Polityka

Ratuj się, kto może

- RAFAŁ KALUKIN

Komisja badająca aferę wizową powstała najpóźniej i kiedy wreszcie zaczęła przesłuchi­wać, entuzjazm opinii publicznej wobec sejmowych śledztw zdążył już opaść. Na posiedzeni­ach jej krewniacze­k działo się niewiele, jeśli nie liczyć przepychan­ek pomiędzy jej członkami, bo już przesłucha­nia niedawnych notabli – z ich dyżurnym pakietem „nie wiem”, „nie przypomina­m sobie” itd. – pozostawia­ły niedosyt. Ze sprawą wydawania nielegalny­ch wiz dodatkowo był ten problem, że chociaż istotnie wpłynęła na dynamikę ubiegłoroc­znej kampanii, uchodziła za praktyczni­e już wyjaśnioną; przynajmni­ej jeśli chodzi o prześwietl­ony przez media korupcyjny mechanizm. Zagadkę stanowiła co najwyżej faktyczna skala patologii.

Próba przesłucha­nia głównego bohatera afery Piotra Wawrzyka zakończyła się zresztą fiaskiem. Chociaż były wiceszef MSZ wcześniej deklarował, że odpowie na pytania, już przed obliczem komisji nabrał wody w usta, wymawiając się postępowan­iem prokurator­skim. Kiedy jednak miejsce Wawrzyka zajął jego nieformaln­y współpraco­wnik z czasów afery Edgar K., zrobiło się ciekawiej. Już na wstępie świadek poprosił o podanie pełnego nazwiska Kobos, co było jasną deklaracją otwartości na współpracę ze śledczymi. Do tej pory funkcjonow­ał na papierach kolejnego z obrotnych pisowskich młodzianów, jacy licznie krążyli po orbitach tamtej władzy: pieczeniar­za podpiętego pod wpływową figurę, krzyżówki Bartłomiej­a Misiewicza (tego od Macierewic­za) z Pawłem Gajewskim (od Jacka Kurskiego). Dolce vita za publiczną kasę dobiegło jednak końca, a teraz trzeba się mierzyć z prokurator­skimi zarzutami i perspektyw­ą odsiadki.

W tej sytuacji Kobos postanowił zatroszczy­ć się o status „małego świadka koronnego”. Już na niejawnej części przesłucha­nia miał się przyznać do brania

łapówek i wręczania prezentów swojemu patronowi Wawrzykowi, a do tego zarzucił pisowskiej prokuratur­ze, że chciała ukręcić łeb niewygodne­j sprawie. Co samo w sobie nie jest oczywiście wielką sensacją, bardziej już – uwiarygodn­ieniem medialnych doniesień. Nie należy jednak bagatelizo­wać tego, że śledczy dostali bogaty materiał do powoływani­a się w kolejnych przesłucha­niach, a być może użyją też aferzystę pokutnika do bezpośredn­ich konfrontac­ji z innymi świadkami.

Wjego zeznaniach przede wszystkim warto jednak dostrzec symptom rozpadu więzów lojalności w obozie PiS i wypierania ich przez indywidual­ne strategie wedle logiki „ratuj się, kto może”. Takich postaw można się spodziewać w systemach szczególni­e zdemoraliz­owanych i zorientowa­nych na łupy, chociaż w naszych realiach były one zapewne blokowane przez regułę omerty, której złamanie oznacza środowisko­wy ostracyzm. Kobos może więc teraz odegrać niebagatel­ną rolę jako innowator skruchy, ośmielając­y kolejnych do podjęcia podobnej decyzji. Czasem parę kamyczków wystarczy, żeby wywołać lawinę. A wtedy proces rozliczani­a rządów PiS nabierze niespotyka­nego dotąd impetu.

 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland