W Polsce jest dużo talentów
Jorge Capilla kiedyś grał w piłkę, a dziś jest czołową postacią agencji menedżerskiej Promoesport, która oprócz Hiszpanii działa też stacjonarnie w siedmiu innych krajach, w tym Polsce. Reprezentując firmę, prowadzi kilku bardzo znanych piłkarzy – jego klientami są m.in. Adama Traore (Wolverhampton Wanderers), Andre Onana (Ajax) i Carlos Soler (Valencia). Nasz rynek wydaje mu się niezwykle ciekawy. Capilla i zatrudnieni przez agencję w naszym kraju ludzie (Jakub Fila i Kamil Szendera) interesują się młodymi polskimi graczami, przed którymi widzą dużą przyszłość. Do tego do ekstraklasy sprowadzają też zagranicznych zawodników.
JAKUB RADOMSKI: Skąd wasze zainteresowanie polskim rynkiem?
JORGE CAPILLA: Zauważyliśmy, że w ostatnich latach coraz więcej polskich zawodników wyjeżdża do Niemiec, Włoch czy Anglii. Dlatego pojawiliśmy się w waszym kraju. Uważam, że w Polsce jest kilka bardzo dobrych akademii i sporo utalentowanych piłkarzy. Znaczenie ma też to, że kluby ekstraklasy coraz odważniej stawiają na chłopaków w wieku 18 czy 19 lat, co pozwala im szybko stawiać pierwsze kroki w profesjonalnym futbolu. Właśnie takich zawodników szukamy – młodych, tych najzdolniejszych.
W Polsce najwięcej mówi się teraz o dwóch młodych graczach. Aleksandrem Buksą z rocznika 2003 ma interesować się Barcelona, kluby z Hiszpanii wymienia się również w kontekście Michała Karbownika.
Buksa rzeczywiście wiele potrafi jak na swój wiek, ale jest jeszcze bardzo młody. Uważam, że trzeba go uważnie prowadzić i iść krok po kroku, żeby chłopaka nie spalić i nie zrobić pewnych rzeczy zbyt szybko. Karbownik natomiast pokazał w tym sezonie, że jest zawodnikiem, którego można niebawem wytransferować do jednej z najlepszych lig w Europie.
Pierwszym młodym polskim piłkarzem, z którym nawiązaliście współpracę, jest Łukasz Łakomy, podobnie jak Karbownik z rocznika 2001, występujący obecnie w rezerwach Legii Warszawa. Dlaczego akurat on?
Jest nie tylko zawodnikiem z bardzo dużym potencjałem, ale też wyjątkową osobą. Uważnie go obserwowaliśmy i zobaczyliśmy, jak bardzo nastawiony jest na ciężką pracę. Poza tym ma wokół siebie środowisko sprzyjające właściwemu
Niektórzy patrzą tylko na to, jak dany chłopak gra w piłkę. My staramy się spoglądać szerzej. Uważamy, że nie tylko od tego zależy, czy zawodnik zrobi dużą karierę. Mamy swoje jasne wartości i chcemy, by nasi gracze je reprezentowali.
Sprowadzacie też do Polski zagranicznych piłkarzy, ale oni radzą sobie różnie. Erik Exposito trafił przed tym sezonem z Las Palmas do Śląska Wrocław. Zdobył sześć bramek w ekstraklasie, ale w wielu meczach był niewidoczny. Drugi przykład to Chuca, czyli Victor Moya Martinez. Gdy w lipcu ubiegłego roku przeszedł do Wisły Kraków i zdobył bramkę w ligowym debiucie z Górnikiem Zabrze, wydawało się, że może podbić naszą ligę. Jednak obniżył loty. Nieprzypadkowo obaj ci zawodnicy podpisali trzyletnie umowy. Erik i Victor to dość młodzi ludzie i dla nich wyjazd do innego kraju i przejście do nowej ligi, w której gra się w piłkę zupełnie inaczej, nie jest łatwym doświadczeniem. Potrzebują czasu, by nauczyć się też
Capilla zaczął pracować dla Promoesport po zakończeniu kariery piłkarskiej. Zatrudnił go założyciel firmy Jose Baster Rodriguez.
Polski, tutejszej kultury. To proces, który wymaga czasu i cierpliwości. Uważam, że w tego typu przypadkach zawodnik powinien dostać od pół roku do roku na adaptację. W Śląsku oraz Wiśle działacze mają tego świadomość i ten czas im dają. Dla Erika i Victora kluczowy będzie drugi rok i wtedy powinni pokazać, na co naprawdę ich stać.
Co z Rubenem Mesą? To napastnik z trzecioligowego Rayo Majadahonda, też wasz klient, o którym pisaliśmy w lutym, że interesuje się nim pół ekstraklasy. Popytaliśmy wtedy o niego w klubach. Działacze wielu polskich drużyn widzą w nim zawodnika, który może na naszych boiskach grać jak Igor Angulo albo Carlitos.
Nie dziwi mnie, że Ruben wzbudza takie zainteresowanie w Polsce. To klasyczny środkowy napastnik, w dodatku w idealnym wieku (28 lat – red.), który strzelił w tym sezonie 12 goli. Latem będzie wolnym graczem i nie trzeba za niego płacić. Do tego to wychowanek Atletico Madryt, z występami w Villarreal. Mogę powiedzieć tyle, że jest spore zainteresowanie z Polski, ale też z innych państw. Uważam, że Ruben ma wszystko, by być czołowym zawodnikiem ekstraklasy. Pytał pan o Exposito i Chucę. Oni ze względu na wiek potrzebują czasu, ale polskie kluby, jeśli będą cierpliwe, mogą na nich w przyszłości dobrze zarobić. Mesa to inny typ zawodnika. On, podobnie jak Antonio Dominguez, który w styczniu trafił do ŁKS, od razu jest gotowy na grę w pierwszej jedenastce. Rozmawiamy o polskich rozgrywkach, ale pan prowadzi też osobiście kilku piłkarzy, o których potencjalnych transferach rozpisują się media na całym świecie. Gdy patrzę na dwóch z nich, Adama Traore i Andre Onanę, widzę cechę wspólną – obaj występowali w juniorskich drużynach Barcelony.
Zgadza się. Już wtedy bardzo zainteresowaliśmy się Trarozwojowi. ore, widząc jego olbrzymi potencjał. Rozmawialiśmy z nim, gdy miał kilkanaście lat. W 2015 roku przeprowadziliśmy jego transfer do Aston Villi i od tego czasu monitorujemy jego rozwój w Anglii. Z roku na rok jest coraz lepszy.
W tym sezonie Traore stał się jedną z gwiazd Premier League. Dla Wolverhampton strzelił cztery gole i miał siedem asyst. Mówi się o zainteresowaniu Arsenalu, Liverpoolu, a nawet Realu Madryt. Traore imponuje tym, że choć jest umięśniony jak gladiator, mogłoby się wydawać, jest bardzo szybki z piłką. Z czego to się bierze?
To człowiek, który niezwykle ciężko pracuje. On od dłuższego czasu haruje tak, jakby miało nie być jutra, poza tym dba o właściwe odżywianie. Wiele osób uważa, że, aby wyglądać jak Traore, trzeba przerzucać w siłowni olbrzymie ciężary, tymczasem on w ogóle tego nie robi. Woli ćwiczyć, wykorzystując własne ciało i wyciągi. Myślę, że na budowę ciała Traore pewien wpływ ma też genetyka.
Onana z kolei w ubiegłym sezonie był jedną z ważniejszych postaci Ajaksu, który był o krok od awansu do finału Ligi Mistrzów. W mediach można przeczytać, że bramkarz prawdopodobnie latem odejdzie. Mówi się o transferze do Tottenhamu lub Chelsea.
Ustaliliśmy niedawno z Onaną, że skończył się pewien cykl i, żeby dalej się rozwijał, powinien wykonać kolejny krok i przenieść się do bardzo silnej ligi. Jest duże zainteresowanie nim w Anglii i Hiszpanii. Chcemy przeprowadzić
Erik Exposito ze Śląska i Chuca z Wisły Kraków potrzebują czasu, by grać lepiej, ale polskie kluby mogą na nich w przyszłości dobrze zarobić.
taki transfer, choć przed nami, ze względu na sytuację z koronawirusem, dość skomplikowane lato transferowe. Epidemia może pokrzyżować nam szyki. Jakie macie plany na przyszłość, jeżeli chodzi o polski rynek? Prawdopodobnie pojawią się w ekstraklasie zawodnicy z Hiszpanii, Włoch czy Portugalii, którzy powinni być wzmocnieniem dla klubów. Będziemy też szukać młodych polskich graczy, w przypadku których widzimy dużą szansę na wyjazd zagraniczny. Chcemy pomóc im w rozwoju, ułatwić przenosiny do czołowych lig, a w nowym środowisku być dla nich wsparciem.