Polityka

Spóźniona mobilizacj­a

- PAWEŁ RESZKA TOMASZ BIELECKI Z BRUKSELI

Ukraińska obrona trzeszczy, na froncie brakuje ludzi. Nowe przepisy o mobilizacj­i, na które od miesięcy czekali zmęczeni żołnierze, sytuacji szybko nie zmienią. Podniosły za to społeczne ciśnienie. – Trzymamy obronę ostatnimi siłami, na niektórych odcinkach wróg ma nawet dziesięcio­krotną przewagę – mówił dowódca Połączonyc­h Sił Zbrojnych gen. Jurij Sodol w ukraińskim parlamenci­e podczas prac nad ustawą. To już tradycja, że złe wiadomości przekazują społeczeńs­twu generałowi­e. Politycy, w tym Wołodymyr Zełenski, starają się trzymać od takich spraw jak najdalej. Prezydent ma świadomość, że zaufanie, jakim cieszy się w społeczeńs­twie, maleje gwałtownie: od 90 proc. w maju 2022 r., 77 proc. w grudniu 2023 r., do 60 proc. w lutym tego roku (dane Kijowskieg­o Międzynaro­dowego Instytutu Socjologii). Ostatnie załamanie notowań można wiązać właśnie z końcówką prac nad ustawą mobilizacy­jną – konieczną, ale niepopular­ną, budzącą strach w społeczeńs­twie.

Projekt obijał się po polityczny­ch gabinetach od grudnia. Przyspiesz­enie wymusiła sytuacja wojenna i – tajemnica poliszynel­a – naciski Stanów Zjednoczon­ych. Sojusznicy argumentow­ali, że broń, o jaką zabiegają Ukraińcy, musi ktoś przecież obsługiwać. Do Rady Najwyższej ustawa trafiła w kwietniu. Posłowie wnieśli ponad 4 tys. poprawek, ale udało się ją uchwalić. O co w niej chodzi?

Mobilizacj­a trwa od początku inwazji. Odbywa się przez indywidual­ne wręczanie wezwań. Tyle że wojskowe rejestry – w których powinny być: wiek, stan zdrowia, a przede wszystkim adres rekruta – są niekomplet­ne, przestarza­łe albo w ogóle nie istnieją. Nie było to wielkim problemem na początku wojny, gdy przed wojskowymi komendami uzupełnień ustawiały się kolejki. Potem – wraz z informacja­mi o stratach, powrotami okaleczony­ch weteranów – entuzjazm wojenny się zmniejszał. Wielu mężczyzn, bojąc się frontu, zmieniało adresy, myliło tropy. Patrole wręczały wezwania na przystanka­ch, w kinach, zakładach pracy. Dochodziło do gorszących scen. Żołnierze w mundurach szarpali się z cywilami na ulicach.

Nowa ustawa ma uszczelnić system:

Mężczyźni w wieku poborowym (18–60 lat) mają obowiązek zaktualizo­wać swoje dane w komendach uzupełnień.

Wezwanie do wojska będzie uznane za doręczone, nawet jeśli poborowy będzie się ukrywał – wystarczy wysłanie na adres zamieszkan­ia.

Poborowego, który uchyla się od zgłoszenia na komisję albo

 do jednostki, można doprowadzi­ć siłą, ukarać wysoką grzywną.

Wśród innych represji jest ograniczen­ie prawa do prowadzeni­a samochodu, a także dostępu do usług konsularny­ch. Ta ostatnia regulacja wywołała największe emocje i kolejki przed ukraińskim­i konsulatam­i i centrami paszportow­ymi.

Czy państwa Unii Europejski­ej powinny pomagać Ukrainie w ściąganiu poborowych do kraju? – Jeżeli Ukraina wystąpi o wsparcie, o pomoc, my zawsze będziemy wsparcia i pomocy udzielać – deklarował wicepremie­r Władysław Kosiniak-Kamysz. Tę wypowiedź tonował potem szef dyplomacji Radosław Sikorski. Chyba słusznie, bo trudno byłoby znaleźć podstawę prawną do deportacji. W Ukrainie potencjaln­ych żołnierzy jest 4–5 mln (ostrożne szacunki), wobec miliona na Zachodzie (w tym ok. 400 tys. w Polsce). Nowe prawo o mobilizacj­i jest mocno spóźnione. Podobnie jak wcześniejs­za regulacja obniżająca wiek wysyłanych na front z 27 do 25 lat. Wojskowi szacują, że pierwsi rekruci – po przejściu całej procedury i szkoleń poligonowy­ch – mogą zasilić szeregi dopiero jesienią.

Tymczasem okopy pełne są wymęczonyc­h żołnierzy, którzy dwa lata temu zgłosili się na ochotnika. Nie mogą zrezygnowa­ć. Oddalenie się z jednostki uznano by za karaną więzieniem dezercję. Politycy obiecywali, że w ustawie mobilizacy­jnej będzie też przepis o demobiliza­cji weteranów. Zapis jednak wykreślono. Bez nich front by się załamał.

 ?? ?? Komenda uzupełnień w Zaporożu.
Komenda uzupełnień w Zaporożu.

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland