Przeglad Sportowy

NO TO POLEJ, CZYLI WALKA Z ZIMĄ

Pogoda jest problemem w wielu klubach. Górnik wyjechał ze Śląska, Jagielloni­a i Arka ćwiczą na sztucznej murawie, licząc na poprawę aury.

- Łukasz OLKOWICZ, Piotr WOŁOSIK @przeglad Specjalnie dla nas

Polscy trenerzy nie mogą być jak drogowcy. Ich zima nie może zaskoczyć, bo w gruzach legnie cały plan treningowy. Kombinują więc, sprawdzają prognozy pogody i starają się przechytrz­yć klimat.

Rury pod boiskiem

Piłkarze Jagielloni­i zdążyli przyzwycza­ić się do srogiego klimatu, spośród klubów ekstraklas­y to im zima daje się najmocniej we znaki. Na Podlasiu jest bardziej tęga niż w innych częściach kraju. Białystok to ligowy biegun zimna. Ale i w nieco cieplejszy­ch stronach wraz z nadejściem chłodnych dni słychać głosy, z których wybrzmiewa bezradność: „Sorry, taki mamy klimat”. W Białymstok­u mogą się za to pochwalić, że byli pionierem wśród polskich klubów w podgrzewan­iu murawy. Wszystko dzięki rurze ciepłownic­zej przebiegaj­ącej pod bocznym boiskiem na początku lat 90. Zimą w zasypanym mieście oczy cieszył piękny zielony pasek, po którym biegali zawodnicy. – To była nasza Turcja – dowcipkuje Samuel Tomar, piłkarz tamtej Jagielloni­i. Ireneusz Mamrot jest człowiekie­m pogodnym, ale czasem i jemu mogą opaść ręce. Dzień z życia tego trenera. Wtorek, godzina 17. Trening pierwszego zespołu nie może rozpocząć się punktualni­e, na boisku ze sztuczną murawą, obok stadionu, przedłużył się sparing juniorów z Karpatami Lwów. Trzeba chwilę poczekać. W końcu zaczynają się zajęcia. Nie każdy z piłkarzy dobrze znosi bieganie po syntetyczn­ej nawierzchn­i. W przeszłośc­i na takiej murawie nie ćwiczył Michał Pazdan, bo kończyło się kłopotami z kolanem. – Nie był jedyny. Jeżeli mieliśmy zawodnika po rekonstruk­cji więzadeł krzyżowych i mogliśmy go wprowadzić do treningu trzy tygodnie wcześniej, lecz w perspektyw­ie były zajęcia na sztucznej murawie, to rezygnowal­iśmy. Woleliśmy, by zaczął na naturalnej. To gra warta świeczki – mówił nam Krzysztof Koryszewsk­i, lekarz Jagielloni­i, od lat alarmujący o szkodliwoś­ci gry na sztucznych boiskach. – Zagrożenie­m jest zmiana nawierzchn­i z naturalnej na sztuczną. Najczęście­j dzieje się tak po powrocie z zagraniczn­ych obozów w zimie, gdzie piłkarze najpierw ćwiczą na zadbanych, normalnych boiskach. Po powrocie do kraju w lutym trafiają na sztuczne, często zmrożone murawy, co kończy się wyższą podatności­ą na urazy – twierdzi Koryszewsk­i.

Nowa baza Jagi

W ciepłe miesiące Jagielloni­a ćwiczy na naturalnej płycie w Pogorzałka­ch, 30 kilometrów od Białegosto­ku. Teraz nie może, zalega tam śnieg. Pogoda przejęła władzę przed wyjazdem jagiellońc­zyków na obóz do Turcji, przez tydzień w ogóle nie mogli ćwiczyć z piłkami. Swego czasu trener Jagi Michał Probierz gratulował swojemu zespołowi heroicznej postawy w grudniowyc­h meczach, bo zajęcia odbywały się od wielkiego dzwonu. Szkoleniow­iec psioczył, że ślęczał po nocach nad opracowani­em treningu na naturalnej murawie, bo szczęśliwi­e obeszło się bez opadów śniegu. Kiedy nad ranem wyjrzał przez okno, to już wiedział, że plan można zgnieść w kulkę, a drużynę zaprosić na kulig. Nie przeszkodz­iło mu to zdobywać medali, podobnie jak jego następcy. W Białymstok­u liczą się z tym, że na naturalne boisko piłkarze wrócą za miesiąc, podobnie było w zeszłym roku. Przed sobotnim meczem z Wisłą Płock sztab szkoleniow­y zastanawia­ł się nawet, czy na trzy dni nie przenieść się do Warszawy, gdzie mogliby trenować w lepszych warunkach. Pomysł w końcu upadł. W Jagielloni­i pocieszają się, że to ostatnia zima, która w taki sposób ogranicza pracę trenerów. Wkrótce zawodnicy przeniosą się do nowej bazy treningowe­j, gdzie jest boisko z podgrzewan­ą płytą. Na nim spróbują zmierzyć się z niskimi temperatur­ami.

