STOCH JEST KIMŚ WYJ
Kamil skacze wyjątkowo i bardzo uniwersalnie – mówi nam trener reprezentacji Norwegii.
Z Alexandrem STÖCK
rzed rokiem Norwegowie zdobyli mistrzostwo olimpijskie, mistrzostwo świata w lotach i Puchar Narodów. Teraz drużyna Alexandra Stöckla przeżywa problemy, a jej najlepszy wynik w trzech konkursach drużynowych sezonu to... ósme miejsce. Austriacki trener przekonuje jednak, że cele jego ekipy się nie zmieniają. Nam opowiedział też o mistrzostwach świata i wyjątkowości Kamila Stocha. Jeden z najlepszych trenerów w świecie skoków narciarskich zabrał też głos w sprawie szkoleniowca reprezentacji Polski.
KAMIL WOLNICKI: Co się dzieje z drużyną mistrzów olimpijskich? Pytam, bo w tym sezonie konkursy drużynowe kompletnie wam nie wychodzą. ALEXANDER STÖCKL: Cóż, raz jesteś na górze, innym razem masz problemy. W Lahti w ostatni weekend doszły kontuzje i rzeczywiście skończyło się kiepsko. Nie wszystko pracuje tak, jak powinno, ale robimy swoje. W tym sezonie w trzech konkursach drużynowych wasz najlepszy wynik to ósme miejsce. Tak, zgadza się, ale nie podam jednej przyczyny. W pierwszym konkursie była dyskwalifikacja, teraz doszły kontuzje. Nie wychodzi nam to wszystko tak, jak planowaliśmy. Denerwuje się pan przed mistrzostwami świata? Nie bardziej niż wcześniej. Pracujemy, robimy wszystko, żeby wypaść jak najlepiej, a na miejscu przekonamy się, na co to pozwoli. Mamy dobry zespół, wierzę w moich zawodników. W niedzielę w Lahti było już w porządku. Czekam na mistrzostwa i zobaczymy. Jest pan zaskoczony zwycięstwem
Austriaków podczas konkursu drużynowego w Lahti? Nie. Od pewnego czasu skaczą coraz lepiej. Już podczas lotów w Oberstdorfie byli dobrzy, a teraz wygrali zawody. W Lahti trafili na swój dzień, do tego warunki im nie przeszkadzały i skończyło się wygraną. Teraz ostatnie konkursy przed rozpoczęciem mistrzostw. Warto wyciągać szersze wnioski z wyników w Willingen? Willingen to dość duża skocznia, szczególnie w porównaniu do tej w Innsbrucku czy Seefeld. Myślę jednak, że ci, którzy dobrze spiszą się w ten weekend, będą mocni także za kilka dni w Austrii i można w nich widzieć kandydatów do medali. Na kogo więc pan stawia w Seefeld? Nie podejmę się przewidywania wyników w konkursie drużynowym. Jest kilka zespołów, pewnie cztery-pięć, które stać na walkę o medale. Polacy są bardzo silni, szczególnie z Kamilem Stochem skaczącym tak, jak ostatnio. Do tego Austriacy, o których mówiliśmy. Mają Stefana Krafta i coraz lepszego Michaela Hayböcka. Oczywiście pamiętam też o Niemcach i Japończykach z Ryoyu Kobayashim. Sam pan widzi, że lista jest długa, bo to jeszcze nie koniec. Jaki jest cel prowadzonej przez pana reprezentacji? Przed zimowymi igrzyskami w Pjongczangu powiedział mi pan wprost, że chce złota w drużynie. A teraz? Sytuacja się zmienia, ale nie cele. Wciąż wierzę, że będziemy się liczyć w walce o medale w każdej konkurencji. I wiem, że mam skoczków, których na to stać. Jeśli wszystko będzie dobrze