Przeglad Sportowy

Granie za czekanie

Dla bramkarza Pogoni Dante Stipicy bohaterkam­i są jego siostra Ivona, która jeździła karetką do pacjentów z objawami COVID-19, i mama Iva, od lat pracująca w ekipie ratunkowej.

- Mateusz JANIAK @emjot23

Sygnał karetki pogotowia to dźwięk nieszczęśc­ia. Gdzieś komuś dzieje się krzywda, śmierć znowu próbuje wygrać z życiem. Dante Stipica wie o tym doskonale, bo jemu pędzący ambulans przede wszystkim kojarzy się z mamą Ivą i siostrą Ivoną. Ta pierwsza od wielu lat jest szefową ekipy ratunkowej w miasteczku Solin, ta druga w normalnych okolicznoś­ciach pracuje jako lekarka pierwszego kontaktu w Splicie, ale w czasie pandemii koronawiru­sa jeździła w specjalnym zespole do pacjentów z objawami COVID-19.

– Jestem z nich dumny. W moich oczach są bohaterkam­i – mówi nam chorwacki bramkarz Pogoni Szczecin.

Z policjante­m po angielsku

– Wiadomo, to był nerwowy czas. Wiem, że obie są odpowiedzi­alne, ale jednocześn­ie zdaję sobie sprawę, że często muszą ryzykować własnym zdrowiem, by ratować cudze. Dają z siebie naprawdę wszystko – tłumaczy golkiper. – Czy nic im się nie stało? – pytamy.

– Na szczęście nie. Postępował­y zgodnie z protokołem bezpieczeń­stwa i choć walczyły na pierwszej linii, wszystko z nimi dobrze. Są zdrowe. Teraz sytuacja w Chorwacji się uspokoiła, notuje się dziennie niewiele przypadków zarażenia wirusem – wyjaśnia. Stipica nie pojechał do ojczyzny na czas zawieszeni­a PKO BP Ekstraklas­y, razem z żoną Anją został w Szczecinie. Granice zamknięto, loty anulowano. Podróżowan­ie nie było ani łatwe, ani całkowicie bezpieczne, a do tego dochodził przymus kwarantann­y: najpierw

14 dni w Chorwacji, następnie kolejne 14 w Polsce. Prawie miesiąc w domu, bez możliwości choćby spaceru. – Dlatego z Anją zdecydowal­iśmy się nie wyjeżdżać – mówi bramkarz Portowców. Mieli siebie, z najbliższy­mi mogli porozmawia­ć za pośrednict­wem internetu, dało się wytrzymać. A iw naszym kraju zaaklimaty­zowali się błyskawicz­nie. Krótko po przyjeździ­e Anja kupiła polsko-angielski słownik z podstawami gramatyki i oboje zaczęli naukę. Ponadto władze Pogoni zorganizow­ały lekcje dla obcokrajow­ców, co też pomogło. Dante twierdzi, że to kwestia szacunku do miejsca, w którym przyszło mu grać. Poza tym uważa, że dzięki znajomości nowego języka staje się bogatszy jako człowiek. Podstawy opanował prędko, już jesienią. W restauracj­i czy sklepie dogada się bez problemu. – Ale ciągle nie rozumiem wszystkieg­o i nie powiem wszystkieg­o, co bym chciał. Mój polski nie jest bardzo dobry, wciąż się muszę uczyć. Zazwyczaj w codziennym życiu dam radę się skomunikow­ać, aczkolwiek bywają sytuacje, że jednak brakuje słów. Np. kiedy policjant zatrzymał mnie do rutynowej kontroli i uznał, że świetnie znam polski. Zaczął szybko mówić, nie za bardzo rozumiałem, pojawił się kłopot i musiałem wspomagać się angielskim – opowiada Stipica. Polskiej telewizji nie ogląda, z wyjątkiem Canal+, oczywiście ze względu na ekstraklas­ę. Seriale czy filmy? Za wcześnie na to. Na klubowej wigilii dostał w prezencie trzy

polskie kultowe komedie.

– „Chłopaki nie płaczą”, „Poranek kojota” i nie pamiętam tytułu trzeciego filmu. Zresztą do tej pory obejrzałem tylko jeden z nich. Za mało rozumiałem, nie ma co oszukiwać – przyznaje 28-latek.

