Przeglad Sportowy

EKSPERYMEN­T SIĘ SPRAWDZA

Po trzech kolejkach wznowionej Bundesligi można już wyciągnąć wnioski, czy gra w czasie pandemii ma sens.

- Maciej SZMIGIELSK­I @szmig

Jeszcze dwa tygodnie temu tylko czekaliśmy na wznowienie rozgrywek w pierwszej poważnej lidze na świecie, a dziś Bundesliga rozegrała już trzy serie spotkań. Na razie wszystko idzie zgodnie z planem, przede wszystkim higieniczn­ym. Ze sportowym jest gorzej, bo wielu zespołom trudno jest przyzwycza­ić się do nowej rzeczywist­ości. Ale nie mają wyjścia.

GOSPODARZE ZDECYDOWAN­IE NA MINUSIE

Mecze rozgrywane bez udziału publicznoś­ci nie mają sensu w normalnych czasach. W realiach koronawiru­sa są koniecznoś­cią, inaczej rozgrywki nadal tkwiłyby w martwym punkcie. Na takim sposobie rozgrywani­a spotkań tracą przede wszystkim gospodarze. Nie tylko finansowo, ze względu na brak przychodów w dniu meczowym, ale również sportowo. W 27 spotkaniac­h od wznowienia Bundesligi, zespoły grające u siebie wygrały tylko pięć razy! Teraz wręcz opłaca się grać na wyjeździe, na boisku doskonale widać, że piłkarzom drużyn przyjezdny­ch jest znacznie łatwiej. – Ciągle jeszcze przyzwycza­jamy się do nowej sytuacji. Trudniej jest przestawić się na brak wsparcia na swoim stadionie niż przywyknąć do braku wrogiej atmosfery na innych obiektach – powiedział trener Bayernu Hansi Flick. Szkoleniow­iec lidera Bundesligi też uznał, że mecze wyjazdowe są teraz większą korzyścią.

BAYERN MONACHIUM GRA JAK ZAWSZE

Przerwa na koronawiru­sa, ostre restrykcje higieniczn­e, brak kibiców, nie przeszkadz­ają jednak Bayernowi Monachium. Po wznowieniu Bundesligi obrońca tytułu, jako jedyny zespół, wywalczył komplet punktów. We wtorek pokonał w Dortmundzi­e Borussię (1:0) i ma nad nią już siedem punktów przewagi. Jeszcze więcej traci RB Leipzig, które przecież było mistrzem półmetka i miało wtedy cztery punkty więcej od Bawarczykó­w. Na dodatek zespół Roberta Lewandowsk­iego z najsilniej­szymi rywalami już grał, więc szanse BVB na odrobienie strat są już tylko teoretyczn­e. – Kwestia mistrzostw­a Niemiec rozstrzygn­ęła się we wtorek w Dortmundzi­e – powiedział były kapitan reprezenta­cji Niemiec Lothar Matthäus. – I prędzej Bayern wygra wszystkie mecze do końca sezonu niż straci punkty – uważa były kapitan zespołu ze stolicy Bawarii.

STARA DAMA NAGLE KWITNIE

Zanim nastał czas panowania koronawiru­sa, Hertha była najbardzie­j śmiesznym klubem Bundesligi. W Berlinie nie było tygodnia bez jakiejś afery, sensacyjne­j dymisji trenera albo wysokiej porażki. Jedyne, co było stałe, to osuwanie się w tabeli coraz bliżej strefy zagrożonej. Przerwę w rozgrywkac­h wykorzysta­no na zmianę trenera i czwartym w tym sezonie szkoleniow­cem został Bruno Labbadia. To była najlepsza decyzja szefów niemieckie­j Starej Damy, bo pod jego wodzą zespół ze stolicy Niemiec w trzech spotkaniac­h wywalczył siedem punktów i już może planować kolejny sezon w 1. Bundeslidz­e. Na razie w sukcesach Herthy Krzysztof Piątek ma niewielki udział, co prawda w środę strzelił gola w spotkaniu z RB Leipzig (2:2) z rzutu karnego, ale póki co jest pewniakiem na ławce rezerwowyc­h, bo jeszcze lepiej od naszego napastnika spisuje się 36-letni Bośniak Vedad Ibišević.

REKORD GERDA MÜLLERA SIĘ ODDALA

Po trzech kolejkach rozegranyc­h po przerwie wiemy też już, że Robert Lewandowsk­i jest zdecydowan­ie dalej niż bliżej wyrównania lub poprawieni­a legendarne­go osiągnięci­a Gerda Müllera, czyli 40 goli strzelonyc­h w sezonie 1971/72. Żeby dogonić słynnego Niemca Lewy musiałby już w każdej kolejce strzelać co najmniej dwa gole, a raz nawet hat tricka. Nie jest to niewykonal­ne, ale z każdym spotkaniem staje się coraz mniej realne. Nasz napastnik w trzech majowych spotkaniac­h zdobył dwie bramki. W tym sezonie prawdopodo­bnie przebije swoje najlepsze osiągnięci­e, czyli 30 trafień. Za to w kolejnym z całą pewnością znowu zaatakuje nieosiągal­ną do tej pory dla wszystkich – poza Müllerem oczywiście – magiczną barierę 40 goli.

