Czy Polska cofnie Niemcy w rozwoju
Jarosław Kaczyński ostrzega, że polskie szkolnictwo pod rządami obecnej władzy będzie kształciło parobków dla bogatych Niemiec, tymczasem czytam, że bycie parobkiem u Niemca przestaje być opłacalne. Coraz trudniej wyżyć Polakom za Odrą z prostych prac, np. sprzątania. „Dzisiaj Polka nie ma tam czego szukać” – gorzko wyznaje onetowi.pl pani Marlena, która sprzątała w Niemczech przez 15 lat, ale zrezygnowała, bo „życie podrożało, a konkurencja jest taka, że nie da się zarobić jak kiedyś”. Podczas gdy praca w Niemczech opłaca się Polakom coraz mniej, Niemcom różne rzeczy opłacają się w Polsce coraz bardziej. W tych dniach Berlin ogłosił, że planowany przez rząd PiS Centralny Port Komunikacyjny, jeśli zostanie zrealizowany, będzie się opłacał i Niemcom, i całej UE. To informacja szalenie niepokojąca, w końcu CPK nie miał być zbudowany po to, żeby był dla Niemców opłacalny; rząd PiS zapewniał, że CPK powstaje po to, żeby Niemcy na nim stracili i żeby ich pozycja osłabła, a ich przemysł lotniczy się załamał.
Audyty w sprawie CPK oraz audyty badające wiarygodność tych audytów trwają, ale powiem jasno: nie wiem, czy Polskę stać na rozwój polegający na ładowaniu miliardów euro w coś, co się będzie Niemcom opłacało. Może trzeba się zastanowić, czy w takiej sytuacji Polska powinna się w ogóle rozwijać? Wiele osób uważa, że rozwój Polski, który jest opłacalny dla Niemiec, które już i tak są bardzo rozwinięte, jest bez sensu, bo w ten sposób nigdy nie prześcigniemy Niemców w rozwoju, co od lat obiecuje prezes Kaczyński.
Obóz Zjednoczonej Prawicy stoi na stanowisku, że skuteczniejszy w osłabianiu Niemiec jest rozwój oparty na nieinwestowaniu. Jak wiadomo, twardą politykę osłabiania Niemiec poprzez taki rozwój prowadziły rządy PiS, które przez osiem lat zapowiadały np. powstanie CPK, a nie doprowadziły nawet do wbicia pierwszej łopaty przez prezesa Kaczyńskiego. Dla Niemiec, które dzisiaj otwarcie przyznają, że
CPK by się im opłacał, musiało to być bolesnym ciosem.
Innym celnym uderzeniem w Niemcy było niewyprodukowanie zapowiadanego przez premiera Morawieckiego miliona polskich aut elektrycznych. Zamiast stawiać na budowę fabryki takich aut
(a także opłacalnego dla Niemiec CPK), rząd Morawieckiego postawił na przekop Mierzei Wiślanej.
Jego zaletą jest to, że nie opłaca się on nikomu, także Niemcom i Rosji, i z tego powodu jest bardzo
bezpieczny dla Polski.