Rodzinne sekrety 5/6
Megan Nolan, Zwykłe ludzkie ułomności, przeł. Katarzyna Makaruk, wyd. Filtry, Warszawa 2024, s. 272
Megan Nolan po swoim głośnym debiucie „Akty desperacji” urosła do rangi jednej z najważniejszych pisarek brytyjskich młodszego pokolenia. Teraz dostajemy „Zwykłe ludzkie ułomności” – powieść, która jest kameralnym portretem irlandzkiej rodziny w sytuacji ekstremalnej. Przypomina się w trakcie lektury zdanie Tołstoja o szczęśliwych rodzinach, które są do siebie podobne, i nieszczęśliwych, z których każda jest nieszczęśliwa na swój sposób. Jest rok 90. W małej miejscowości zamordowano dziewczynkę, a podejrzenia padają na Lucy. Zagadkę chce rozwikłać dziennikarz, który zabiera rodzinę Lucy do hotelu i po kolei przesłuchuje w nadziei na to, że odkryje jakieś rodzinne perwersje. Wszystkie poszlaki wskazują na małą Lucy, ale w kostiumie thrillera dostajemy powieść psychologiczną, która uważnie i subtelnie pokazuje przede wszystkim historię Carmel, matki Lucy. Co można zrobić z niechcianą ciążą? Wyprzeć ją ze świadomości, sprawić, żeby zniknęła. Tak robi Carmel, nastolatka, której zawalił się świat. To wyparcie obecności Lucy staje się jej sposobem życia. Można z tym żyć, ale – jak się okazuje – tylko do czasu. Nolan pokazuje, że tych rodzinnych zranień nie da się łatwo naprawić: „tego, co się zrobiło albo zaniedbało, nic nie wymaże, nawet miłość”. To ujmujące, że powieść Nolan, choć pełna empatii, nie daje łatwych pocieszeń.„Jesteśmy zwyczajną rodziną, zwyczajnie nieszczęśliwą, jak twoja” – mówi Carmel dziennikarzowi. Te rodzinne zranienia nie znikają, ale można z nimi żyć, kiedy się od nich nie ucieka.