Do diabła z plastikiem
Próbujemy wyrugować plastik z życia codziennego, ograniczając zużycie jednorazowych opakowań czy butelek po wodzie. Teraz pod lupę – ze szkła i metalu – poszły ubrania.
Poliester, nylon, akryl – plastik używany przez przemysł modowy niejedno ma imię, które ujawniają metki przyczepione do naszych ubrań czy akcesoriów. Czasem sukienki czy spodnie uszyte są z mieszanki tych materiałów, czasem zawierają też inny dodatek, jak zrobiony z celulozy drzewnej rayon, wiskozę czy modal. Sztuczne, tanie i łatwe w obróbce materiały, które się nie gniotą, dobrze leżą na sylwetce, zapewniają swobodę ruchów lub brak szwów w bieliźnie, są sztandarowym tworzywem fast fashion i zarazem powodem, dla którego moda jest jednym z produkujących najwięcej nienadających się do recyklingu odpadków i śmieci. W sieciówkach trudno znaleźć ubrania zrobione z naturalnych materiałów, większość tych, które je zawierają, i tak jest sprytnie oznaczona jako „z dodatkiem wełny”, czyli zawiera przede wszystkim plastik.
Jako że walczymy z usuwaniem jednorazowości z naszego życia, przyszedł czas na przyjrzenie się pod tym kątem także ubraniom. I to bardzo dokładnie.
Jak informuje „The Guardian”, sztuczne tworzywa są przemycane często w niezauważalny sposób, warto więc analizować każdy element ciucha. Większość podszewek płaszczy czy marynarek tylko udaje jedwab, zwykle to jednak poliester lub nylon. Spodnie mogą być np. zrobione z bawełny lub wełny, ale szwy już nie – nici najczęściej jednak są pochodzenia plastikowego. Kieszenie? Czy to przypadkiem nie jest nylon? A cekiny, sztuczne diamenciki? To też dziś elementy podejrzane. Podobnie jak guziki albo nawet suwaki, które zwykle były zrobione z metalu. Na cenzurowanym znalazła się też tak zwana ekologiczna skóra, czyli po prostu czysty poliester. Czujność środowiskową, jak widać, trzeba zachować
do ostatniego włókna.
Problem z noszeniem sztucznych materiałów – nawet tych najlepszej jakości, oddychających, zrobionych częściowo z recyklingu – polega nie tylko na tym, że korporacje i ich klienci dorzucają się do ogólnego zaśmiecania Ziemi. Jak z kolei informuje choćby zakupowy serwis dziennika „The New York Times”, czyli „The Wirecutter”, podczas prania tych wszystkich sztucznych piękności do ścieków, a więc koniec końców do naszych rzek i oceanów, nawet do powietrza, uwalniane są miliony cząstek mikroplastiku. Wcześniej dyskusja o ich szkodliwym wpływie dotyczyła przede wszystkim przemysłu kosmetycznego – mikroplastik był w składzie past do zębów czy szamponów. Obecnie wiemy, że przemysł modowy odpowiada za emisję ponad 35 proc. tych szkodliwych cząsteczek rocznie wysyłanych do środowiska naturalnego. Marki modowe i sieciówki podejmują działania, aby używać więcej materiałów z recyklingu, ale tutaj dobrze sprawdzić, co jest napisane drobnym drukiem i czy aby tkanina z odzysku nie stanowi ułamka rozpływającego się w nowym sztucznym ciuchu.
Co można w tej sprawie zrobić, jeśli nie chcemy dołączyć do ruchu bezpraniowego (o czym pisaliśmy w POLITYCE 30/23) i zanim dołączymy do ruchu bezzakupowego czy też ruchu kupujących tylko ubrania z naturalnych włókien? „The Wirecutter” zachęca do zakupu specjalnych filtrów do pralek, które wychwytują nawet 90 proc. cząsteczek mikroplastiku z prania. To na ten moment jedyna, chociaż wciąż badana i ulepszana metoda, bo jak należy przypomnieć, gdy raz niewidoczny dla oka plastikowy fragmencik slipek czy sukieneczki w kropeczki trafi do środowiska, zostaje w nim na zawsze. Naukowcy wciąż analizują szkodliwy wpływ wdychanych lub połykanych z wodą bąbelków mikroplastiku na zwierzęta i ludzi. Być może niedługo filmowcy podniosą temat z zatruwanej ziemi i zrobią horror science fiction o bohaterach zamieniających się w plastikowe lalki.
Jules Lennon z proekologicznej fundacji Ellen MacArthur mówi tak: „Musimy fundamentalnie zmienić sposób projektowania, produkcji i używania ubrań. Do tego kluczowa będzie ekonomia cyrkularna”. Czyli w skrócie: branie ubrań z drugiej ręki. Kiedyś noszenie sukienek po starszej siostrze i kurtek po starszym bracie było szczytem obciachu, dziś jest krzykiem ekologicznej mody. n