Aw sercu ciagle Maj
Rdzenni mieszkańcy Gwatemali i meksykańskiego stanu Chiapas udowadniają, że najnowsze trendy mogą być odbiciem prastarych obyczajów.
Zperspektywy Europy, gdzie stroje regionalne zachowały się raczej jako relikt, wyciągany z szafy tylko od święta, żywa tradycja majańskich tkanin może przyprawiać o zawrót głowy. Ich bogactwo jest odbiciem różnorodności kulturowej i etnicznej ziem Majów, a zdarza się, że określone połączenie kolorów, motywów i techniki zdobienia występuje tylko w jednej, niedużej miejscowości. W Gwatemali spodnie w wiśniowo-białe pasy noszą wyłącznie mężczyźni z Todos Santos Cuchumatán, motyw ptaków upodobali sobie zaś mieszkańcy Santiago Atitlán. Kobiety z tej miejscowości owijają też wokół głowy wielometrowe taśmy, tworzące coś na kształt grubego ronda kapelusza. Po drugiej stronie jeziora Atitlán, w Santa Catarina Palopó, królują aksamitne zawoje, a w sąsiednim San Antonio Palopó Majanki wplatają we włosy wąskie tkane tasiemki.
Najważniejszym znakiem rozpoznawczym jest jednak zestaw kolorów i wzorów na luźnej bluzce zwanej huipilem i będącej stałym elementem majańskiego stroju – w precyzyjny sposób wskazuje on pochodzenie danej kobiety. A dla niej jest symbolem regionalnej i majańskiej tożsamości. – Strój łączy mnie z babcią, z mamą, siostrami, sąsiadkami, wszystkimi majańskimi kobietami – mówi Angelina Aspuac, liderka
Julia Zabrodzka
– fotografka i autorka tekstów o miejscach, smakach i ludziach. Od dwóch lat jako wolontariuszka wyprowadza psy w warszawskim schronisku Na Paluchu. gwatemalskiego Narodowego Ruchu Tkaczek. – Jest jak druga skóra – podkreśla.
W tkaninę wpisana jest też pamięć pokoleń i majańska wizja świata. – Spójrz na ten wzór: niby prościutki, pionowa kreseczka i kółko. Ale kółko to słońce, a kreseczka – księżyc. A to otwiera przed nami wiele najróżniejszych opowieści – Angelina wskazuje na swój huipil i dodaje, że znaczenie symboli poznała dzięki wiekowej sąsiadce. W meksykańskim stanie Chiapas przetrwały huipile, które przypominają te z prekolumbijskich steli. Szczególnie dobrze widać to w San Andrés Larrainzar i w Magdalenas, gdzie głównym motywem jest romb – według amerykańskiego antropologa Waltera Morrisa symbolizujący wszechświat. Gdzie indziej króluje zygzak, czyli uproszczone przedstawienie Pierzastego Węża – boga z panteonu wielu kultur prekolumbijskiej Ameryki. Prekolumbijskie pochodzenie ma też sama technika tkania na przewiązywanych w pasie krosnach, stosowana po dziś dzień.
Pradawne korzenie wielu majańskich strojów nie oznaczają, że ubiór ten się nie zmienia. Mieszkańcy San Juan Chamula w stanie Chiapas pokochali przywiezioną przez Hiszpanów wełnę i uczynili z niej swój znak rozpoznawczy. Kobiety noszą tu ciężkie czarne spódnice z długim włosiem, a mężczyźni – długie kaftany z tego samego materiału. Co ciekawe, mniej więcej do 2000 r. chamulanki nosiły też wełniane narzutki, ale potem porzuciły je na rzecz fabrycznych, kusych swetrów, które zawsze sprawiają wrażenie za małych.
Wpobliskim Zinacantán rządzą zaś kwiaty. Zestaw kobiecy – huipil, spódnica i narzutka – jest nimi pokryty niemal w całości. U mężczyzn kwiaty pojawiają się zaś na wiązanym pod pachami luźnym poncho, zarzuconym zwykle na koszulę i dżinsy. Róże, chryzantemy, goździki czy lilie nie są motywem przypadkowym – to dzięki ich uprawie w drugiej połowie XX w. miejscowość się wzbogaciła. A jeszcze w latach 70. tradycyjne tkaniny z Zinacantán pozbawione były deseni z wyjątkiem delikatnego prążka! Hafty pojawiły się dopiero na przełomie lat 80. i 90., z początku nieśmiało zdobiąc brzegi materiału, by w kolejnej dekadzie zalać niemal cały strój orgią kontrastowych kolorów, dostępnych dzięki syntetycznym niciom. Około 2000 r. do miasteczka przywieziono pierwsze maszyny do haftowania, co otworzyło przed rękodzielniczkami świat nowych możliwości.
Pojawiły się również wyraziste trendy kolorystyczne. W modzie był już niebieski, który wkrótce ustąpił szafirom, te zaś niewiele później oddały pole fioletom i purpurom. A co teraz jest na topie? Najlepiej sprawdzić to na niedzielnym targu, gdzie nie wypada pokazać się w huipilu z zeszłego sezonu. Te można co najwyżej zaoferować niezorientowanym w trendach turystom. Udowadniając przy okazji, że trendsetting nie jest zjawiskiem zarezerwowanym dla paryskich pokazów mody czy amerykańskich celebrytek. n