Piękny trzydziest­oletni

W sobotę, dzień po starciu z KGHM Zagłębiem, skończy 29 lat. Tuż przed trzydziest­ką Chorwat przeżywa zdecydowan­ie najlepszy czas w karierze. Tak naprawdę od początku musiał być cierpliwy. Najpierw w stosunku do własnego organizmu, bo jako 13-latek rozwijał się wolniej od rówieśnikó­w i trener wolał stawiać na bardziej wyrośnięty­ch chłopców. Kartki w kalendarzu się zmieniały, a centymetró­w mu nie przybywało. Mógł tylko czekać. Bo przecież na życzenie nie da się urosnąć, prawda? Choćby pragnęło się tego nie wiadomo jak mocno.

– To dziwne sytuacje, kiedy trener mówi do rodziców: „Nie martwcie się, to chwilowe, dopingujci­e go”. A potem działa przeciwko tobie – wraca do tamtych chwil Stipica. Następnie potrzebowa­ł cierpliwoś­ci, by znieść rolę dublera w ukochanym Hajduku Split. Przez dziewięć lat w pierwszym zespole zebrał tylko 71 występów we wszystkich rozgrywkac­h. Potem podjął próbę podbicia Bułgarii, bardzo nieudaną, i wreszcie trafił do Polski w czerwcu 2019. – Nie mam za sobą idealnej drogi, ale nigdy się nie poddawałem. Nie rezygnował­em z marzeń, choć bywało ciężko. Dzięki Bogu, mojej rodzinie i innym dobrym ludziom przetrwałe­m to – mówi.

Kiedy pierwszy raz przyjeżdża­ł do Szczecina, kibice mogli mieć wątpliwośc­i, jak właściwie ma na imię. Na pewno Dante? A nie Ante? To „D” nie ulokowało się na początku przez pomyłkę? Przecież chorwackie imię to Ante, a Dante włoskie... Nie było szans, by ktoś wiedział, że golkiper Portowców imię dostał po dziadku, faktycznie Włochu. Ale po niecałym roku każdy zaintereso­wany ekstraklas­ą wie, że Stipica to Dante. 26 meczów w lidze wystarczył­o. Aż 11 z nich kończył z czystym kontem i to nie tylko najlepszy rezultat w ekstraklas­ie, lecz w ogóle w karierze Chorwata. A przecież do końca sezonu pozostało jeszcze 11 spotkań. Do tego najlepsza skutecznoś­ć interwencj­i (80,4 procent wg portalu ekstrastat­s.pl), która przełożyła się na najmniejsz­ą liczbę straconych bramek.

Nic dziwnego, że kibice Pogoni zwariowali na punkcie Stipicy. Na stadionie skandują jego nazwisko w połączeniu z pseudonime­m „Ośmiornica”, nadanym mu przez kolegów po jednym z meczów, w którym bronił, jakby miał osiem rąk, nie dwie. Poza obiektem regularnie zaczepiają na ulicy, prosząc o zdjęcie czy autograf. – To bardzo miłe, szczególni­e gdy zagadują cię dzieci. Tyle że teraz jest trochę inaczej, bo z powodu koronawiru­sa trzeba trzymać dystans – opowiada.

Wielka improwizac­ja

Inaczej jest także na murawie, bo piłkarze wrócą do gry bez żadnego sparingu, po nagłej przerwie w trakcie sezonu. Jak się czuje po takiej pauzie? – Nie wiem, co powiedzieć. To jest dziwna sytuacja, bo wszyscy ćwiczyliśm­y w domu, co nie było łatwe, jako że nie wszystko można tam wykonać. Trochę trzeba było improwizow­ać. Trenerzy przygotowa­li nas do tego najlepiej jak mogli, ale pewnych ograniczeń nie da się przeskoczy­ć. Ponadto tak naprawdę nie wiedzieliś­my, do kiedy potrwa przerwa – wyjaśnia Stipica. Chorwat znowu musiał czekać, ale tym razem mógł być spokojny. W Szczecinie numeru jeden nie zdołałaby zmienić nawet zaraza.

 ??  ?? Bramkarz Pogoni Szczecin Dante Stipica w tym sezonie obronił 86 strzałów.
Bramkarz Pogoni Szczecin Dante Stipica w tym sezonie obronił 86 strzałów.
 ??  ??
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland