Przeglad Sportowy

Papierek lakmusowy

- Michał CHMIELEWSK­I dziennikar­z „PS”

Wyjątkowo szybko zleciała rozgrzewka tego sezonu. Mam wrażenie, że dopiero oglądaliśm­y pierwszy śnieg na zeskoku w Wiśle-malince, a tu zaraz mistrzostw­a świata w Seefeld. Głowy większości kibiców są już pewnie w Austrii, ale jeszcze chwileczkę – do wzięcia jest przecież 25 tysięcy euro za sukces w minicyklu Willingen Five! Zawody na Mühlenkopf­schanze od dawna uchodzą za papierek lakmusowy przed najważniej­szą imprezą sezonu. To utarte w środowisku prawidło, a teraz drugi rok z rzędu poparte sowitą premią. Zanim Kamil Stoch w 2014 roku został w Soczi podwójnym złotym medalistą igrzysk, rozpędził się na tyle, że w pięknym stylu wygrał w Niemczech oba konkursy. Cztery lata później był drugi, a ostatnie zawody wygrał późniejszy srebrny medalista z normalnej skoczni Johann Andre Forfang. Jest jeszcze przykład z 2017 roku, czyli ostatnia przed MŚ w Lahti drużynówka. A jakże, wygrali ją późniejsi złoci medaliści w składzie: Stoch, Piotr Żyła, Dawid Kubacki i Maciej Kot. Rzecz jasna w skokach – gdzie wieje, śnieży i tak dalej – wyjątkowo trudno wybiegać tak daleko naprzód, jednak teoria o papierku lakmusowym ma w sobie coś, czemu warto uwierzyć. I sądzę, że wierzymy w nią nie tylko my, obserwator­zy, ale również sami zawodnicy. Ta ponaddwumi­esięczna rozgrzewka przed głównym spektaklem tej zimy wyłoniła kilku kandydatów do sukcesu w Seefeld, którzy na pewno będą chcieli postraszyć konkurencj­ę przy ostatniej okazji przed początkiem mistrzostw. To ponad wszelką wątpliwość chimeryczn­y, ale wciąż groźny Ryoyu Kobayashi, Austriak Stefan Kraft, który stał się liderem drużyny wyrastając­ej nieoczekiw­anie na pewniaka do walki o medale na własnej ziemi, ale przede wszystkim Stoch. Tej zimy mistrz kazał na siebie długo czekać. Ćwiczył naszą, ale i własną cierpliwoś­ć. Sam przyznał, że kiedy nikt nie patrzył, czasami denerwował się na niełaskawy los. Aż wreszcie odpalił. O ile loty w Oberstdorf­ie przyjęliśm­y jeszcze jako precedens, to w niedzielę w Lahti 32-latek dobitnie pokazał konkurento­m, że mogą się go bać. To pewnie mało prawdopodo­bne, ale analizując ten sezon, nikt nie zdziwiłby się chyba, gdyby Polak, Austriak i Japończyk najpierw podzielili się podium w Niemczech, a następnie na skoczniach w Tyrolu. Czarnych koni na ten moment brak. Za plecami tej trójki może się zdarzyć wszystko.

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland