ŚWIĄTEK: Będę przywozić puchary zamiast czapek
Polka opowiada nam o kolejnych celach, podejściu do ludzi i biznesu.
PIOTR CHŁYSTEK: Przy okazji triumfu we French Open dużo mówiło się o twoich zainteresowaniach muzycznych, więc zastanawia mnie, jaką piosenką najlepiej możesz opisać te ostatnie dni i wydarzenia z Paryża?
IGA ŚWIĄTEK: Myślę, że dobrze pasuje tu piosenka, której słuchałam przed meczami, czyli „Welcome To The Jungle” Guns N’ Roses. Ona bardzo pobudzała mnie przed wyjściem na kort, ale też dobrze odzwierciedla całe zamieszenie po moim zwycięstwie i powrocie do Polski.
Osiągnęłaś coś wielkiego, więc zapewne wiele osób będzie chciało się „ogrzać” w blasku tego sukcesu. Istnieje ryzyko, że nie zawsze wszyscy będą mieć dobre intencje. Nie obawiasz się tego? Szczerze mówiąc, to raczej mam pozytywne nastawienie do ludzi, których poznaję, i tak pewnie będzie nadal. Ale na pewno doświadczenie życiowe za jakiś czas sprawi, że będę bardziej uważać. Zdaję sobie sprawę, że jestem coraz bardziej popularna i mogą pojawić się osoby, które będą mi źle życzyć, nie będą przychylne. Mimo wszystko mam nadzieję, że ten sukces we Francji przyniesie więcej dobrego i będę mogła zainspirować młodszych do gry w tenisa. Staram się patrzeć na jasne strony tego wszystkiego, co dzieje się w tej chwili.
Inspirować można też poprzez różne kampanie. W trakcie konferencji nie chciałaś opowiadać o ofertach, które otrzymujesz, ale ciekawi mnie, czy są rzeczy, które szczególnie chciałabyś promować lub takie, których reklamowania wolałabyś uniknąć?
Nie zastanawiałam się nad tym. Mam przy sobie cały sztab ludzi, którzy zajmują się takimi sprawami. Zaufam im w tej materii, bo ja mam dużo innych obowiązków, także tych pozasportowych, na których obecnie muszę się skupić. Jestem jednak bardzo szczęśliwa, że w końcu mam okazję również rozwinąć się na polu biznesowym. Przed nami kluczowy czas w tym temacie.
Zawsze grasz w czapeczce z daszkiem. Nawet podczas konferencji położyłaś na stole bejsbolówkę z logo jednego ze sponsorów. Kiedyś opowiadałaś, że z każdego turnieju przywozisz czapkę na pamiątkę. Cały czas tak jest?
Niestety nie, bo już mam ich po prostu za dużo. Moją nową „tradycją” mogą być za to trofea, które będę przywozić z różnych turniejów. Niekoniecznie Wielkiego Szlema, bo w kolejnym sezonie chciałabym dobrze wypaść w imprezach WTA. Chcę też bardziej ustabilizować formę i prezentować wysoką dyspozycję przez cały rok. Czapeczki schodzą na drugi plan, ale dalej będę w nich grać – tak mi wygodniej i jestem już do tego przyzwyczajona.
Nakrycie głowy jest przydatne zwłaszcza w takich miejscach jak Melbourne. W styczniu Australian Open, ale być może uczestników czeka dwutygodniowa kwarantanna. Zgodzisz się na takie warunki?
Oczywiście. Wkrótce rozpoczniemy okres przygotowawczy i będzie można go dokończyć w Australii, gdzie będą świetne warunki. Prawdopodobnie takie same jak podczas turnieju. Wzięłam udział prawie we wszystkich imprezach po restarcie rozgrywek i jestem bardzo wdzięczna organizatorom, że mimo całej sytuacji dają nam możliwość wykonywania naszej pracy, zarabiania i sprawiania przyjemności widzom.
Na koniec muszę zapytać, jak ci się podoba prezent od redakcji „Przeglądu Sportowego” – historyczna okładka naszej gazety?
Ta okładka jest naprawdę piękna! Świetna kolorystyka i ten tytuł „Roland Igarros” też mi się podoba, bo jest niezwykle pomysłowy. Bardzo wam za to dziękuję!