Statywy pod mikrofon
Każdy dyktator ma swojego pożytecznego idiotę. Widzowie TVP z czasów minionych pamiętają służalcze wywiady Michała Adamczyka i Danuty Holeckiej. Teraz cały świat poznał Tuckera Carlsona, którym Putin wytarł podłogę. Była gwiazda FOX, uznawana za wpływową postać wśród Republikanów, ponoć przez trzy lata pukała do bram Kremla. I nagle, mając milionowe zasięgi u Elona Muska na platformie X (d. Twitter), dostała zaproszenie do Rosji. Zapytany przez Lexa Fridmana, dlaczego nie zadał Putinowi trudnych pytań, Tucker stwierdził: „Miałem ich wiele, ale byłem po prostu ciekawy człowieka. Miałem pytać o śmierć Nawalnego? A może zabili go Ukraińcy lub Amerykanie?”.
Żyjemy w czasach, kiedy każdy może zrobić program o globalnym zasięgu, ale nie każdy powinien. Zanim Carlson przekroczył złote drzwi mordercy tysięcy Ukraińców, pojechał na spożywcze zakupy do Auchan w Moskwie i zachwycał się zaopatrzeniem, ceną chleba, wózkiem na monety… Jak nastolatek, który pierwszy raz odkrywa przyjemność z masturbacji. Powracający po latach do telewizji John Stewart rozjechał Tuckera w kilka minut, pokazując jego manipulację podstawami ekonomii. „Powtarzam się, Tucker, ale jesteś fiutem”, mówił Stewart.
Jest genialna scena otwierająca jeden z najlepszych filmów o roli dziennikarstwa, czyli „Informatora”. Al Pacino jako wydawca kultowego programu „60 minutes” szykuje rozmowę z przywódcą
Hezbollahu. Kiedy światła są już zapalone, kamery i mikrofony w zapisie, przed gościem siada legendarny dziennikarz Mike Wallace i wali prosto z mostu: „Jak się czujesz jako morderca?”. Ajatollah Fadlallah wpada w szał i zrywa rozmowę. Pomyślmy, czego zabrakło Tuckerowi, żeby zapytał równie czule Putina o jego terror? Dziennikarstwo jest o uczciwości, kontekście, szczerości. O niewygodzie gości.
Nie szukając daleko – nie widziałem zakłopotania polskiego prezydenta w rozmowie otwierającej nowy kanał na YouTube „Zero”. Marcin Mastalerek z Andrzejem Dudą mają wiele z infantylnej energii Tuckera Carlsona, idealnie dobrali sobie zsymetryzowanych rozmówców z kanału, który marzy, żeby być „kamieniem w bucie starych mediów”. Z całym szacunkiem, ale to raczej halucynacja niż wizja. W USA „The New York Times” ma 10 mln subskrybentów, a nowy szef CNN, który za tym sukcesem stoi, zapowiada teraz drastyczne zmiany w stylu sprzedaży newsów w telewizji. W tym samym czasie nad Wisłą, odbudowując publiczne media, gramolimy się z jakością z czasów VHS. Słyszę od kolegów, którzy weszli do Polskiego Radia i TVP, że nie ma czego zbierać po PiS. Jasne, ale kiedy świat nam medialnie odjechał, nie budujcie na zgasłych gwiazdach i zakurzonych formatach.
To pójście na skróty otwiera drogę do chwały kolejnym Carlsonom, którym X lub YouTube dają tuby do wykoślawiania świata. Świętej pamięci Larry King zapytał kiedyś zwolnioną z aresztu Paris Hilton, która prosto z więzienia przyjechała do niego do studia CNN: „Kim ty jesteś, że ludzie się tobą interesują?”. Była oburzona, jej ego załkało. Tucker był dla Kremla idealnym statywem pod mikrofon Putina: niegroźny idiota, który kupi wszystko. I rozniesie po zmęczonym wojną świecie bajkę o samotnym potomku Stalina.