polityka i obyczaje
Na naszych oczach rodzi się
nowa Unia, która nie ma nic wspólnego z instytucją, do której Polska przystępowała 20 lat temu, do złudzenia zaś przypomina Związek Sowiecki, przed którym uciekaliśmy – Paweł Lisicki, „Do Rzeczy”.
Wprawicowym piśmie „Arcana” prof. Andrzej Nowak opublikował skierowany do Jarosława Kaczyńskiego list „Głos starego wyborcy z myślą o młodszych”, w którym oskarża go (albo po prostu informuje), że nie sprostał on „wielkiej odpowiedzialności, którą sam na siebie przyjął”. W związku z tym profesor zaapelował do prezesa: „W roku 2024 ośmielam się jednak powiedzieć to raz jeszcze, dobitniej: potrzebna jest zmiana w sztafecie pokoleń budujących Polskę lub, jak teraz, zmuszonych znów walczyć z wielkimi zagrożeniami dla samego jej bytu”. „W opinii Andrzeja Nowaka do tej roli nadają się np. Przemysław Czarnek i Patryk Jaki” – pisze gazeta.pl. Patryk Jaki, który nawet nie jest z PiS, miałby zastąpić Kaczyńskiego? Czy można upokorzyć prezesa bardziej?
Kataryna nie oszczędza prawicy („Plus Minus”): „Nienawiść do Niemców kolejny raz okazała się na polskiej prawicy silniejsza niż strach przed Rosją, dlatego tak trudno jej w wypowiedzi [o NATO] Trumpa usłyszeć śmiertelnie dla nas groźną gotowość amerykańskiego prezydenta do pozostawiania samym sobie europejskich członków NATO w przypadku rosyjskiej agresji. (…) Niestety, specjaliści od tropienia rosyjskich wpływów nawet tam, gdzie ich nie ma, uparli się nie dostrzegać ich tam, gdzie są aż nadto widoczne i nawet zostały dobrze udokumentowane w raportach amerykańskiej komisji senackiej badającej ingerencję Putina w poprzednie wygrane przez Donalda Trumpa wybory”. „Sieci” już ogłosiły, że trzeba „pomóc Trumpowi”.
Europoseł Dominik Tarczyński popisuje się analizą geopolityczną („Sieci”): „Donald Trump to bezpieczeństwo i pokój dla świata. Za jego rządów nie rozpoczęła się żadna nowa wojna, a różne imperia zła, w tym te zagrażające Polsce, czuły jego siłę i determinację, wolały nie ryzykować konfliktu. (…) za jego prezydentury Rosja trzymała się z daleka od Ukrainy. To polityk, któremu zależy na pokoju, ale umie bronić swoich sojuszników”. Putina?
Wrozmowie z „Tygodnikiem Solidarność” prof. Antoni Dudek zauważa: „Prezes Jarosław Kaczyński po wyborach ewidentnie się pogubił, nie może przyjąć do wiadomości tego, co się stało, i próbuje zaklinać rzeczywistość. (…) Największy problem polega na tym, że PiS nie jest w stanie prowadzić kampanii samorządowej, bo prezes w kółko powtarza hasła, które przytaczał w kampanii parlamentarnej. (…) samorząd jest jednak od czego innego niż polityka bezpieczeństwa narodowego. Tymczasem prezes (…) ciągle powtarza, że Tusk jest zły, Polska ginie i podobne hasła”. Zawiesił się i nikt nie wie, jak go zresetować.
Opana Jarosława martwi się też Tomasz Jastrun („Przegląd”): „Prezes, co niegodne prezesa, wdaje się w sprzeczki z ludźmi, wyzywa ich od gnojów i gówniarzy, zgubił kulturę osobistą. To, jak łatwo teraz traci panowanie nad sobą, jak odszczekuje się, gdy ktokolwiek na niego warknie, ukazuje, w jakim szczekliwym jest stanie”. Stracił panowanie nad panowaniem.
Piotr Semka przypomina w „Do Rzeczy”: „Na Kaczyńskim wielkie wrażenie zrobiły książki Legutki i Krasnodębskiego analizujące zjawisko przemiany tradycyjnego liberalizmu w coraz bardziej represyjną ideologię politycznej urawniłowki. Krążyły opowieści o wielogodzinnych debatach Kaczyńskiego z Legutką czy Krasnodębskim, gdzie przy degustowaniu dobrych win lider PiS prowadził wyszukane intelektualne dysputy”. Teraz interlokutorem będzie Dominik Tarczyński.
Doniesienia z innego świata, czyli Michał Karnowski pisze wstępniak do „Sieci” pt. „Naród błaga o przyszłość”: „Lista zagrożonych spraw jest długa. Wszystko, co obóz premiera Jarosława Kaczyńskiego wypracował, zaplanował, rozpędził, ma wszak iść pod nóż”. Za to w „Sejmie otwarcie się plotkuje, że wszystko to tylko teatr – podobno jednak z Niemcami hamowanie dogadane, załatwione, opłacone. Bo przecież to szybki rozwój naszego państwa, w wielu obszarach wykraczający poza marzenia, sprawił, że zafundowano nam tu, nad Wisłą, coś w rodzaju kolorowej rewolucji i obalono najlepszy rząd ostatnich trzech dekad”. Insynuacja – stara broń prezesa w rękach młodego arywisty.
Co knują w Pałacu Prezydenckim, pisze w „Newsweeku” Andrzej Stankiewicz: „Prezydent i jego główny strateg Mastalerek bardzo mocno grają na nowe rozdanie w PiS z Morawieckim na czele. Panowie kryją się z tym sojuszem, ale dla ich planów wysłania Kaczyńskiego do Sulejówka najbliższy rok – do wyborów prezydenckich – będzie kluczowy. (…) Na razie Duda nie stara się o poparcie rządu w szukaniu zagranicznej posady po zakończeniu prezydentury. A to znaczy, że poważnie bierze pod uwagę pozostanie w polskiej polityce”. Tylko czy jego biorą poważnie.
Michał Ogórek skomentował zmiany („Angora”): „Z listy lektur szkolnych ma zniknąć »W pustyni i puszczy« Henryka Sienkiewicza. Nie pomogła mu obecność w rządzie jego prawnuka jako ministra kultury, a raczej zaszkodziła: tytuł może zostać odebrany jako nadmiernie surowa charakterystyka działań Sienkiewicza w radiu i telewizji”.