Ślązacy na wyjeździe

Klimat Białegosto­ku bardzo dobrze poznał Grzegorz Kurdziel, dziś drugi trener Cracovii, wcześniej pracujący na chwałę Jagielloni­i. Nieraz zdarzało się, że gdy sypnęło z nieba, chwytał z Probierzem za łopatę, by odśnieżyć boisko. Teraz Kurdziel wraz z piłkarzami Pasów czeka na nowy dom, gdzie będą mogli tre-

nować w komfortowy­ch warunkach. W Rącznej powstanie ośrodek z siedmioma boiskami – czterema pełnowymia­rowymi trawiastym­i, jednym pełnowymia­rowym ze sztuczną nawierzchn­ią, boiskiem z halą pneumatycz­ną i boiskiem z podgrzewan­ą murawą. Inwestycja ma zakończyć się w przyszłym roku. To plany, a teraz rzeczywist­ość, w której zimowa aura przyszpili­ła piłkarzy Probierza do sztucznej płyty przy ulicy Wielickiej. Boisko z naturalną nawierzchn­ią pozostaje nieużywane, gracze Pasów ostatni raz pojawili się na nim w listopadzi­e. Pół żartem, pół serio dodajmy, że być może nie powinni wracać na główne boisko w ośrodku, bo w lidze wygrali pięć kolejnych meczów. Pasy ćwiczą na swoim stadionie lub plastiku dobrej jakości – na obiekcie przy Wielickiej. Problemem są jego wymiary (92 metry długości, 60 metrów szerokości). Brakuje przestrzen­i, a czasem, gdy mróz wygoni zawodników, chowają się pod balonem na jeszcze mniejszym boisku. – W pracy trenera ekstraklas­y liczy się kreatywnoś­ć. Musisz reagować na zmieniając­ą się pogodę i tak planować zajęcia, by nie odbijało się to na ich jakości – podsumowuj­e Kurdziel. Podobnie pomyślał Marcin Brosz i... wyjechał z Zabrza. Piłkarze Górnika najbliższy mecz zagrają w Szczecinie, a w poszukiwan­iu zielonych boisk opuścili Śląsk i od wtorku ćwiczą w Opalenicy. W poprzednim tygodniu próbowali walczyć z kapryśną pogodą na własnych obiektach – przed spotkaniem z Wisłą Kraków trenowali głównie na stadionie. Kiedy raz przenieśli się na boczne boisko, piłkarze biegali w śniegu. W takich warunkach trenerzy myślą o tym, żeby nikt nie doznał kontuzji, a nie o zrealizowa­niu szkoleniow­ych założeń.

Wiatr w Lubinie

Baza treningowa Zagłębia Lubin w polskich warunkach jest imponująca, zawodnicy mogą ćwiczyć na naturalnej murawie. Teraz Ben van Dael zmienił godzinę treningów – zamiast o jedenastej, zaczynają godzinę później, by słońce miało więcej czasu na naświetlen­ie boiska. Dodatkowo po zajęciach rozciąga się płachtę chroniącą murawę przed opadami. W Lubinie zmagają się z innym problem, czyli... wiatrem. Obok rozpościer­a się ogromna przestrzeń należąca do lotniska, boisko nie jest osłonięte (brakuje wiatrochro­nów czy posadzonyc­h drzewek). Zdarzają się dni, że wiatr rządzi na boisku i znosi piłkę tam, gdzie zawodnik nie chciał kopnąć. Przed wylotem na obóz na Cyprze na sztucznej płycie ćwiczyli gracze Wisły Płock. Skarżyli się na bolące mięśnie, więc po powrocie ze zgrupowani­a już tam nie wrócili. Trenują na naturalnej trawie. – Nie zmieniamy tego, bo boimy się urazów. Poza tym na sztucznym boisku inaczej zachowuje się piłka, odbija się w inny sposób. W meczu ligowym zawodnicy

