Będzie klasyk w finale?
W półfinałach Totolotek Pucharu Polski, które zostaną rozegrane 7 i 8 lipca, Cracovia zmierzy się z Legią, a Lech podejmie Lechię.
Już przed losowaniem wiedzieliśmy, że czekają nas ciekawe mecze – powiedział sekretarz generalny PZPN Maciej Sawicki. Rzeczywiście, obsada najlepszej czwórki tej edycji rozgrywek o PP jest wyjątkowo mocna. W ostatnich latach do tego etapu rozgrywek udawało się dostać kilku pierwszoligowym zespołom (Raków Częstochowa, Wigry Suwałki, Zagłębie Sosnowiec), a także żegnającej się z elitą w poprzednim sezonie Miedzi Legnica, więc w starciu z bardziej renomowanymi drużynami łatwiej było wskazać faworyta do awansu do finału. Tym razem do półfinału doszedł lider ekstraklasy Legia Warszawa, dwie inne drużyny z czołówki – Lech Poznań i Cracovia, a także obrońca trofeum Lechia Gdańsk. Z tego grona to Cracovia czekała najdłużej, by być tylko jeden mecz od gry w finale. W ostatnich latach Pasy mocno rozczarowywały w walce o PP i dość szybko pozbawiały swoich kibiców złudzeń, że przywiozą puchar do Krakowa. Żeby odnaleźć ostatni występ Cracovii w półfinale Pucharu Polski,
trzeba się cofnąć do roku 2007, kiedy drużyna z Małopolski przegrała w dwumeczu (0:2) z późniejszym triumfatorem – Groclinem Grodzisk Wlkp. W następnym sezonach Pasy nie potrafiły wzbić się tak wysoko, najczęściej odpadały z rozgrywek w 1/8 finału, a przed rokiem nawet o rundę wcześniej. W tegorocznych półfinałach Cracovia zmierzy się z Legią, a Lech z Lechią. Możliwy jest zatem prawdziwy klasyk w finale, czyli starcie legionistów z Kolejorzem. Przypomnijmy, że takie spotkanie finałowe odbyło się w sezonie 2015/16 i wówczas na PGE Narodowym górą byli warszawianie, którzy wygrali 1:0 po bramce Aleksandara Prijovicia. Półfinały zostaną rozegrane 7 i 8 lipca, a finał w piątek 24 lipca. Już wiadomo, że tym razem wyjątkowo decydujący mecz nie odbędzie się na PGE Narodowym. Z racji tego, że na spotkanie prawdopodobnie nie zostaną wpuszczeni kibice, PZPN nie chciał ponosić kosztów wynajęcia największego obiektu w Polsce. Nowe miejsce nie zostało jeszcze wytypowane. – Chcemy na pewno jakiegoś fajnego, małego stadionu. Jeżeli będziemy grać bez kibiców, zamierzamy za jedną i drugą bramką ułożyć tzw. sektorówki obu klubów, myślimy również o innych elementach oprawy. Niech finał pozostanie finałem – mówił prezes PZPN Zbigniew Boniek.