ciągłe próby, spotykać kolejne osoby
Cveta Dimitrova
– ukończyła filozofię na UW i Studium Psychoterapii w Laboratorium Psychoedukacji. Założycielka ośrodka „Znaczenia. Psychoterapia”, współautorka podkastu „Nasze wewnętrzne konflikty” w TOK FM. i zamiast rozwiewać swoje wątpliwości, mnożyć je tylko w nieskończoność.
Kilka lat temu Slavoj Žižek mówił w wywiadzie udzielonym Paulinie Reiter, że miłość jest formą przymusu i konieczności, czymś, co powoduje, że stajemy się „bezwolni”, w co upadamy (z ang. to fall in love), a nie czymś, co „racjonalnie” wybieramy. Oznaczałoby to, że miłość to forma zależności. A zależność to przecież jedno z największych dzisiejszych tabu, zaprzeczenie wolności, uzależnienie. Grozi poczuciem wykorzystania lub wykorzystywaniem, narcystycznym konsumowaniem bez realnego połączenia. Wówczas zależność to zniewolenie.
Ten wątek eksploatuje też słynna izraelska socjolożka Eva Illouz, która od lat bada, jak język uczuć sprzężony jest ze współczesnym kapitalizmem. Kilka lat temu obwieściła „koniec miłości”, tak właśnie tytułując jedną ze swoich książek. Miłość, wyjaśniała, uwolniona z pewnych zasad, form czy rytuałów, będąca czystą wolnością, zamienia się w przymus wyboru. Z czegoś takiego można się wywikłać, jedynie odmawiając utraty kontroli.
Jeśli – jak to się dzieje na przykład w aplikacjach randkowych – możemy z lekkością i „bez zobowiązań” wybierać, konsumować, używać, wyrzucać, to niepostrzeżenie sami stajemy się produktem, którego można się pozbyć, gdy upłynie jego termin ważności. Kto jest wówczas wolny i kto to kontroluje? Przy prędkości, z jaką rozpleniają się zjawiska, które mają dziś już swoje popularne w mainstreamie nazwy (jak ghosting, breadcrumbing czy zombieing) – odczarowanie miłości, czyli jej negacja, staje się drogą wyjścia. Nie ma przywiązania, nie ma ryzyka zranienia.
Czy można kochać w sposób wolny, wolny od wszelkich struktur i ram? Illouz, wprowadzając pojęcie unloving (niekochanie), pokazuje, że od tak pojętej wolności niedaleko jest do emocjonalnej pustyni. Tam, gdzie miłość staje się warunkiem absolutnego szczęścia, staje się też największym ryzykiem. Wówczas jej unikanie jest próbą odzyskiwania poczucia bezpieczeństwa. Jeśli naprawdę uwierzymy, że w miłości tkwi klucz do spełnienia, samostanowienia, doświadczenia wolności i bezpieczeństwa jednocześnie – a takie dziś snujemy o tym fantazje – to unloving, wycofanie miłości, odsunięcia zależności, chroni przed katastrofą. Nieważne, czy polega to na ciągłych zmianach relacji, czy też na decyzji o ich unikaniu.
Tymczasem więź leży u podstaw zdrowia psychicznego. To pogląd uznawany powszechnie, we wszystkich terapeutycznych szkołach. Praca nad więzią to nieodłączna składowa każdej psychoterapii. Można by więc powiedzieć, że w gabinecie dzieje się z nami coś z perspektywy współczesnej kultury wręcz rewolucyjnego. Uznajemy własną potrzebę kochania i bycia kochanymi, a jednocześnie rozumiemy, że nie istnieją skuteczne zabezpieczenia przed utratą. I że te dwie okoliczności wcale nie muszą się wykluczać.
To paradoks w najczystszej postaci: coś, co jest najmocniejszym spoiwem między ludźmi, stanowi dla nich zarazem źródło poczucia bezpieczeństwa i największego zagrożenia. Jakkolwiek byśmy się starali, tego dwoistego, paradoksalnego charakteru miłości nic nie jest w stanie zniwelować. n