Mistrz jest zraniony
Ostatnie niepowodzenia Piast chce sobie odbić na rezerwach Legii.
Śląska drużyna przegrała dwa ligowe mecze z rzędu po 0:3. W tych spotkaniach gliwiczanie stracili więcej bramek niż w ośmiu poprzednich. – To był dla nas bolesny czas, ale jesteśmy nadal tą samą grupą ludzi, która wygrała sporo meczów. Jesteśmy twardzi, mamy charakter, musimy poradzić sobie z tą sytuacją – przekonuje Tom Hateley, który cieszy się, że tak szybko czeka go kolejne wyzwanie.
Głowy za wysoko
W obecnej edycji PP mistrzowie Polski mają szczęście w losowaniu. W pierwszej rundzie ich rywalem była Unia Skierniewice (III liga, 5:1 po dogrywce), w następnej Pogoń Siedlce (II liga, 4:0), a teraz trzecioligowiec. – Rozmawiałem na temat rywala z Kubą Czerwińskim, byłym legionistą. Mówił, że jest tam mnóstwo młodych chłopaków i będą grali na dwieście procent. Nie wiem, na kogo postawi nasz trener, ale nie wierzę, aby w wyjściowym składzie było siedmiu rezerwowych i tylko czterech z podstawowej drużyny. W lidze dostaliśmy ostatnio dwa razy lanie, ale my, piłkarze, mieliśmy już za wysoko uniesione głowy, po tym jak zdobyliśmy mistrzostwo – mówi samokrytycznie Gerard Badia, kapitan Piasta.
Słowak na ławce?
Przy Okrzei zastanawiają się, kogo wystawić do bramki. W meczu ze Śląskiem František Plach popełnił błąd, przy drugim golu piłka odbiła mu się od rąk i wpadła do siatki.
Gotowy jest Jakub Szmatuła, który w tym sezonie bronił tylko dwukrotnie i to dawno, w lipcu w Superpucharze Polski z Lechią (1:3) oraz we wrześniu w PP z Unią Skierniewice. – Franek zrobił dużo dobrego dla drużyny, dlatego trudno go ganić za tę sytuację. Zobaczymy, kto stanie w bramce, duży wpływ na to ma szkoleniowiec golkiperów – tłumaczy trener Waldemar Fornalik. Spore szanse na występ ma Dani Aquino, który w rezerwach Piasta w czterech ostatnich spotkaniach zdobył po bramce. Hiszpan ma biegać przy boku Patryka Tuszyńskiego (dwa gole w PP z Pogonią Siedlce). Zabraknie Tomasza Jodłowca, który latem przyszedł z Legii. Strony umówiły się, że piłkarz będzie mógł zagrać przeciwko byłemu klubowi, ale tylko pod warunkiem, że gliwiczanie dodatkowo zapłacą. Nie zamierzają jednak tego robić.