przechodzą na naturalną płytę i muszą na nowo przyzwycza­jać się do takich warunków – argumentuj­e Tomasz Tchórz, drugi trener Wisły. Pogoda zmusiła w zeszłym tygodniu Dominika Nowaka do gimnastyki umysłu. Szkoleniow­iec Miedzi szukał boiska do treningu, bo w Legnicy aura zagrała wszystkim na nosie. Znaleziono w Środzie Śląskiej, 35 kilometrów dalej. Na sztucznej murawie gracze Miedzi ćwiczyli tam dwa razy. Od poniedział­ku ku radości Nowaka termometry są już na plusie. Piłkarze przestali tułać się po innych miastach, a ich trener nie musi korygować pomysłów w głowie. – E tam, nie jest tak źle, jak kiedyś we Flocie Świnoujści­e. Tam dopiero trzeba było kombinować. Dwa razy w tygodniu ćwiczyliśm­y na zakolach za bramkami, bo już nie mieliśmy gdzie – wspomina Nowak.

Dlaczego prezesi wielu klubów nie dbają o to, by zawodnicy mieli odpowiedni­e warunki do treningu? Pewnie wytłumacze­nie jest banalne. Wszyscy widzą potrzebę, ubolewają, że taki mamy klimat, ale mało kto myśli, jak temu zaradzić. Jak ze spotkaniem znajomych, które opisywał psycholog Jacek Walkiewicz. Jego wystąpieni­e na Youtubie ma ponad 3 mln odsłon. – Kiedy chodziłem na imprezy, moi koledzy palili papierosy i mówili „Życie ucieka, trzeba by coś zrobić”. Ja mówię: „To zróbmy”. „Ale co? No to polej”. Ja mówiłem: „Knajpę otwórzmy”. Oni: „Ale gdzie?”. Mówię: „Nie wiem, bo jeszcze z imprezy nie wyszliśmy”. „No to polej”. A potem mówili: „Ale skąd weźmiemy kasę?”. Mówię: „Pójdziemy do banku”. „Ale który bank ci da?”. „Nie wiem, jeszcze z imprezy nie wyszliśmy”. „No to polej”. I tak było w następnym roku, mówili: „Rok już minął”. I znowu, znowu. Po pięciu latach ktoś mówi: „Wiecie, szwagier mój otworzył. Świetnie mu idzie”. Ja: „Mówiłem o tym pięć lat temu”. A oni: „Kto wiedział, że szwagier wstrzeli się w temat?! No to polej”. Z wieloma prezesami w ekstraklas­ie jest podobnie. Może i mają pomysły, ale niewiele robią. W loterii z pogodą liczą na jej łaskawość. Boiska schowane pod dachem zdążyli już pobudować szefowie klubów na Białorusi, Litwie czy w Kazachstan­ie, gdzie klimat również uprzykrza życie piłkarzom. A u nas? No to polej.

 ??  ?? W poprzednim tygodniu piłkarze Górnika Zabrze raz przenieśli się na boczne boisko. Trenowali wtedy w śniegu.
W poprzednim tygodniu piłkarze Górnika Zabrze raz przenieśli się na boczne boisko. Trenowali wtedy w śniegu.
 ??  ??
 ??  ??
 ??  ?? Piłkarze większości klubów ekstraklas­y (na zdjęciu zawodnicy Jagielloni­i) często muszą trenować na sztucznej nawierzchn­i. Niekiedy odbija się to na ich zdrowiu!
Piłkarze większości klubów ekstraklas­y (na zdjęciu zawodnicy Jagielloni­i) często muszą trenować na sztucznej nawierzchn­i. Niekiedy odbija się to na ich zdrowiu!

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland