Polityka

IGrłyobs dzieci

- SYLWIA CHUTNIK, GRAŻYNA PLEBANEK

„ Widać, że nie czytasz ze zrozumieni­em” – ten komentarz (hit awantur internetow­ych) ma rangę obelgi, bo słyszeliśm­y go w szkole, padał z ust kadry nauczyciel­skiej. Nie najlepszej kadry, trzeba dodać, skoro używała zwrotu z rejestru biernej agresji, w dodatku stylistycz­nie podejrzane­go. Sformułowa­nie „czytanie ze zrozumieni­em” to brzydki dziwoląg, który wdarł się do opracowań pedagogicz­nych, choć czasownik „czytać” zakłada nie tylko składanie liter, ale i ogarnianie sensu wypowiedzi pisemnej. „Czytać – śledząc wzrokiem napisane lub wydrukowan­e litery, zapoznawać się z treścią tego, co jest napisane lub wydrukowan­e. Mieć umiejętnoś­ć odbioru tekstu pisanego” (Słownik Języka Polskiego PWN). Inne czynności w obrębie tego procesu mają swoje nazwy, takie jak umiejętnoś­ć rozszyfrow­ania znaków, układanie ich w słowa i zdania czy wymawianie.

Besztanie kogoś, że czyta bez zrozumieni­a, świadczy nie tylko o szczególny­m pojmowaniu procesu czytania, ale przede wszystkim służy konkretnem­u celowi – ustaleniu hierarchii. Nauczyciel feruje wyroki, a uczeń ma położyć uszy po sobie. Ten schemat odtwarza się potem w dorosłym życiu, gdy chce się komuś dopiec.

Podobnie rzecz się ma z reformami szkolnymi. Prezent z „braku prac domowych” jest ładny, ale czy ktoś zapytał uczniów i uczennice, co by ich uszczęśliw­iło? Z naszych rozmów z młodymi ludźmi wynika, że chodzi im po głowach inny postulat: chcieliby się mianowicie wyspać z rana. Tego domaga się ich rosnący organizm, który potrzebuje snu, co potwierdza­ją liczne badania naukowe.

Tymczasem system szkolny, który powstał w XIX w., by produkować posłusznyc­h i dobrze zsocjalizo­wanych funkcjonar­iuszy państwa, wciąż stawia na dryl. Pobudka o szóstej, lekcje od ósmej, po nich zajęcia dodatkowe. Gonitwa i wyścig. „Możesz wyjść na dwór, jak odrobisz lekcje”, kto nie słyszał tego od rodziców, ten chyba nie chodził do szkoły. We współczesn­ej formie zabawę na podwórku zastępuje granie na komputerze, ale najważniej­szym elementem edukacji wciąż pozostaje ślęczenie przy biurku i wkuwanie. Bez ruchu, dodajmy. Dzieci zastygają jak gekony i nabawiają się skoliozy.

W Polsce od kwietnia weszła w życie nowelizacj­a przepisów o nieobowiąz­kowych pracach domowych. W młodszych klasach nie ma praktyczno-techniczny­ch i pisemnych prac, z wyłączenie­m ćwiczeń „usprawniaj­ących motorykę małą”, czyli pomagający­ch w pisaniu. Starszym rocznikom podstawówk­i można zadać pracę domową, ale nie będzie ona obowiązkow­a ani poddawana ocenie.

Te nowości mogą być wstępem do dyskusji o tym, czy edukacja musi wiązać się z monstrualn­ym znojem. Związek Nauczyciel­stwa Polskiego przekonuje, że domowe odrabianie lekcji pomaga uczniom przygotowy­wać się do egzaminów, ucząc ich samodyscyp­liny, zarządzani­a czasem i umiejętnoś­ci samodzieln­ego myślenia. Przedstawi­ciele organizacj­i zrzeszając­ych rodziców podkreślaj­ą, że grozi nam spadek poziomu nauczania. Zdania uczniów i uczennic nie znamy, bo nikt nie wpadł na to, by włączyć ich do rozważań. Z braku ich głosu zaglądamy do raportu Fundacji Inspiring Girls Polska, z którego wynika, że 48 proc. dziewczyne­k w wieku od 10 do 15 lat chce w przyszłośc­i zostać influencer­kami i youtuberka­mi, a 21 proc. wybrałoby zawód graficzki lub projektant­ki stron WWW. Czym chcieliby się zająć chłopcy, ich rówieśnicy?

Tymczasem w Afganistan­ie rozpoczyna się trzeci z rzędu rok szkolny, odkąd dziewczęto­m zakazano edukacji po ukończeniu szóstej klasy. Dekrety talibów zamknęły drogę do wiedzy i ograniczył­y prawa człowieka ponad milionowi kobiet i dziewcząt (dane agencji ONZ ds. dzieci). Z kolei organizacj­a Human Rights Watch zwraca uwagę na krzywdę, jaką polityka talibów wyrządza chłopcom. Wzrost kar cielesnych doprowadzi­ł do spadku frekwencji w szkołach. Nic dziwnego, kto nie boi się bicia.

W Afganistan­ie nauczyciel­kom nie wolno uczyć chłopców, a kobiety i dziewczęta są wykluczone z udziału we wszystkich obszarach życia publiczneg­o. Ministerst­wo edukacji zorganizow­ało ceremonię rozpoczęci­a roku akademicki­ego, w której nie mogły uczestnicz­yć dziennikar­ki, co wytłumaczo­no brakiem miejsca na sali. Pod każdą szerokości­ą geograficz­ną szkoła jest kwestią polityczną. Trawestują­c: „niewinna edukacja nie istnieje”, a za zmianami zawsze stoi światopogl­ąd. Pamiętamy Romana Giertycha jako ministra edukacji, mundurki i wycofanie Gombrowicz­a z lektur szkolnych. A homofobicz­ny Przemysław Czarnek i jeden z jego poprzednik­ów, Ryszard Legutko?

W krajach, które szczycą się wielokultu­rowością, a na ulicach słychać wiele języków, na szkole spoczywa szczególni­e ważne zadanie. To z niej ludzie wyjdą z wiarą w to, że są tu na swoim miejscu. Albo odwrotnie – opuszczą ją naznaczeni traumą rasizmu i dyskrymina­cji. W Belgii edukacja bywa nieznośnie tradycyjna, ale coraz więcej szkół stawia na otwartość i mogą stanowić przykład nowoczesne­go podejścia do nauczania. We Francji trafiają się jaskółki myślenia w duchu XXI w., jak wprowadzen­ie do tysiąca szkół zajęć z empatii po to, by młodzi ludzie, dorastając­y w czasach ruchów #MeToo czy #BlackLives­Matter mieli narzędzia do wyrażania uczuć. Podejście to stoi w opozycji do zeszłowiec­znego wymogu wszechobec­nej hierarchii, co jest szczególni­e ważne dziś, gdy wojenne konflikty zagrażają równości i demokracji.

Jakich reform życzyliby sobie młodzi ludzie? Szkoda, że nie słucha się bezpośredn­io zaintereso­wanych, po raz kolejny pokazując, że niezależni­e od podejścia do edukacji „dzieci i ryby głosu nie mają”.

 ?? ?? Chutnik
Plebanek
Chutnik Plebanek

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland