Polski wtorek na antypodach
Hurkacz, Majchrzak, Linette i Świątek wystąpią 2. dnia turnieju. Dziś rano obronę tytułów zaczynają Federer i Wozniacki.
Wielka kumulacja – tak można podsumować początek Australian Open 2019 w wykonaniu reprezentantów Polski. Wszyscy wystąpią we wtorek, co w naszej strefie czasowej oznacza spotkania rozgrywane od godz. 1 w nocy. Pierwszy do boju ruszy Kamil Majchrzak, który na Margaret Court Arena zmierzy się z 9. na liście ATP Kei Nishikorim. Piotrkowianin wyjdzie na kort bez żadnych zobowiązań. Wszystko, co wyrwie będącemu w wysokiej formie Azjacie (kilka dni temu triumfował w Brisbane), zostanie uznane za sukces. Jeśli będzie to set – super. Jeśli dwa – jeszcze lepiej. Jeśli cały mecz, co w tej chwili wydaje się scenariuszem z gatunku science-fiction, moglibyśmy liczyć na „bitwę przyjaciół” z Hubertem Hurkaczem. Wrocławianin równolegle na placu nr 19 powalczy z Ivo Karloviciem i ma większe szanse na sukces. Starcie z blisko 40-letnim Chorwatem będzie bardziej testem na koncentrację niż sprawdzianem dla ciała. Wiadomo, że mierzący 211 cm weteran z Bałkanów zasypie Polaka gradem asów. Wymiany będą krótkie, szans na przełamania będzie niewiele, a wszystko sprowadzi się do tego, by wtedy, gdy nadarzą się nieliczne okazje, zaatakować i ukąsić returnem. Kluczowe, jak w przypadku wielu pojedynków z „doktorem Ivo”, mogą się okazać tie-breaki. W Cincinnati Hurkacz wygrał oba i teraz zrobi wszystko, by powtórzyć ten sukces. Z różnym nastawieniem w turnieju kobiet wystąpią Magda
Linette i Iga Świątek. Poznanianka broni punktów za trzecią rundę z 2018 roku i w blasku fleszy na Rod Laver Arena około godz. 11 spróbuje stawić opór mistrzyni US Open Naomi Osace. Na pewno będzie jej towarzyszył stres, bo porażka może oznaczać spadek w rankingu. Jak na skrzydłach zacznie z kolei Iga Świątek, która wylosowała Rumunkę Anę Bogdan (mecz około 7 rano na dziewiętnastce), a potem mogłaby się zmierzyć z nieobliczalną (częściej w złym tego słowa znaczeniu) Camilą Giorgi. Gdyby młodzieżowa mistrzyni Wimbledonu w seniorskim debiucie wielkoszlemowym miałaby układać sobie drabinkę, pewnie sama nie zrobiłaby tego inaczej. Szlem w Melbourne w poniedziałek zaczną ubiegłoroczni mistrzowie: Caroline Wozniacki (z Alison Van Uytvanck) oraz Roger Federer (z Dienisem Istominem). Szwajcarowi zarzucano w ostatnim sezonie, że jest na szczyt „wciągany za uszy” przez organizatorów. Zawsze grał wieczorem, gdy nie dokuczał już upał. Tym razem faworytem jest jednak nie on, a Novak Djoković.