Jedwabiste lody karmelowe
Konsystencja kokosa, gęsta i odpowiednio tłusta, nadaje się idealnie jako podstawa wegańskich lodów.
Przepisów na wegańskie lody jest sporo, ale nawet najprostsze i najpopularniejsze, jak te z mrożonymi bananami jako bazą, mogą się znudzić. W tradycyjnych lodach za konsystencję i kremowość odpowiada śmietana, w wegańskich lodach domowych rozwiązań jest kilka. Świetną i popularną alternatywą dla śmietany zwierzęcej jest śmietanka kokosowa (coconut cream). Kokos idealnie nadaje się do lodów, gdyż jest gęsty i odpowiednio tłusty. Im więcej kokosa w mleczku, tym lepiej.
W przepisach na wegańskie lody można też znaleźć namoczone, a następnie zmielone na pastę orzechy nerkowca. Tutaj również trafiłam na prostą alternatywę w postaci gotowego masła orzechowego. To właśnie te dwa składniki, kokos i masło orzechowe, zainspirowały mnie do przygotowania kolejnej prostej receptury.
By lody były idealne, trzeba pamiętać o kilku elementach. Najważniejsza jest odpowiednia kremowość. Przyjemną masę uzyskuje się dzięki maszynce do lodów, która zdecydowanie ułatwia i skraca czas przygotowania masy lodowej, jednak jest to gadżet, którego zapewne większość z nas nie ma. Zamiast niej sprawdzi się także dobry blender kielichowy o wysokiej mocy. Czyli najlepiej taki, który radzi sobie nawet z lodem.
Zblendowana na szybkich obrotach masa z kremu kokosowego i masła orzechowego wychodzi jedwabista i napowietrzona. Tak przygotowana dobrze się mrozi, przemieniając w puchową lodową chmurkę.
Do podstawowej bazy kokosowo-orzechowej można dodać zblendowane owoce, ulubiony dżem, a nawet kawałki ulubionych ciastek.
Alicja Rokicka – autorka bloga Wegan Nerd i książek kulinarnych, entuzjastka słonecznej
Italii i smaków śródziemnomorskich w wersji roślinnej. Z wykształcenia graficzka.
Ja postawiłam na ulubiony słony karmel. Przygotowanie idealnego karmelu nie jest prostą sprawą i wymaga doświadczenia. Dużym ułatwieniem będzie powolne rozpuszczanie cukru z dodatkiem wody.
Domowe lody to dobry pomysł dla tych osób, które z ostrożnością sprawdzają etykiety produktów spożywczych i zależy im na prostych i krótkich składach. I choć dostęp do wegańskich lodów i sorbetów jest coraz większy, umiejętność samodzielnego przygotowania ulubionych smaków to moim zdaniem jedna z najprzyjemniejszych supermocy, jakie możemy posiąść. n
Przygotuj rondel i trzymaj go na małej temperaturze. Wsyp cukier. Wlej wodę i nie mieszaj. Poczekaj, aż ciecz zacznie się powoli gotować i uzyska pożądaną ciemną karmelową barwę. Może to trwać ok. 20 min. Ściągnij garnek z palnika. Dodaj śmietanę. Uważaj! Może trochę strzelać. Wymieszaj i połóż z powrotem na kuchence. Mieszaj ok. 1 min. Znowu ściągnij garnek na bok. Dodaj margarynę i sól. Wymieszaj, aż uzyskasz gładką konsystencję.
Dwie puszki z kremem kokosowym lub mlekiem przechowuj w lodówce. Przygotuj blender kielichowy. Włóż do kielicha zwartą zawartość obu puszek ze śmietanką kokosową, masło orzechowe i syrop. Wanilię przekrój na pół i nożykiem wydłub nasionka. Blenduj je około minuty, aż uzyskasz jednolitą gęstą masę. Jeśli masz maszynkę do lodów, wlej do niej masę i postępuj według instrukcji.
Spróbuj i ewentualnie dosłodź. Przygotuj foremkę. Najlepiej sprawdzi się plastikowa lub z silikonu. Jeśli używasz metalowej foremki, wyściel ją dodatkowymi paskami papieru do pieczenia.
Przelej połowę masy do foremki. Porcjuj 4 łyżki karmelu w kilku miejscach tak, by zrobił się marmurkowy wzór. Zalej resztką masy lodowej. Od góry znowu rozprowadź karmel. Orzechy przesiekaj i posyp od góry. Górę przykryj kawałkiem papieru do pieczenia lub folią spożywczą tak, by niemal dotykała masy lodowej. Zostaw w lodówce na 4–8 godz. A najlepiej na całą noc, czyli ok. 8–12 godz. Po wyciągnięciu z lodówki porcjuj i polewaj resztką karmelu.
Składniki i przygotowanie:
Lody
2 puszki śmietany kokosowej
4 łyżki syropu z agawy lub innego słodzika 1 laska wanilii
200 g dowolnego masła orzechowego
(np. z nerkowców, migdałowego itp.) garść migdałów domowy słony karmel (ok. ½ szklanki)
Słony karmel
1,5 szklanki cukru
0,5 szklanki wody
4 łyżki śmietanki roślinnej
5 łyżek roślinnego masła lub oleju kokosowego 1 łyżeczka soli morskiej
Tobiasz Bocheński, odpowiadając w „Plusie Minusie” na pytanie, co robi w PiS, zapewnia: „Tu jest moje miejsce. Nigdy nie zostałem zmuszony do zrobienia czegoś, co łamałoby moje sumienie. Prawo i Sprawiedliwość jest o wiele bardziej pluralistyczną partią, niż się wielu wydaje, nawet jeśli czytelnicy mi nie uwierzą”. Raczej nie uwierzą, a próbką jakości wspomnianego sumienia jest uwaga z dalszej części wywiadu: „Gdyby to ode mnie zależało, wybrałbym [jako kandydata na prezydenta] Mariusza Błaszczaka, ale to nie ja decyduję”. Na szczęście.
Na prośbę „Sieci” poseł PiS Kacper Płażyński wylicza powody utraty władzy przez tę partię: „Źle przygotowany przekaz kampanijny: Tusk odmieniany przez wszystkie przypadki, także w mediach publicznych. To był kolosalny błąd (…). Błędem było też skupienie się na polityce godnościowej bez wskazania, że jest ona środkiem do stania się liderem regionu i kontynentu (…). W relacjach z Unią Europejską też za dużo było mówienia »nie« dla jakichkolwiek zmian bez podkreślania, że mamy własny, pozytywny pomysł na Unię. (…) Za późno reagowano na niektóre oczywiste przykłady nepotyzmu i braku kompetencji”. Karnowski broni PiS: „Każda władza na to choruje, na dodatek większość cały czas była krucha, pole do przykładowego ukarania tego czy tamtego bardzo wąskie”. Po prostu się nie dało.
W„Rzeczpospolitej” Michał Płociński, odnosząc się do sporu o granice tolerancji, przypomina biblijną przypowieść o źdźble i belce w oku: „Mam poważne wątpliwości, czy ludzie o liberalnych poglądach, uważający siebie za supertolerancyjnych, w ogóle dopuszczają myśl, że sami też mogą dyskryminować, hejtować, być mocno uprzedzonymi. A dobrze by było, żebyśmy wszyscy potrafili też czasem zastanowić się nad sobą i swoimi uprzedzeniami, a nie ciągle szukali nietolerancji tylko u innych”. To łatwiejsze.
W„Do Rzeczy” Jan Fiedorczuk pisze: „Ostatecznie mało kto mógł być zadowolony z prac podkomisji [Macierewicza], a audytu z ośmiu lat jej działalności zaczęły domagać się rodziny smoleńskie, w tym te powiązane ze środowiskiem PiS – Magdalena Merta, Małgorzata Wassermann czy Jadwiga Gosiewska. Zresztą sprawa podkomisji, która skompromitowała śledztwo, to tylko jeden z wielu punktów świadczących o tym, że PiS przez lata wodził Polaków za nos w sprawie Smoleńska. (…) zamiast rzetelnego śledztwa i wskazania konkretnych zaniedbań polskich władz wolano zainwestować całą energię w skrajną wersję o zmowie Tuska z Putinem”. Wreszcie coś do rzeczy w „Do Rzeczy”.
Do grona felietonistów „Tygodnika Solidarność” dołączył Jan Wróbel i postanowił zacząć od samozaorania siebie jako poważnego publicysty poprzez użycie typowego dla komunistycznej propagandy chwytu z nazwiskami: „Nic tak nie podważa władztwa kolejnych Michników, Balcerowiczów, Kaczyńskich, Tusków i Kurskich jak swobodne wykraczanie ze swoich, za przeproszeniem, baniek”. Jako nauczyciel historii Wróbel podsumowuje: „Dzieje wiele uczą – uczą, o ile człowiek w ogóle chce się uczyć”. Autozachęta?
Orlen od postkomuny był takim śmierdzącym gównem. Tak się złożyło, że poprzez swoją pracowitość i uczciwość wobec Polski ruszyłem to śmierdzące gówno i dziś mam te podziękowania, które mam – Daniel Obajtek w kanale „Dla pieniędzy” na YouTube.
WNRobert Walenciak w lewicowym „Przeglądzie” o klęsce wyborczej lewicy pisze bez znieczulenia: „Problemem dzisiejszej lewicy nie jest elektorat – bo on istnieje. Ba! Nawet rośnie. Nie są pieniądze – bo ustawa o partiach politycznych je gwarantuje. Nie jest brak programu (…). Problemem polskiej lewicy są liderzy, którym brakuje ochoty, talentu i wiedzy, by kierować średniej wielkości partią. Którzy ją pchają w dół i na dodatek nie potrafią znaleźć kontaktu z wyborcami. Tak bowiem w Polsce jest, że scena polityczna stanowi arenę walk samców alfa”. Nie mają czasu na walkę o elektorat.
„Newsweeku” nękany za czasów Ziobry sędzia Waldemar Żurek zapowiada: „Będę walczył o uczciwe rozliczenia. Nie domagam się dla krzywdzonych przez system Ziobry nagrody za styropian. Ale domagam się, aby dostrzeżono kompetencje tych, którzy wykazali się silnym charakterem, oparli reżimowi, bo często są to ludzie mądrzy i mający świetną znajomość prawa. Ci zaś, którzy czynnie wspierali reżim, niszcząc konstytucję i czerpiąc z tego korzyści (…), muszą być rozliczeni ku przestrodze”. Męczennicy wiary w prezesa.
ie sposób w tej rubryce pominąć informacji o balandze na terenie Sejmu („Tygodnik Powszechny”): „»O Grzegorz Braun, o Grzegorz Braun, kto zgasić świece tak będzie umiał«: grupa rozweselonych posłów zaśpiewała podczas głośnej imprezy w hotelu sejmowym przeróbkę dawnego przeboju zespołu Myslovitz. Imprezy głośnej w sensie ścisłym: »Mieszkańcy ulicy Frascati, Wiejskiej dzwonią na policję, że nie da się spać, bo ktoś wyje w hotelu poselskim« – potwierdził rewelacje tabloidów marszałek Hołownia”. Organizator imprezy poseł Mejza wyjaśniał: „W Sejmie RP przywracamy wieloletnie tradycje (…) wspólnego, chóralnego śpiewania polskich patriotycznych piosenek”. No przecież.