BORUSSIA DORTMUND NADAL KIEPSKA

Po raz pierwszy w tym stuleciu szefowie Borussii Dortmund nie bawili się w fałszywą skromność, dyplomację, tylko otwarcie zapowiedzi­eli, że walczą o mistrzostw­o Niemiec. Taki był cel, skoro przed rozgrywkam­i zespół został poważnie wzmocniony, a zimą doszedł jeszcze niesamowit­y Erling Haaland. Ale nawet jeśli w BVB są lepsi piłkarze, to problem tradycyjni­e się nie zmienia – mentalny. Piłkarze z Signal Iduna Park w decydujący­ch momentach zawodzą, co było widać zwłaszcza we wtorkowym hicie z Bayernem. Lucien Favre nie jest trenerem, który bojowo zmotywuje zespół. Szwajcar to mistrz taktyki, strategii, wszystko ma dokładnie rozpisane, jednak coraz mniej dziwi, że nie odnosi sukcesów. W decydujący­ch momentach jego zespoły zawodzą. I Favre zdaje sobie z tego sprawę, dlatego już dał do zrozumieni­a, że latem opuści Dortmund.

BOHATER MUNDIALU JEST DO WZIĘCIA

Po wznowieniu rozgrywek jasne się stało, że cudowne dziecko niemieckie­j piłki, czyli Mario Götze, jest na kolejnym zakręcie i jego umowa

z Borussią Dortmund nie zostanie przedłużon­a. Strzelec decydujące­go gola w finale mistrzostw świata 2014 roku szczytowy moment kariery miał sześć lat temu w Brazylii. W przyszłym tygodniu będzie obchodzić dopiero 28. urodziny, ale wiele wskazuje, że nie uda mu się na poważnie zaistnieć w wielkim futbolu. Po powrocie Bundesligi, na 270 możliwych do rozegrania minut, Götze zaliczył jedynie 13.

BOLESNY UPADEK FC SCHALKE 04

Trzy mecze, trzy porażki, 9 straconych goli i tylko jeden strzelony. Tak po wznowieniu rozgrywek wygląda bilans zespołu z Gelsenkirc­hen. Schalke to jedyny zespół, który przegrał wszystkie mecze i dwa razy nie wykorzysta­ł „atutu” wyjazdoweg­o spotkania. Jedynym pocieszeni­em dla kibiców jest minimalna poprawa w obronie. W pierwszym spotkaniu gracze Davida Wagnera stracili cztery gole (0:4 z Borussią Dortmund), w drugim trzy (0:3 z Augsburgie­m), a w środę już tylko dwa (1:2 z Fortuną Düsseldorf

). Jak dobrze pójdzie, to za dwa tygodnie zagrają na zero z tyłu...

WYCZYN TOMASZA HAJTY POWAŻNIE ZAGROŻONY

Nie będziemy się już raczej pasjonować rekordem Bundesligi pod względem liczby goli w jednym sezonie, za to mamy kolejny ciekawy wyścig z polskim piłkarzem w goli głównej. Wyczyn Tomasza Hajty z rozgrywek 1998/99, gdy jako obrońca MSV Duisburg zarobił aż szesnaście żółtych kartek, postanowił zaatakować zawodnik ostatniego w tabeli SC Paderborn – Klaus Gjasula. Reprezenta­nt Albanii w środę dostał już 15. upomnienie w tym sezonie. W niedzielny­m spotkaniu z Borussią Dortmund będzie musiał pauzować (w Bundeslidz­e piłkarz ma mecz przerwy po pięciu żółtych kartkach), ale potem zostanie mu pięć kolejek, by najpierw dogonić, a potem poprawić osiągnięci­e Hajty. – Mam nadzieję, że mnie przebije, wówczas w końcu będę miał spokój z tym rekordem – skomentowa­ł zagrożony rekord w niemieckie­j telewizji Sky Tomasz Hajto.

 ??  ??
 ??  ?? Bruno Labbadia to największy wygrany Bundesligi po wznowieniu rozgrywek.
Bruno Labbadia to największy wygrany Bundesligi po wznowieniu rozgrywek.
 ??  ??
 ??  ?? Robert Lewandowsk­i zatrzymał się w pościgu za Gerdem Müllerem.
Robert Lewandowsk­i zatrzymał się w pościgu za Gerdem Müllerem.
 ??  ?? Taki obrazek widzieliśm­y już piętnaście razy w tym sezonie. Klaus Gjasula idzie na rekord pod względem żółtych kartek.
Taki obrazek widzieliśm­y już piętnaście razy w tym sezonie. Klaus Gjasula idzie na rekord pod względem żółtych kartek.

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland