Jak w Eurolidze
Wisła Canpack Kraków przegrała u siebie aż 73:93 z Cukurova Basketbol w 1/8 finału Europucharu kobiet, taki wynik w praktyce oznacza, że polska ekipa może zapomnieć o awansie do kolejnej rundy. Bo drużyna z Turcji raczej nie powinna stracić zaliczki w rozgrywanym za tydzień rewanżu na własnym boisku. Cukurova jest na to zbyt mocna. Biała Gwiazda nie ma ostatnio dobrej passy. Dwa dni temu po porażce z Arką Gdynia zwolniony został szkoleniowiec Krzysztof Szewczyk. Zastąpienie go Wojciechem Eljaszem-radzikowskim miało natchnąć koszykarki przed pucharowym spotkaniem. Energii wystarczyło krakowiankom na dwie kwarty. W połowie spotkania Wisła prowadziła 42:41, ale w trzeciej odsłonie wszystko się posypało. Po trzeciej kwarcie to rywalki miały już 9 punktów przewagi, a im bliżej było końca spotkania, tym krakowska ekipa radziła sobie słabiej. Oczywiście jednoznaczna ocena występu krakowianek jako nieudanego byłaby dla nich niesprawiedliwa. Rywalki z Turcji w tej edycji Eurocupu nie przegrały jeszcze meczu, a ich zespół budowany był z myślą o występach w Eurolidze, gdzie Cukurova nie dostała się po przegraniu dwumeczu z Nadieżdą Orenburg. Wisła przez ostatnie lata niemal etatowo grała w Eurolidze, ale w tej chwili nie jest to już zespół o odpowiednich do tego poziomu możliwościach.
TYMIN