RATUNEK WCIĄŻDALEKO
Do końca roku będziemy potrzebować od 35 do 45 milionów złotych, by dobrze funkcjonować w ekstraklasie – mówi Rafał Wisłocki, prezes Wisły Kraków.
Miesiąc temu, gdy Rafał Wisłocki obejmował stery w Wiśle Kraków, klub istniał tylko teoretycznie. Od tego czasu prezes i ekipa ratunkowa, która się wokół niego stworzyła, tak mocno zdołali zmobilizować środowisko wokół klubu, że już udało się uzbierać kilkanaście milionów złotych, które powinny wystarczyć do otrzymania licencji na kolejny sezon. Prezes opowiada, jak do tego doszło i przybliża największe wyzwania na przyszłość. O AKCJI RATUNKOWEJ
Dzięki naszym działaniom odzyskaliśmy licencję, gramy w ekstraklasie. Misja ratunkowa cały czas jednak trwa, a do jej zakończenia jest jeszcze bardzo daleko. Udało nam się zniwelować zobowiązania krótkoterminowe i zyskać płynność finansową. Są jednak pewne konkretne wydatki, które musimy ponosić, ale liczę, że uda nam się je zredukować i doprowadzić do tego, że będą mniej obciążały budżet. W obecnych realiach trudno nam będzie funkcjonować. Dotrwamy do końca sezonu, pewnie będzie szansa, byśmy zaczęli nowy, ale zobowiązania długoterminowe są naprawdę duże. Jeśli uda się doprowadzić do pewnych ugód i zredukować koszty, do końca roku będziemy potrzebować 35–38 milionów złotych, by dobrze funkcjonować w ekstraklasie. Jeśli się nie uda, będzie potrzeba około 45 milionów złotych. Ratowanie Wisły to proces, który nie potrwa miesiąc czy dwa, ale zdecydowanie dłużej. To początek naszej drogi. Najgorsze jest za nami, ale cały czas zarządzamy kryzysem. Nie zapominajmy o tym. O INWESTORACH Jest kilku, którzy poważnie myślą o Wiśle. To jednak długi proces, więc wydaje mi się, że przejęcie klubu przez inwestora nie stanie się tuż po pierwszym meczu u siebie. Być może któryś z nich pojawi się na trybunach czy w loży prezydenckiej, ale konkretne rozmowy mogą, a nawet powinny trwać znacznie dłużej. Toczą się także rozmowy o umowie sponsorskiej na promocję jednego z regionów lub miast w Meksyku. Jest możliwość wejścia na nasze koszulki meczowe. Panowie z Meksyku mają świadomość, jak wielkim klubem jest Wisła. Ostatnie wyniki medialne to zresztą pokazały. Przekuliśmy to, co było złe, w to, co może być dobre. Wypracowujemy szczegóły i może uda się sformalizować współpracę jeszcze przed końcem lutego. O STARCIU ZE ŚLĄSKIEM
Ten mecz na pewno będzie na świeczniku. Możemy więcej stracić niż zyskać. Jeśli będzie pozytywny wydźwięk, potencjalny inwestor się ucieszy. Zadziała to na naszą korzyść. Gdyby wydarzyło się coś negatywnego, otrzymalibyśmy duży minus, tym bardziej że oczy całej piłkarskiej Polski, i nie tylko, zwrócone są na Wisłę. Albo ten mecz umocni klub,
albo będzie ciosem. To spotkanie podwyższonego ryzyka z rywalem, z którym niedawno kibice Wisły mieli zgodę, a teraz już nie. Nie wiem, jak będą się zachowywali na stadionie fani Śląska. Nie wiem też, jak zareagują nasi najgłośniej i najzagorzalej dopingujący kibice. Zdajemy sobie sprawę, że musimy być teraz świętsi od reszty ligi. O CELACH SPORTOWYCH
Nasza prognoza finansowa zakłada pozostanie w górnej ósemce. Byłoby to świetne ze względów sportowych, finansowych, ale także ze względu na emocje na stadionie czy frekwencję. To nasze marzenie, lecz myślę, że realne do spełnienia. Miejsce między dziewiątym a dwunastym byłoby w jakiś sposób akceptowalne, choć trudniejsze. Tragedią byłby spadek. Uważam, że sportowo stać nas na ósemkę, ale trzeba brać pod uwagę każde ryzyko. Musimy być przygotowani na kryzys. Mecz ze Śląskiem może być w tym względzie bardzo ważny. Jesteśmy finansowo uzależnieni od wyniku sportowego także jeśli chodzi o frekwencję. Staraliśmy się zbalansować budżet w ten sposób, by mieć dobry zespół przy zachowaniu możliwie małych kosztów utrzymania. Staramy się zmniejszyć ryzyko tego, że niepowodzenie sportowe przyniesie tragedię. O KOSZTACH DRUŻYNY Wszyscy w klubie chcieli Sławka Peszkę. Nie było w tej kwestii kontrowersji. Pojawiały się informacje medialne, że jest szansa, by do nas trafił i to była prawda. Wtedy otrzymaliśmy telefon z informacją, że właściciel sieci aptek „Słoneczna” może nam pomóc w utrzymaniu kontraktu Sławka przez podwyższenie swoich praw marketingowych. To sytuacja win-win. Pamiętajmy, że w zimie straciliśmy ośmiu piłkarzy, którzy stanowili o sile zespołu. Mamy kontuzje Rafała Boguskiego, Pawła Brożka. Gdyby nie to, że jest Peszko, trudno byłoby nam wystawić odpowiednio jakościowy skład. Do pozyskania Vukana Savičevicia była potrzebna niewielka kwota, a musimy myśleć o przyszłości. Skoro piłkarz wyceniany przez transfermarkt.de na pół miliona euro kosztował nas kilkadziesiąt tysięcy euro, należy ten ruch traktować jako inwestycję. Z listy płac zeszło nam ośmiu zawodników, w tym Zdenek Ondrašek czy Zoran Arsenić, którzy mieli wysokie pensje, zeszliśmy z budżetu płacowego bardzo mocno. Kuba Błaszczykowski zdecydował się grać za pięćset złotych netto miesięcznie. Nasz budżet płacowy został więc zmniejszony o 1/4 w porównaniu do jesieni, a mamy zawodników prezentujących wysoką jakość. W kwestii płac jesteśmy w dolnej ósemce ligi.