Ulubieniec Cruyffa
Przeciwko Borussii (3:0) Jan Vertonghen zagrał najlepszy mecz w Tottenhamie.
Wbarwach Tottenhamu zagrał ponad 250 razy, ale nigdy tak dobrze jak w środowy wieczór. Menedżer Mauricio Pochettino miał problem, ponieważ z powodu braku kontuzjowanych Danny’ego Rose’a i Bena Daviesa brakowało mu lewego wahadłowego. Awaryjnie wystawił na tej pozycji belgijskiego środkowego obrońcę, a ten zaprezentował się tak, jakby na tej pozycji występował pół życia. Z trzech goli, jakie strzeliły Koguty, on miał udział przy dwóch (bramka i asysta). To był najlepszy występ gracza Tottenhamu biegającego po lewym skrzydle od 2010 roku i fenomenalnego spotkania Garetha Bale’a, który przeciwko Interowi Mediolan w Lidze Mistrzów (3:4) ustrzelił hat trick. W Ajaksie Amsterdam Vertonghen znany był nie tylko z dobrej gry, ale również z tego, że dwa razy upuścił paterę za zdobycie mistrzostwa Holandii. Za drugim razem trofeum pękło, ale w klubie uznali, że nie ma sensu go naprawiać. Zdecydowano, że o wiele ciekawiej będzie, jeśli zwiedzającym klubowe muzeum przewodnicy będą opowiadali o „dziurawych” rękach obrońcy. W defensywie Belg żadnych dziur jednak nie zostawia. Od 2012 roku, czyli czasu, gdy podpisał kontrakt z londyńskim klubem, należy do najlepszych obrońców ligi. Już w pierwszym sezonie trafił do najlepszej jedenastki Premier League. Vertonghen przyszedł do szkółki Ajaksu w wieku 16 lat. – Usłyszałem wówczas, że tylko jeden wychowanek na pięciuset przebija się do pierwszego składu. Pomyślałem, że w takim razie to na pewno nie będę ja – wspomina. Ale Belg grał tak dobrze, że nawet sam Johan Cruyff, legenda klubu, zwrócił na niego uwagę. – Zadzwonił kiedyś do mnie w środku tygodnia i uczulał mnie, że nie tylko piłka jest ważna, ale również edukacja. Do dziś jestem mu wdzięczny – opowiada. W wieku 21 lat Vertonghen występował już w pierwszym składzie drużyny ze stolicy Holandii. Dziś ma 31 lat i – jak mówił przed meczem z Borussią Dortmund – zdaje sobie sprawę, że z każdym spotkaniem przybliża się do końca kariery. – Ale pod względem fizycznym nigdy nie czułem się lepiej – zaznacza.
JAROSŁAW KOLIŃSKI