WISŁA KRAKÓW NAJLEPSZA JEST!
Jeżeli ktoś jeszcze tego nie zauważył albo zapomniał, najwyższy czas, by o tym głośno powiedzieć: najlepiej punktującą drużyną po przerwie zimowej jest Wisła Kraków. Tylko że teraz za nią przerwa jeszcze dłuższa. I nikt nie wie, jaka będzie ta obecna ekipa Artura Skowronka. Odmrożonej ekstraklasy musimy się uczyć na nowo, choć przecież nie było okna transferowego, żadnego wzmożonego ruchu. Jakieś pojedyncze newsy w stylu: Zvonimir Kožulj
żegna się z Pogonią Szczecin, ale jeśli kiedykolwiek mówiliśmy o potrzebie stabilizacji ligowych składów, to nastąpiła ona w czasach pandemii i oczywiście sprzyjał temu stan powszechnej hibernacji. Nie do końca o taki proces nam chodziło, piłkarze przez kilka tygodni nawet się nie widzieli, później ćwiczyli w kilkuosobowych grupach, nie grali sparingów, więc trudno mówić o docieraniu. Z jednej strony mamy więc dobrze już znanych piłkarzy, a z drugiej pojawiają się pytania o ich formę sportową. Każdy mecz będzie odkrywał nową futbolową rzeczywistość. Nie patrzmy na Niemcy, nie patrzmy na Czechy, bo akurat w Polsce wszystko może zadziałać inaczej.
Wracając więc do Wisły – jest jedyną drużyną, która w tym roku jeszcze nie przegrała, poza tym straciła najmniej bramek. W sześciu meczach
uzbierała 14 punktów, o jeden więcej od Legii, o dwa od Piasta, i o trzy od Lecha. Mecz Lecha z Legią przy ulicy Bułgarskiej jest hitem kolejki, ale skoro Wiśle do marca szło tak dobrze, to ruszę pod prąd i przede wszystkim na niej skoncentruję uwagę w ten weekend, tym bardziej że gra ze wspomnianym już, nieźle punktującym Piastem.
W ten sposób wiślacy stają przed ważnym egzaminem nawet przy banalnym założeniu, że teraz wszystkie mecze są szczególne. Wyjątkowość tej próby polega na tym, że ewentualna porażka może Wiśle przypomnieć nieodległy czas, kiedy zimowała w strefie spadkowej. No i za jej plecami szczerzą kły rywale, którzy wymienili trenerów, co ma być sygnałem do desperackiej walki o ligowy byt.
Przewaga Wisły na razie jest bezpieczna, lecz nic tak nie potrafi ostudzić zapału jak falstart. Co innego, jeśli Wisła w Gliwicach wygra – wtedy zacznie po cichu liczyć, ile punktów brakuje do górnej ósemki. Tylko, czy Piast jej na to liczenie pozwoli? Brzmi dziwnie, bo minęło ponad dwa i pół miesiąca, ale przecież w ostatniej kolejce przed przerwą wygrał z Legią przy Łazienkowskiej. I kto wie, jakie scenariusze na końcówkę rozgrywek snują obrońcy mistrzowskiego tytułu...
W sobotę patrzmy na Poznań, ale nie traćmy z oczu też Gliwic!